Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


środa, 6 lutego 2013

Opis

No siemasz ! :)
Jejciu jak mnie tu dawno nie było, ale na szczęście powróciłam. Sama nie wierze, że aż tyle wytrzymałam. A jednak cuda się zdarzają. A pomyśleć, że jeszcze około miesiąca temu myślałam osobiście swoją własną mózgownicą iż tydzień bez neta jest niemożliwością, a ja wytrzymałam półtora miesiąca :) Jestem z siebie dumna! Oczywiście nie licząc wchodzenie na neta w trakcie niektórych lekcji. ;D

Więc tak... yyy... Ostatni mój post wył w niedziele o ile się nie mylę, no to zaczynamy. Zaległości:
O ile dobrze pamiętam i o ile moja pamięć jest choć jeszcze trochę sprawna to było to tak:
Poniedziałek dnia 20.01.2013 roku. Dzień zaczął się od angielskiego. Jeju jak ja tych lekcji nie lubię. Z tą nauczycielka chyba się nie da lubić. Masakra. Potem kilka innych lekcji w tym religia na której miała być kartkówka, ale której nie było ponieważ pani się zgodziła nam zrobić w środę. I dobrze bo nic nie wiedziałam. Miało o być z fragmentów ewangelii. No i jakoś dzień szkolny minął a zakończył się pracownią ekonomiczną. Na siatce zostać mi się po pierwsze nie chciało, a po drugie zamierzałam się uczyć. Więc powrót do domu. Tym samym busem wracały Patrycja, Paulina i Iza, wiec smutno nie mogło być :) Jeszcze jak wracałyśmy to siedziałam z Pauliną i akurat na przeciwko takiej pani która miała reklamówkę w napisem "Uśmiechnij się jutro będzie lepiej". No i tak mi się jakoś lepiej zrobiło ;D  No i w domu był mój pierwszy dzień zgodnie z postanowieniem bez komputera i neta. Więc spędzałam popołudnie przy historii, bo we wtorek czekał mnie zaległy sprawdzian. No i się nauczyłam, w końcu chcieć to móc.
Jak już jestem na sprawdzianie to przejdę do wtorku. Na pierwszej lekcji historia. No i właśnie ten sprawdzian. Uczyłam się długo i dacie wiarę co się stało. Pani dała mi nie to co umiałam. Tylko z coś co w ogóle mi nie pojawiło się przed oczyma. Masakra! I jak tu się nie wściekać? To była zemsta na mnie, tylko jeszcze nie wiem za co. Ale ja się dowiem. Ja się jeszcze wszystkiego dowiem. Potem to przyznam nie pamiętam co było dalej. Niestety, przykro mi. Ale w domu z to kolejny dzień przy książkach, a nie przy laptopie. Niesamowite! W tym dniu zasiadłam do religii i pisma świętego :)
Środę zaczęłam od  prawa. Tak lekcja po lekcji przeszłam do religii na której kartkóweczka. Myślałam, że chociaż trzy dostane, bo dwóch odpowiedzi byłam pewna na 100%. A jedna odpowiedź jedna ocena. Pytań było sześć. Jejku jak pani oddawała te kartkówki to normalnie mnie zatkało. Dostałam sześć! s z e ś ć, 6, całe 6. To był szko. Jedyna w klasie :) Szacun nie? No i potem ostatnia lekcja fizyka. Środa jest jedynym dniem, w którym jestem w domu po 15. Najszybciej :) I to był jedyny dzień w którym nie musiałam się uczyć, ponieważ natomiast czwartek jest dniem luźnych lekcji. Poszłam po pierwsze szybciej spać  a po drugie czytałam książkę.
Czwartek- nic ciekawego się nie wydarzyło. W szkole nudy. No nie w-f był bardzo ciekawy! Aż za bardzo. Pani nam dała taki wycisk że masakra. Ale ten w-f sobie pozwolę opisać oddzielnie. A w domu pełna motywacja i nauka na PDG. To, to był koszmar. Czarna magia, ale na szczęście udało mi się ją pojąć. Byłam chyba jedną z trzech osób, która nie miała ściąg. Geniusz po prostu :) Cztery godziny, całe cztery godziny kułam, a przy tym walczyłam ze zmęczeniem. A powiem wam że się nauczyłam tak mi się bynajmniej wydaje. Bo jeszcze nam pani nie oddała, może uczyni to w piątek. I właśnie bym zapomniała bo jeszcze do nauki była ekonomia. Druga czarna magia. I powiedzcie mi jak pojąc na raz dwa przedmioty? Jak dla mnie rzecz niemożliwa. Próbowałam ale nic z tego. Więc podjęłam się tylko PDG a ekonomie zostawiłam. Efektem z ekonomii był dop. Ale lepsze to nisz ndst. Zawsze jakieś pocieszenie :)
A piątek? Pobudka o piątej, dwa angielskie- masakra! Kartkówka z PDG nie okazała się bardzo trudna, jak się ktoś uczył potrafił napisać, sprawdzian z ekonomii koszmarny. Jeszcze kilka innych lekcji + dodatkowe zajęcia monotechniki i do domu. Byłam w nim piętnaście po piątej. Z nadzieją włączenia laptopa i neta, a tu się okazuje że się popsuło ;/ I nie ma neta.Więc weekend spędziłam na TV, książce i muzyce. Nie było źle. A w sobotę zrobiłam pączki :) Były pyszne! A tłusty czwartek dopiero jutro. Oj tam :)
Ten tydzień był bez stresu. Żadnych sprawdzianów ani kartkówek- na szczęście. Wczoraj, było fajnie. Po szkole poszłyśmy do świetlicy. Tam odrabianie lekcji z dziećmi i przyznam się że miałam problemy z trzecią klasą :) Ale dałam radę :)
A się rozpisałam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz