Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


czwartek, 7 lutego 2013

Reportaże

Jeszcze jedna rzecz. Miałam napisać o tym wczoraj ale mi się już nie chciało z uwagi na późną porę dnia. Sen mnie dopadł. Co prawda później od razu nie usnęłam, ale po jakimś czasie mi się udało.

We wtorek, ale nie ten co był teraz, ale tydzień temu uczyłam się pilnie, aż w pewnym momencie włączyłam TV. Akurat wyskoczyła mi dwójka o ile się nie mylę i leciał Ekspres Reporterów. Zostawiłam, bo przeczuwałam że czasami może jakiś fajny reportażyk poleci. No i zgodnie z moimi przypuszczeniami tak się stało.
Najpierw zaciekawił mnie taki o chłopaku, nie pamiętam ile miał lat, ale był już chyba pełnoletni. Został zamknięty w więzieniu za kradzież worka węgla. Nie miał taty, żył z siostrą i mamą. W domu im się nie przelewało i nie było ich stać na zakup opału. Tak też pewnej nocy poszedł i zabrał. Tylko teraz dokładnie nie wiem czy to zabrał z torów, gdzie pociągi przewoził węgiel czy z jakiegoś składu opału. Ale chyba to pierwsze, ponieważ była wzmianka o tym że dużo ludzi tak robi. Nawet jacyś przestępcy, którzy kradną i sprzedają. Nikogo nie złapali tylko tego jednego chłopaka, który chciał tylko do ogrzania mieszkania. Tamci znosili po kila worków i nic, a tyn wziął tylko jeden i go zamknęli. Na dodatek później gdy się jego mama wypowiadało okazało się że był chory od dzieciństwa no coś. Po jakimś okresie czasu trafił do szpitala w ciężkim stanie, nawet rodziny nikt o tym nie poinformował. Pewnego dnia chłopak umarł. Zapłacił życiem za jeden worek opału. A to była wina strażników, ponieważ chłopak skarżył się na bóle i różne take a oni nic nie zrobili. myśleli że udaje. Maskara.

A drugi który bardziej zapamiętałam i który mnie wzruszył był o jedenastoletnim (jak się nie mylę) chłopcu . Jego rodzice byli chorzy. Mama miała zanik mięśni a tata stwardnienie rozsiane. Poruszał się na wózku. Mamę natomiast trzeba było karmić, myć i te sprawy. I po mimo tak młodego wieku ten chłopak sobie radził ze wszystkim i do tego chodził do szkoły jak każde inne dziecko w jego wieku. A w domu gotował, zajmował się sprawami papierkowymi że to tak nazwę i wszystkim co było potrzebne + opieka nad rodzicami. Zadano mu pytanie, jakby miał złotą rybkę i możliwość trzech życzeń o co by poprosił? Powiedział, że o zdrowie dla rodziców, jako nie zdrowie to lekarstwa, które są bardzo drogie i na które ich nie stać, a ostatnie życzenie zostawiłby na zapas, tak na wszelki wypadek. Jego tata gdy się wypowiadał to się popłakał. Powiedział że to on powinien opiekować się synem grać z nim w piłkę, wychodzić na spacery i te sprawy a jest na odwrót. Opowiedział też że kiedyś powiedział synowi, że gdy będzie miał 18 lat usuną się z jego życia, nie będą już dla niego ciężarem, on zaś mu odpowiedział, że nigdy ich nie zostawi.
Po czym ojciec wypowiedział te słowa "To jest mój mały bohater"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz