Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


czwartek, 7 lutego 2013

W-F

Jak wspomniałam w drugim z kolei niżej poście opiszę czwartkowy wuef.
Na początku chciałyśmy zrobić akcję, że się żadna nie przebiera, bo nikomu się nie chciało ćwiczyć. Ale jednak dwie dziewczyny postanowiły się przebrać, więc reszta włącznie ze mną też to poczyniła. To było takie nie chcę mi się ale muszę. Jakoś się pogodziłyśmy i zeszłyśmy na dół na salę. Tam pani sprawdziła obecność i zaczęła się rozgrzewka jak w zwykle jest to w zwyczaju. Kilka kółeczek w okół sali i jakieś tak krążenia ramion i te sprawy. Rozłożyła z uczniami niećwiczącymi przeszkody na sali. Jakieś słupki przez które się skacze, górną część skrzyni, materace, skakankę, ciężarki, piłki lekarskie i do kosza, ławkę i chyba nic więcej nie było, nie pamiętam. No ale mniejsza o to, każdy był przy jednym ćwiczeniu i miał je wykonywać przez minute, po czym miało nastąpić przejście. I tak tez było. Szła już trzecia rundka i byłam na skrzyni, gdzie trzeba było naskakiwać raz jedną, raz drugą nogą. W pewnym momencie straciłam równowagę, więc żeby nie zaliczyć podłogi stanęłam na chwilę. Pani akurat to zobaczyła i do mnie z tekstem, że nic nie robię i mi wstawi jedynkę. To mnie zbulwersowało i to na maxa. No to ja do niej, że się zachwiałam i musiałam chwilę stanąć, a po drugie jak inni nie ćwiczą a pani się na nich patrzy to im nic nie powie. Ona chyba coś że jakoś co chwile nic nie robię. Potem mi nawet do słowa dojść nie pozwoliła. I to ma być kultura? Ja sobie wypraszam. Żeby mnie obrażać i psuć mi samopoczucie w piękny czwartek? Jak tu żyć z takimi ludźmi? Przyszła druga lekcja w-fu. Wszystko ok. rozdzieliła chłopaków i grali w piłkę, a nam kazała w siatkę. Super, w końcu coś porządnego. Aż do czasu niestety. Trochę pograłyśmy i wzięło jej się na jakieś ćwiczenia z piłką do kosza. Podawanie z kozłem i bez kozła, dwutakt i te sprawy. A potem jeszcze kazała nam się ścigać kozłując piłkę. No ok wszystko było by dobrze, ale nam dała wycisk, a chłopacy sobie grali w piłkę na połowie sali. Jeżeli to grą można było oczywiście nazwać. Bo co spojrzałam to stali i kopali piłkę. A gdzie tu jest sprawiedliwość? Jakieś równouprawnienie albo coś w tym stylu? No gdzie?
Ale ja jej jeszcze pokaże.
Jeszcze mnie nie znają w tej szkole! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz