Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


środa, 5 grudnia 2012

Świetlica

Raz dobrze, raz źle... Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Mam wrażenie że to jakaś gra, tylko że wszyscy stoją po przeciwnej stronie mocy i czekają aż popełnię ten jeden błąd i spadnę, na samo dno. Mam cierpieć? ok może i zasłużyłam, tylko powiedzcie mi w końcu co jest powodem. Co znowu źle zrobiłam? Nie mam do tego siły więc zmienię temat.

Dzisiaj było pierwsze nasze wyjście z wolontariatu do świetlicy. Było, że tak pozwolę cobie zacytować klasyka "sympatycznie". Nie no ale tak szczerze to mi się podobało. Dzieci, przyznam że niektóre leniwe, ale są mili i fajnie się z nimi spędza czas. Znowu zapomniałam jak ten mały miał na imię, ale jakoś przeżyje. Wiem, że chodzi do 1 klasy. Poznałam przy nim literkę "K". Zabójcze to było, w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście. Trochę się pomęczył przy mnie, ale się nie poddał. Był dzielny, wytrzymał ze mną, a to już coś ;D Uczyłam go trochę czytać, co prawda kiepsko to szło bo mu się literki myliły, ale mam nadzieje, że jeszcze będę miała okazję go douczyć.... :)  Następny był Piotrek. Normalnie jak będę cały rok tam chodziła to tak się podszkolę podstaw języka polskiego, że masakra. Z kolei przy tym chłopaku nauczyłam się poprawnej pisowni "hodóje". Odmieniał przez osoby, czy jak to tam się nazywa. Przy JA tłumaczyłam, że piszę się otwarte U. Ok, wszystko w porządku, przychodzi kolej na MY napisał zamknięte. To po raz kolejny tłumacze mu, że UJE się nie kreskuje, bo dostanie dwóje. Śmiał się z tego, ale mam nadzieje, że zrozumiał. W bierki pograłam. :) Ale frajdę miałam. Nawet raz wygrałam. Wygrać z dziesięcio, czy tam jedenastolatką to jest coś :) Potem niestety przyszła godzina 16.30 i musiałam iść na busa. Potem już nic wesołego, ani zabawnego sie nie działo. Można by nawet stwierdzić, że wręcz przeciwnie, ale mniejsza o to :-)

A teraz by chyba wypadało przypomnieć sobie trochę z fizyki. Choć mi się nie chce max. Ale co zrobic jak mus to mus. Więc z wcześniejszej podróży w głęboki sen nici. Ale niedługo piątek, heh... ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz