Opowiem o czymś ale bez śmiechu poproszę.
Wiem, wiem to może wydać się śmieszne, no może i nawet śmieszne było.
Więc tak zacznijmy od początku...
Wstaje rano, wszystko jak zawsze. To i siamto. Wszystko załatwione. Zero stopni na termometrze, stwierdziłam, że druga bluza się przyda. Bo już wolę dwie bluzy niż kurtkę ;) Ale mniejsza o to ;D Więc wyszłam za drzwi, przekręciłam klucz i ruszam. Normalne 7 min do busa, więc powinnam na legalu zdążyć. Telefonik, słuchaweczki, muzyczka. Prawa nóżka, lewa nóżka. Krak po kroku. Doszłam za blok, patrzę... AU...TOO...BUSSSSS!!!!!!!! No i biegiem. Ruszaj!!! Biegnę, patrzę nic nie jedzie, przebiegam na drugą stronę. Daje duże kroki, żeby szybciej było. Jeden, drugi aż coś się stało... Lecę, coraz niżej i BUUUMMMMM... Geba!!!... Padam na twarz, dosłownie oczywiście. Ten moment te kilka sekund- niesamowite. Przycierasz wargą o asfalt, potem przechodzi na brodę, ale tylko troszeczkę ociera. I po zdarzeniu. Leżałam nieruchomo przez kilkadziesiąt sekund po czym przewinęłam się na plecy i kolejne sekundy. Spokojnie, w końcu się podniosłam. Po szoku doszłam do siebie, nawet bym zdążyła na autobus ale odpuściłam. Zeszłam na chodnik i obczaiłam urazy. Okazało się że w jakiś sposób prawy łokieć również przeżył wstrząs. Bollliii... :( Do tego jeszcze noga w kolanie ale troszeczkę. Dalszą analize postanowiłam wykonać w domu. W drodze jeszcze zauważyłam dziurę w bluzie... Koszmar... Taka fajna bluza ;( Po powrocie do domu obczaiłam lusterko. Myślałam że będzie gorzej po takim pocałunku. Ale nie było jeszcze tak źle. Warga troszeczkę przecięta i zdarta, broda z małym siniakiem, łokieć zdarty, a kolanko lekko obite. Co gorsze okazało się z moim dzidziusiem. Nie wiem jak to się stało ale się zrysował. Mój Jasiu odniósł szkody ;( To jest koszmarne... Ja to tam nic, zagoi się ale on... Zostanie mu to do końca życia.
Gdy szłam na kolejny autobus trochę bardziej uważałam. I sprawdziło się bo dotarłam cało. Trochę obolała ale ok. Noga mnie zaczęła boleć, tak do góry. Poszłam na przerwie do łazienki, patrzę taki siniak!! Wielkie bydle. Koszmar. Takie wypulkenie mam.. ;( Chyba więcej żadnych ran nie odniosłam.
Nowe spodnie starte, ale co jak co, wyglądają jakby to tak miało być ;D Dobrze że dziura się nie zrobiła ;) Jedna bluza z dziurą na łokciu, druga tylko z malutką, niezauważalną ;) Tyle szkód... Koszmar !!! ;D
Jakie to dziwne, że akurat żaden samochód nie jechał, przecież akurat mógł jechać jakiś ciężarowy, albo nawet zwykła osobówka, mgła była, koleś mógł nie zauważyć, przecież tam leżałam przez chwilę. Prawie na środku drogi. Trzasnąłby i tyle, koniec. Ale akurat nie... Gdy już byłam na chodniku zaczął się ruch. Nie wiem, to był chyba zwykły przypadek albo jakiś mini cud. Nie wiem może przeznaczenie, że jednak po coś tu jestem, że to nie może się tak skończyć, że po coś tu jestem. Tylko po co? ;)
Teraz jak tak na to patrzę, to nie wiem jak to interpretować. Może zróbmy tak, każdy zinterpretuje to jak chce ;)
Może moje życie nie jest zbytnio ciekawe, ale w niektórych momentach skomplikowane a czasami nawet beznadziejne... Jednak są osoby, dla których warto żyć i dzięki którym w ogóle tu jestem. To właśnie im dedykuję wszystkie poniższe słowa...
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz