Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


środa, 31 października 2012

Krwawię cicho żyjąc, żyję cicho krwawiąc.

"Ja nie rozumiem samobójców, bo żeby żyć, trzeba mieć odwagę, a samobójcy to tchórze. Tchórze i narcystyczni egoiści, którzy myślą, że wszystko się kręci wokół nich. Jak można odebrać sobie najcenniejszy dar, jaki się ma? Jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom? Ja po prostu tego nie rozumiem, ja nie chcę tego rozumieć."

 "Nie chcieliśmy takiego zakończenia, chcieliśmy żyć. Ten świat nie ma miłości, ten świat umiera. Ten świat na nas nie zasłużył, dlatego musimy odjeść. Nasza historia już została opowiedziana, my odchodzimy, a wy zostaniecie. Zabijacie się powoli, sami o tym nie wiedząc. To wy jesteście salą samobójców... "

"Nie znasz składu powietrza, którym oddychasz. To powietrze cię zabija, widzę to. "

"-Dlaczego chcesz się zabić?
-A dlaczego ty nie chcesz się zabić?
-Żeby żyć
-.Ja się chce zabić po to, żeby umrzeć. Czekam na ten moment, będę miała odwagę – zrobię to."

poniedziałek, 29 października 2012

something more


To jest piękne!!!

Gdy to pierwszy raz oglądałam, to łzy w oczach.
Tak po prostu się popłakałam.



Żyję, nie chcę umierać,
Nie chcę zmarnować kolejnego dnia lub nocy,
Wiem, że jest coś więcej,
Powód, dla którego żyjemy,
Widzę to w gwiazdach,
Czuję to na brzegu,
Wiem, że jest coś,
Wiem, że jest coś więcej...

Pocałłunek ;)

Opowiem o czymś ale bez śmiechu poproszę.
Wiem, wiem to może wydać się śmieszne, no może i nawet śmieszne było.

Więc tak zacznijmy od początku...
Wstaje rano, wszystko jak zawsze. To i siamto. Wszystko załatwione. Zero stopni na termometrze, stwierdziłam, że druga bluza się przyda. Bo już wolę dwie bluzy niż kurtkę ;) Ale mniejsza o to ;D Więc wyszłam za drzwi, przekręciłam klucz i ruszam. Normalne 7 min do busa, więc powinnam na legalu zdążyć. Telefonik, słuchaweczki, muzyczka. Prawa nóżka, lewa nóżka. Krak po kroku. Doszłam za blok, patrzę... AU...TOO...BUSSSSS!!!!!!!! No i biegiem. Ruszaj!!! Biegnę, patrzę nic nie jedzie, przebiegam na drugą stronę. Daje duże kroki, żeby szybciej było. Jeden, drugi aż coś się stało... Lecę, coraz niżej i BUUUMMMMM... Geba!!!... Padam na twarz, dosłownie oczywiście. Ten moment te kilka sekund- niesamowite. Przycierasz wargą o asfalt, potem przechodzi na brodę, ale tylko troszeczkę ociera. I po zdarzeniu. Leżałam nieruchomo przez kilkadziesiąt sekund po czym przewinęłam się na plecy i kolejne sekundy. Spokojnie, w końcu się podniosłam. Po szoku doszłam do siebie, nawet bym zdążyła na autobus ale odpuściłam. Zeszłam na chodnik i obczaiłam urazy. Okazało się że w jakiś sposób prawy łokieć również  przeżył wstrząs. Bollliii... :( Do tego jeszcze noga w kolanie ale troszeczkę. Dalszą analize postanowiłam wykonać w domu. W drodze jeszcze zauważyłam dziurę w bluzie... Koszmar... Taka fajna bluza ;( Po powrocie do domu obczaiłam lusterko. Myślałam że będzie gorzej po takim pocałunku. Ale nie było jeszcze tak źle. Warga troszeczkę przecięta i zdarta, broda z małym siniakiem, łokieć zdarty, a kolanko lekko obite. Co gorsze okazało się z moim dzidziusiem. Nie wiem jak to się stało ale się zrysował. Mój Jasiu odniósł szkody ;( To jest koszmarne... Ja to tam nic, zagoi się ale on... Zostanie mu to do końca życia.
Gdy szłam na kolejny autobus trochę bardziej uważałam. I sprawdziło się bo dotarłam cało. Trochę obolała ale ok. Noga mnie zaczęła boleć, tak do góry. Poszłam na przerwie do łazienki, patrzę taki siniak!! Wielkie bydle. Koszmar.  Takie wypulkenie mam.. ;( Chyba więcej żadnych ran nie odniosłam.
Nowe spodnie starte, ale co jak co, wyglądają jakby to tak miało być ;D Dobrze że dziura się nie zrobiła ;) Jedna bluza z dziurą na łokciu, druga tylko z malutką, niezauważalną ;) Tyle szkód... Koszmar !!! ;D

Jakie to dziwne, że akurat żaden samochód nie jechał, przecież akurat mógł jechać jakiś ciężarowy, albo nawet zwykła osobówka, mgła była, koleś mógł nie zauważyć, przecież tam leżałam przez chwilę.  Prawie na środku drogi. Trzasnąłby i tyle, koniec. Ale akurat nie... Gdy już byłam na chodniku zaczął się ruch. Nie wiem, to był chyba zwykły przypadek albo jakiś mini cud. Nie wiem może przeznaczenie, że jednak po coś tu jestem, że to nie może się tak skończyć, że po coś tu jestem. Tylko po co? ;)
 Teraz jak tak na to patrzę, to nie wiem jak to interpretować. Może zróbmy tak, każdy zinterpretuje to jak chce ;)

niedziela, 28 października 2012

chcieć, ale nie chcieć

Mam kompletnego lenia... - czy jak to tam się mówi
Nic mi się nie chcę. To jest koszmarne, człowiek mógłby tyle rzecz zrobić a mu się nie chcę. Tylko leży ma łóżku słucha muzyki i wpatruje się w laptopa. Super... Pod jednym względem odpoczynek duszy i ciała, a pod drugim czas zmarnowany na nicnierobienie...

A co do muzyki:

 

Tak sobie wróciłam dzisiaj do przeszłości i otworzyłam archiwum gg. Co prawda już niedawno to zrobiłam, ale wtedy przeczytałam może jedną czy dwie rozmowy i to było tyle. Dzisiaj za to pochłonęło mnie to bardziej. no i tak znalazłam tą piosenkę, która kiedyś została mi przesłana. Jak tak patrzę na te niektóre rozmowy to zaczynam... a w ogóle nie. Nie będę o tym mówić. Jeszcze by ktoś pomyślał coś zupełnie innego niż mam na myśli ;) Więc najzwyczajniej w świecie przemilczę. ;D

A tak zmieniając temat...
Takie mam dziwne uczucie :) Z jednej strony chcę jutro iść do szkoły. Dziwne, bo w tym roku szkolnym chyba mi się to jeszcze nie zdarzyło. Wiem że może być fajnie, wiem że kogoś tam spotkam i to jest plus. Tylko że jest jeszcze druga strona i z tej strony mi się nie chce tam iść. Bo jak to już wiadomo kartkówki, nauczyciele będą na pewno pytać. Koszmar jednym słowem. 
Dziwne chcieć ale nie chcieć. Tego jeszcze nie było... :)


sobota, 27 października 2012

Małe Szczęścia

Tak dzisiaj pozytywnie trochę będzie...
To chyba dobrze nie?? :-)


Warto żyć, warto śnic, warto być
.....
 Warto śmiać, cieszyć się, warto
Kochać

Piękna ta piosenka!!!
Może i chciałabym coś napisać, ale ani dzisiaj, ani wczoraj nie mogę nic chociaż w miarę sensownego wymyślić. Więc przykro mi bardzo- dzisiaj nic więcej nie będzie. No chyba że moja sytuacja się zmieni i za kilka godzinek będę miała wenę to napiszę... 

Więc teraz podsumowując:
Miłej nocy wszystkim życzę!!! ;

P.s. Nie zapomnijcie że w nocy zmiana godziny. Z trzeciej na drugą, a nie odwrotnie ;) Śpimy dzisiaj godzinkę dłużej... Dla mnie jest to plusem!!! :)
Bay...  

piątek, 26 października 2012

Dylemat!!

A tak?? Zimna nie? Chyba zima idzie... Fajnie śnieg, bałwana się ulepi, poślizga się człowiek na drodze...
Minusem w tym wszystkim będzie to, że <zimno>. Co prawda wole jak jest gorąco, ale mrozy też są fajne...
A póki co mamy jesień. Taka ponura trochę pora roku ale też fajna... Liście pięknie spadają, taki ładny dywan sie robi...
A dzisiaj to mamy piątek, fajnie kocham piątki ale popołudniu gdy już po szkole, bo o tej porze to nienawidzę. Do opanowania mam jeszcze angielski bo ma być kartkówka i PDG bo co lekcję pyta, ale co ja poradzę na to że z tego głupiego przedmiotu nic nie rozumiem... To jest koszmar. Więc patrząc na oś czasu i zadania do wykonania chyba sie nie prześpię dziś. Ale oczy mi się kleją max... do pobudki zostało nieco ponad 4 godziny.... może jednak się wyrobię...
Głupia nie, tyle nauki mało czasu na sen a na blogu pisze... ;-)
Ale patrzcie tak, nauka mi radości nie sprawi, a pisanie na blogu sprawia mi frajdę. Więc wybierając pomiędzy czymś fajnym, a przynudzaniem wiadomo co wybiorę...

A tak odchodząc od tematu, ten czwartek fajny wyszedł. Po raz pierwszy od kilku dni jest spoko. TO wszystko minęło. Jestem ciekawa tylko czy na długo, ale mam nadzieję....

To teraaz kończę i chyba pójdę spać ;D
Tylko że nauka też ważna rzecz...
No i mam dylemat ;/// 

środa, 24 października 2012

=(

I co z tego, że było dobrze???

Ten dzień zaczął się lepiej od tych poprzednich...
Pośmiałam się trochę, pożartowałam, było ok. Po lekcjach wybrałyśmy się z Dominiką do galerii. Tam też było fajnie. Przyjechałam do domu ciocia i kuzynka z córką przyjechały. Było super. Na ten dzisiejszy dzień czekałam długo.
Aż w końcu nadszedł wieczór.

I to całe HAPPY uciekło.

Najgorsze co może być....
Myślałam że będzie lepiej ale to powróciło. Ja tak nie chcę. Ja tak nie mogę...

To nie dla mnie

poniedziałek, 22 października 2012

Nie chce tak

Są takie dni w moim życiu, że siedzi coś we mnie i nie mam kompletnego pojęcia co to jest. A tak właściwie to, to jest nic. Taka ogromna pustka. Takie coś co pożera wszystko co mam, wszystkie radosne chwile. Na końcu zastają tylko te najgorsze. Te wszystkie smutki. A to wszystko się zbiera i zbiera. Wszystko razem. Układa się wszystko jak puzzle. Zbiera się w jeden worek. Napełnia i napełnia. Jest pełny ii.... buuummm... Pęka. Wtedy  nie wiem co ze sobą zrobić. Zadaje sobie pytanie: czy warto jest dalej żyć? Czy jest po co? Czy jest dla kogo? Czy kogoś to w ogóle interesuje?
A najgorsze jest to że nikt nie odpowiada. Kompletna pustka, cisza.

Dzisiejszy dzień właśnie taki jest. Jestem, a jakby mnie nie było.
Zastanawiająca się nad własnym sensem istnienia. Czy w o ogóle gdzieś znajduje się ten sens?
Mam dosyć wszystkiego. Tego całego świata, tych niektórych ludzi którzy próbują udawać że im zależy, szkoda że nie widzą jak się pogrążają.
To jest bezsens.
Wszystko jest niczym.

A co jest w tym wszystkim głupie?
To że nie wiem z jakiego powodu to wszystko!!!
Beznadzieja... ;(


niedziela, 21 października 2012

Ja chcę wrócić...

No i koniec weekendu, dlaczego on zawsze się musi tak szybko skończyć.?

Ale niedziela minęła pawiem, że fajnie. Trochę sobie pospałam i to jest plus dni wolnych. Odwiedziłam Koryta. Tam spotkałam się z Pyśką. Potem podróż do Moniczki. Tęsknie za czasami, gdy takie spotkania odbywały się codziennie, gdy niewidzenie się któregoś dnia było rzeczą rzadką. Teraz spotkamy się raz w miesiącu i to tyle, nawet nie zawsze. To jest zbyt mało. Ale gdzie znaleźć czas na przyjemność jeśli tyle nauki i szkoła do późnych godzin. Jeszcze trochę to będę wychodzić z domu ciemno i wracać też ciemno. Ja chce do gimnazjum, gdzie na każdym korytarzu spotykało się kogoś z kim można pogadać, gdzie nie przejdziesz obok miłego nauczyciela nie mówiąc Dzień dobry, chociaż miałoby to być drugi raz podczas jednego dnia. Gdzie te czasy co się było miłym i stałym gościem biblioteki, a pani zapraszała na herbatkę? Gdzie są te przerwy przesiedziane na boisku, na trawce z Martyną i Pawłem? Gdzie to wszystkie odpały przed lekcjami na ławkach pod klasą? Gdzie mój parapet z grzejniczkiem, który był naszym stałym miejscem? Gdzie lekcje historii i wos-u podczas których zawsze padało moje imię i musiałam co lekcję odpowiadać na jakieś pytanie? Gdzie matma i p. Moch, która w niektórych momentach miała dość moich głupot na lekcjach? Szczególnie w poniedziałki na pierwszej lekcji, przeważnie nie miała już sił żeby mnie uspakajać, ale ja nigdy nie odpuszczałam, nawet gdy groziła uwagami, bo ja i tak wiedziałam że nie wpiszę. Gdzie geografia na której stwierdzenie "W chwili obecnej", albo pani zw wskaźnikiem przy tablicy przynosiła tyle śmiechu. Gdzie ta religia podczas której gra w państwa-miasta była już prawie rutyną? Gdzie jest ten WF, kiedy p.Miczke witał z uśmiechem, a potem chodził z kijem za dziewczynami bo się nie chciały przebierać? Gdzie wtorki i piątki, które bez chórku były niczym ważnym. I na koniec : Gdzie są te środy, podczas których z utęsknieniem czekało się na ósmą lekcję, aby pogadać w miłym towarzystwie i zobaczyć p. Ulę jak zawszę z uśmiechem na twarzy.

Tęsknię ;/// Jestem głupia, przecież to już nie wróci ;(
Ale powspominać można...

sobota, 20 października 2012

Żonkile

Obiecane fotki z sadzenia żonkili...

Żonkilowe pola 2012


Wszyscy razem
Wyszłam jak krasnoludek z tym koszykiem :)


Z Dominiką...
Wiatr we włosach

Z Dominiką i Szymonem
Jak widać zaangażowani w pomoc
ale na zdjęcie zawsze jest czas :)


Podczas sadzenia

Szymon zawsze gotowy do fotki
nie to co my...


XYZ


Jedna kartka otrzymana od odpowiedniej osoby sprawia tak wiele uśmiechu na twarzy...

Tylko szkoda, że ta "przepowiednia" się nie sprawdziła,
bo wcale nie jest lepiej,
 

czwartek, 18 października 2012

Istnienie

Życie...
Pojęcie obszerne...
Pojęcie dziwne...

Ja się zastanawiam nieraz czy to wszystko ma sens. Mówi się, że najważniejsze to cieszyć się chwilą. Żeby czerpać z tego życia wszystko to, co dla nas najlepsze, a jeżeli zabraknie tych momentów, to o nie walczyć lub wracać do wspomnień.  A co robić gdy się nie ma sił, gdy to wszystko człowieka wykańcza, a gdy się już nie chce walczyć? Gdy walka boli? Co jeśli ma się wszystkiego dosyć? Bo ja do końca tego wszystkiego nie rozumiem. Nie wiem po co tu jestem. Nie wiem co komuś daje to, że ja tu jestem. Nie wiem jaki sens jest w tym, że ja tu jestem. Nie wiem co by się zmieniło, gdyby mnie zabrakło. Nie wiem czy byłyby takie osoby, które po miesiącu nadal by mnie pamiętały. Jestem tylko małym, zwykłym człowiekiem jakich pełno dookoła. Więc- Co zmienia fakt, że istnieje?? 

Ja się chyba nie nadaje. Jestem za słaba, jestem zbyt wrażliwa na te wszystkie ciosy, na te wszystkie zadawane rany. Jestem za słaba na otaczającą mnie rzeczywistość. 

"Dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych osób jesteś całym światem"

Sama chciałabym wiedzieć czy te słowa są prawdą.

W takim razie inne pytanie:

Czym jest szczęście?
Szczerze to nie wiem. 
Czy szczęściem jest głupi uśmiech na twarzy? 

Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie.

Więc słownikowe wytłumaczenie już mam, jeszcze poproszę o takie ludzkie. Czym dla człowieka jest szczęście? 
Czy ja kiedykolwiek byłam szczęśliwa? 

Gubię się w tym wszystkim. Gubię się we własnym życiu. To jest chyba najgorsze co może być. Zgubić się w czymś co się ma od zawsze. W czymś, z czym się nigdy nie rozstałam.

wtorek, 16 października 2012

Ślubowanko


Moje wejście smoka :)
Z nimi <3
Martynka...
Kocham!!!

 
Słodko :)
 
Na spontana, czy jak to tam się mówi :)


Nawet ładnie wyszłam ;D
Brawa !!!

Niebieskie Koszule!!
Nasza Armia :)

A ta mina Natalii bezcenna


Thx





Dzisiaj będzie tylko troszeczkę z całego dzisiejszego dziwnego i okropnego dnia...

Albo nie inaczej...

Chcę dzisiaj tylko i wyłącznie podziękować dwóm osobą, które dzisiaj były w stanie zrobić wiele, aby zobaczyć uśmiech na mojej twarzy, które zjawiały się w odpowiednim momencie :)

Dziękuję!!! <3

Niemiecki

Szacun...
Żeby tak mi zjechać psychikę od samego rana trzeba mieć talent, ewentualnie głupotę max...
Je no sorry, wiem że może tak publicznie o nauczycielce nie wypada, ale ja mogę wszystko. A tym  bardziej jak mnie ktoś wkurzy. W końcu z nazwiska jej nie wymienię. :)
 Więc mamy ten głupi niemiecki . Przyznam że jeszcze przed lekcją byłam obojętna wobec tego. Twierdziłam że to 45 minut jakoś przeleci. A potem z klasy po niemcu wyszła Martyna. Gdy mi opowiedziała co tam się działo, to od razu mój stosunek co do niej się zmienił. Żeby potrafić tak uczniowi wmawiać że coś zrobił, gdy on tego nie zrobił to trzeba być normalnie kimś niezrównoważonym psychicznie. Wiem, wiem, nie powinnam, to nauczycielka, osoba starsza, trzeba mieć szacunek, ale w końcu to mój blog i moje odczucia, więc będę szczera. A tak ogólnie to na szacunek trzeba zasłużyć. Przy  normalnym tonie głosu wmawiac komuś, że krzyczy. Nie no szacun ;/ Ale przejdźmy do mnie. Dzwonek, wchodzimy do klasy. Spoko, luzik. Gadka, szmatka. Sprawdzanie obecności. Aż w końcu do odpowiedzi przyjdzie.....  Angelika. A Angelika nic nie umie. Elegancko. Moja reakcja była jak dla mnie nie zbyt dziwna. Po prostu się zdziwiłam i zaskoczyłam. Więc zrobiłam takie "łoooo" i się lekko zaśmiałam. To chyba nic złego w reakcji na to że ma się przyjść do odpowiedzi w chwili gdy się nic nie umie. Nie mówię jakbym zrobiła to bardzo głośno,można byś się czepiać. Więc podeszłam do tego biurka, zadała mi pytanie to grzecznie powiedziałam że nie wiem. Nie dosyć że 10 minut pisała dwie linijki w zeszycie, to jeszcze się zapytała czy moje zachowanie jest poprawne. Dobra, przyznaje może i było to nie na miejscu, ale nie przesadzajmy. Aaa... co najważniejsze  stwierdziła, iż to nie pierwszy raz takie moje zachowanie. Ja na nią wielkie oczy i się pytam otwarcie "kiedy niby jeszcze coś źle zrobiłam? Coś pani sugeruje?". Ona nic. Milczy, a więc ją mam trzeba walczyć. Więc powiedziałam i z powagą "Jeżeli pani takie coś stwierdza to proszę uzasadnić swoja wypowiedź, jak ja coś komuś zarzucam to potrafię to uzasadnić" Chyba ją to całkowicie zatkało, bo nawet się nie spojrzała w moim kierunku. Uznałam że wygrałam, więc usiadłam i zamilknęłam.
Trzęsłam się po tym do końca lekcji, ręce miałam zimne jak lód. Dominika mnie ogrzewała. To był koszmar dzisiejszego dnia. Już od rana miałam zły humor, a ta mnie jeszcze dobiła ;///

Chyba wniosę o zmianę nauczycielki od Niemca, bo z tą 4 lat nie wyrobie!!!

poniedziałek, 15 października 2012

Poniedziałek

Tak poniedziałkowo:


Więc początek tygodnia mamy już za sobą, jeszcze tylko wtorek, środa, czwartek i piątek... a później weekend :)
Leci ten czas szybko ;/ Ale o tym może innym razem bo to temat osobny i dłuższy :) A dzisiaj wybaczcie zmęczona troszeczkę jestem. Wiem może Terminatorki nie mają tego w zwyczaju, ale chyba nawalam. Ostatnio coraz częściej mnie to spotyka ;/  Akumulatory mi siadają. Nawet już ich do końca naładować nie idzie ;/ Przydało by się gdzieś pojechać jakieś kino albo coś... Najlepiej miesięczne wakacje :) W górach.. mmm... ;) Ja chce wolności :) heu hue hue

A teraz zmiana tematu :)


Taka tam nauczycielka podobna do naszej od niemca. Wiedziałam, że skądś ją znam, a teraz już wiem skąd... Ale na serio mi one siebie przypominają. Na szczęście ta nasza nie ubiera sie na różowo. Przeżyłabym wtedy zawał. Teraz już z nią nie wytrzymuje a co dopiero... Dobra nie kończę :)

Zmieńmy temacik: Ładne:
I zgodne z prawdą. Szczęście jest najważniejsze :)
A ja kocham ten stan. Niczym się nie przejmujesz idziesz ulicą z słuchawkami w uszach, słuchasz ulubionej piosenki i nic cię nie obchodzi. Cieszysz się chwilą. Najmniejszą rzeczą, malutką drobnostką. Chcę żeby tak już było zawsze. Nie wiem czy wspominałam ale kocham to durne życie ;D
 A najważniejsze w tym wszystkim również to żeby potrafić "przelać" to wszystko na drugą osobę:


Obrazek

Bo ktoś kiedyś powiedział, że nie ważne jest co masz ważne co dajesz. Możesz mieć wszystko, ale będziesz nikim bo będziesz sam. Samemu szczęśliwym się nie będzie, bo to druga osoba nam daje szczęście. To z drugiej osoby czerpiemy co najlepsze.

Dobra kończę, bo przynudzam. Idę dzisiaj szybciej Aasiuuu... bo mnie ten dzień wyczerpał ;///
Koszmar :)
Na koniec milusia nutka :)



 

piątek, 12 października 2012

Ciemno

No i zapomniałam o piosence ;///
Ale nadrobię teraz :)


Miłego weekendu!!! ;D

Zakupy :)

Witam :)
No to zacznijmy może od czwartku. Czas szkoły mało co pamiętam na tą chwilę. Wiem że w czwartki są fajne lekcje, więc były luzy. Dało się to wszystko znieść.
Lepsze było popołudnie.
Zakupy... Po których stwierdzam, iż jedna przebieralnia jest trochę za mała jak na dwie nastolatki, ale przy odrobinie chęci idzie się zmieścić :)
Chyba te babki w sklepie nas szybko nie zapomną, ale ok. Następnym razem może jakieś zniżki, za odrobinę niższy ton śmiechów. hue hue... Nie no ale odjazd był. Na długo pozostanie w pamięci.

Kilka Fotosów :)

Inne O_o

Bez zdjęć się nie obeszło. My wszystko uwieczniamy :)
Malutkie odwołanie do fotki powyżej. Z tymi spodniami była największa frajda. Gdy już założyłyśmy stwierdziłyśmy, że są one inne i to w taki śmieszny sposób. Słowo "inne" powtórzyło się chyba 5 razy, a na końcy poinformowałyśmy jeszcze przy tym ekspedientkę. Generalnie był śmiech...


Noo... i  tu już były te same. Stwierdzam pisemnie, że mamy taki sam gust. 
Ta para była ostatnia z przymierzanych. Druga z serii "takie same" :)

A najlepsze było to ;)...
Tylko się nie przestraszcie 


No cóż... To były efekty naszej ciężkiej pracy.

Było fajnie i trzeba to powtórzyć. :)

Po zakupach przyszedł czas wrócić do szkoły. Zajęcia dodatkowe. Tym razem koszykówka, której przyznam nie wspominam za dobrze. Niestety ale na niej były dziewczyny z mojej byłej klasy. Ja bym im może pokazała na co mnie stać. Tylko że to są pierwsze miesiące nowej szkoły i ja nie chce od razu podpadać nauczycielom. Na początku należy pokazać się z dobrej strony. Więc najzwyczajniej w świecie ignoruje je, nie zniżam się do ich poziomu. Nie trawie takich ludzi. Są mądre tylko w grupie. Siedem na  jednego, tak jak dzisiaj startowały na Dominikę to nie jest zbyt fair. Ale cóż tacy ludzie też są na ziemi i trzeba się z tym pogodzić.


No, a dziś?
Druga część dnia nie zbyt udana. Niesamowicie boli gdy po dłuższym czasie wraca się do tego całego syfu. Żyję teraz nadzieją że to wszystko nie potrwa długo. ;//
Za to pierwsza połowa dnia... po pobudce o 5.10 :) czaicie. Jeszcze bym zaspała. O_o jakby nie sms od pewnej osoby ze zdjęć powyżej :) Podróż na przystanek przy świetle księżyca. Gwiazdy dzisiaj niesamowicie mocno świeciły. No potem bus i szkoła. A tam lekcje skrócone, każda po 30 minut, więc weekend zaczęłam o 12.10 Dość szybko ;D I to mnie cieszy. W poniedziałek też będą półgodzinne :) i to nie wszystkie, bo później akademia i ślubowanie ;) 
Wracając jednak do dzisiaj. Jest jedna osoba, która mnie jakby to powiedzieć trochę denerwuje, trochę smuci i trochę daje do myślenia. Otóż Martyna. Ona mi tego nie powie w prost, ale ja to czuje że ma mi coś za złe. Ja nawet podejrzewam co. Najpierw Natalia, a teraz Dominika. Ale ja nie rozumiem tego: proponuje, żebyśmy gdzieś poszły to ona nie chce, proponuje żeby została na siatce to ona nie chce, na przerwie stoimy razem to gadamy, ale jakoś nie ma tego czegoś co było kiedyś. To że ja spędzam miło czas z Dominiką nie oznacza przecież że zapomniałam o Martynie. Ona zawszę będzie najważniejsza. Moja pierwsza siostra :) najważniejsza ...

 

środa, 10 października 2012

Hakuna Matata

O czymś zapomniałam ;///
Normalne

Piękne to jest !!!!


Oczywiście bajka też super. Pamiętam jak ją oglądałam. Bym musiała do niej wrócić. Może w sobotę mi się uda. Nie pamiętam już tego całego ;///
Czas to zmienić :)
TO na dzisiaj koniec :)
Dobranoc...

Nadzieja umiera ostatnia

Od razu przepraszam. Wiem pisałam jutro ;///, ale nie ja chyba pisałam może :), czyli mi się udało. JA zawsze robie coś jutro, a tego jutra jak nie ma tak nie ma. Taka już moja natura. To może dzisiaj mi się uda opisać ten wczorajszy dzień. Tylko mały problem dzisiaj mniej pamiętam. Wczoraj bym to napisała, ale czasu było mało strasznie. A jutro będzie jeszcze mniej ;-)
Więc tak:


Pierwsza impreza szkolna a ja już się zaangażowałam do pracy :). Nosiłam koszyk z ulotkami. Ale od początku. A było to tak... (zaczyna się jak w bajce)  ...Przed tą całą częścią artystyczną poszłyśmy do pani pedagog, oj przepraszam raczej poszliśmy, ponieważ Szymon był z nami. Tam dostaliśmy koszuli i przydzielone zadanie. Były trzy koszyki, czyli Dominika, Szymon i ja :) Wydawało mi się że w tej szkole będzie inaczej, że starsi będą do wszystkiego angażowani, a tu się okazuje że nie :) No to później ta część artystyczna, która przyznam, że mi się spodobała. kilka słów wstępu, przemówienie gości i p. dyrektor, no a następnie taki jakby to nazwać: wieczór poetycki się zrobił ;) a dokładniej to południe poetyckie. Uczniowie mówili wiersze, w czasie pomiędzy puszczane były piękne piosenki o nadziei, pięknie życie itp. Zinterpretowałam to ta, że chcieli tym wszystkim pokazać ludziom, że warto jest pomagać innym, ponieważ też tego możemy kiedyś potrzebować, że to nic nie kosztuje a może sprawić wiele radości na twarzy drugiej osoby, że nie warto tracić nadziei, bo ona jest zawsze, bez względu na wszystko, nieraz nawet tylko ona nas trzyma przy życiu. Mnie przekonali. Wiersze były mówione ładnie, od razu przypomniał mi się wypad na konkurs poetycki w którym Moniczka zajęła pierwsze miejsce :) Nie zapominając o Paffełku i jego wyróżnieniu xD Po tym wszystkim udaliśmy się przed szkołę i zaczęło się sadzenie. Za względu na to że musiałam chodzić tym koszykiem to sadziłam jako ostatnia. Ale zasadziłam. Z intencją aż trzy... Jedną ogólnie za wszystkich, drugą z babcię, a trzecią za p. Schubert. Mam nadzieje, że nie zapomniałam o nikim ważnym dla mnie.
Są fotki z tego wszystkiego, ale jeszcze do mnie nie dotarły. Ale obiecuję że jak tylko będę miała to wrzucę tutaj :)

A dzisiaj... yyy... ciekawie oczywiście :)
Religia była bardzo zacna... i śmiechowa ;) Fizyka męcząca. Już Dominika podsunęła pomysł żeby napisać pani anonimową kartkę, żeby się w końcu uśmiechnęła, ale żadna z nas aię nie odważyła. Co za pech. Najlepsze było wczoraj po historii oglądamy zdjęcie nauczycieli z 2005 i tam była pani od fizyki a Dominika z takim tekstem przy pani Burkietowicz "czyli jednak umie się uśmiechać" my w śmiech, pani się uśmiechnęła i na szczęście nic nie powiedziała, ona jest spoko. Jakaś inna to może by coś powiedziała, a ta to nic... Na EDB musiałam kartkówkę pisać. Nie wiem dlaczego zawsze bierze numer 6... Co ja mu zrobiłam? ;(
Wspominałam o mojej piątce? Nie wiem czy tak czy nie ale dostałam. To moja druga :) O tych gorszych lepiej nie będę mówić ;/// Zostawię to w tajemnicy... Ale dla uspokojenia ndst nie mam :)

A dzisiaj po szkole co się działo? Łooo... Ale Lajty!!!
Zakupyyy... Poszłyśmy Sylwii doradzić :) Po sklepach pochodziłyśmy, pośmiałyśmy się... A jak nas piątka weszła do sklepu to masakra... Tylko Martyna nie chciała z nami iść. :(
Jutro prawdopodobnie ciąg dalszy... ;D Przed koszem mamy godzinkę to coś się zdąży kupić ;)

Efekt zakupów widoczny poniżej :)

Z Dominiką :)


poniedziałek, 8 października 2012

W nastroju ;D

No to przyznam mam dylemat. Nie wiem czy najpierw się pochwalić czy zostawić to na koniec. Wiem, że tego bardzo pragniecie więc zrobię to w pierwszych słowach mego listu. Albo nie, w pierwszych słowach ostrzeżenie. Muszę się przyznać. Jestem dzisiaj w jakiejś strasznej euforii. Piszę głupoty, gadam głupoty, robię głupoty, a na dodatek śmieje się z byle czego. Mnie taki stan jak najbardziej zadowala. Gorzej moga znosić to wszystko ludzie z mojego otoczenia. A najgorzej jak już się można domyślić jeżeli taki stan mam od samego rana ucierpieli na tym nauczyciele. Prowadzenie lekcji ze mną w klasie podczas takiego nastroju musi być kompletnie trudne więc SZACUN pisany dużymi literami :) A do tego gdy usiądę w doborowym towarzystwie, tak jak dzisiaj na przykład na angielskim albo na pracowni ekonomicznej.. Zboczyłam z tematu, więc miałam się pochwalić... Uwaga, uwaga!!! Dostałam 4+ I tu- aaaaaa....!!! Okrzyki radości i gratulacji. Dziękuję, dziękuję nie trzeba :D Jednak nauka czasami pomaga. Uczyłam się! Cud, gdzie to zapisać, Angela zaczyna się uczyć ;) i tu poproszę kolejne brawa. Oczywiście ta ocenka z PDG, nowy przedmiot, pierwsza kartkówka, a ja wymiatam. ;D Wiem, wiem przesadzam... Ale jak to dzisiaj na polskim było? O ile dobrze pamiętam to Epikurejczycy głosili zasadę żeby cieszyć się małymi rzeczami. Słowo daje nie zaglądnęłam do zeszytu, zapamiętałam z lekcji... Więc jestem Epikurejczykiem heh... Cieszę się małymi rzeczami, czerpię z życia to co najlepsze i po prostu Carpe diem. Więc jak na moje możliwości to moje małe szczęście w postaci 4+ mnie ucieszyło :)... No i przejdę teraz do mniej radosnego, ale także zadowalającego wyniku. Trzy też dzisiaj zarobiłam. Ale w końcu lepsze 3 niż 1 nie? :) Optymizm musi być. To 3 to z pracowni ekonomicznej. Na tej lekcji też był odjazd. Lubie tą panią bo się nie drze o byle co. Jest spoko. Nie ma spiny, lekcja na luzie i to mi odpowiada. Podobnie jak na pracowni biurowej. Pani Asia jest super. Jak dla mnie to najlepsza ze wszystkich nauczycieli. W takim razie jeżeli zaszłam już tak daleko i po pierwszym miesiącu wytypowałam najlepszą nauczycielkę, to wypadałoby wytypować i tą najgorszą. Tu bez wahania przydzielam to miano pani od fizyki. Szczerze to nie pamiętam jak się nazywa, ale jest nie zbyt przyjemna i nie tylko ja tak twierdze. Ten człowiek, ta kobieta nawet uśmiechnąć się chyba nie potrafi. Dajmy pani od pr. biurowej, albo pani od prawa potrafią nawiązać kontakt z uczniami, a ta to zraża do siebie wszystkich. Ja to bym tak nie umiała.

Ok, zejdę już z tych nauczycieli. Powiem co nowego w szkole. Jutro będziemy sadzić Żonkile..
Fajna sprawa, żonkil symbol nadziei. Trzeba zasadzić w kogoś intencji. Pewnie babcia się ucieszy :)

Jutro więcej może na ten temat. ;D

Aaa... Mam dylemat. Dziesiątego jest spotkanie z w sprawie gazetki szkolnej. Nie wiem czy się wybrać czy nie ;/// Pani od polskiego jest całkiem spoko, więc może... pomyślę. Nie wiem czy mam zdolności do tego ;) Powiedziałam sobie że pierwszego roku nie będę się ładować w żadne zajęcia pozalekcyjne i skupie się na nauce. Ale co tam ja bez tego nie mogę żyć. Najpierw siatka, potem kosz, następnie wolontariat, teraz (może) gazetka... Muszę to przemyśleć, bo trochę dużo tego... a i jeszcze to.. no... yyy... zapomniałam. Ale to, no wiecie... to całe szybkie pisanie. Zawsze zapomnę jak to zwą ;// Ta moja słaba pamięć. Koszmar... Starość !!! ;D

A teraz zmykam do babci na TV ;)
A później nauka.... ;P Koszmar, ale dzisiaj nie ma tego dużo, czyli jakaś godzinka i będzie gotowe... Ojpsss... sorka, chyba raczej dwie, bo niemiecki. ;/// najgorszy i najstraszniejszy horror świata. Nie wiem co za człowiek wymyślił coś takiego.Do północy może się wyrobię...

Dobra, więc oddalam sie w swoim dobrym nastroju po schodach w dół ;)
Strzałka!!! :D

"Ślicznotki"

OMG

Muszę coś skomentować ;D Może niektórym osobom się to nie spodoba ale w końcu mam prawo do własnego zdania :) A jak juz niektórzy wiedzą ja potrafię komuś nawrzucać tak, żeby nie było wzmianki że ot o nim :). Ale do rzeczy...
Wchodzę na Facebooka. Wszystko ok, przeglądam co nowego. Aż nagle szok kompletny. Nie rozumiem ludzi, powiem w prost dziewczyn, które robią z siebie jakieś ..... Tu pozostawię puste miejsce, poniewaz mogą to czytać osoby niepełnoletnie ;D. Jak dla mnie to jest chore. Mądrzy mam nadzieje się domyślą o jakie przykładowo mi fotki chodzi, a głupi to i tak nie zrozumieją. ;D Aaa... Fe caałe focie to jeszcze nic, zerkam komentarze, a tam co "ślicznie"... aha... Dobra albo ze mną jest coś nie tak i żyję w innej rzeczywistości, albo te osoby są coś nie tak. Kończę temat, bo nie chcę sie zbytnio rozkręcić i za mocno najeżdżać.
Chyba pójdę spać!!! ;)
Kolorowych...

Jutro pobudka 6.15 :)



niedziela, 7 października 2012

Filmy

Ludzie, to zapowiada się ciekawie... :


Trzeba to zobaczyć ;)

Jeszcze jeden film, zapowiadający się ciekawie:


Film oparty na prawdziwej historii :) Może i trochę straszny, ale ja to muszę obejrzeć ;D 

Pieski

Nie rozumiem niektórych osób na tej planecie...
Czajcie to:



Przecież to jest chore!! Taki ładny piesek. Po prostu brakuje mi słów. Ja bym nigdy tak nie mogła. Ten człowiek z tego samochodu nie miał serca, bo inaczej nie idzie tego wytłumaczyć. Ktoś kto zostawia psa na środku ulicy po czym odjeżdża, a na dodatek widzi w lusterkach że on biegnie za samochodem i nadal ma to gdzieś, jak dla mnie jest nikim. :-(

A co do psów, bym jutro musiała się z Rambem trochę pobawić :) Już dawno mu więcej czasu nie poświęciłam. To przez tą szkołę!!! ;///
A jeszcze co do psów. Jechałam autobusem do szkoły. Siedziałam z Sylwią akurat. Było to w Przybysławicach, bus zatrzymał się na przystanku a tam biegał pies. Ja wtedy próbowałam coś pochłonąć z zeszytu z PDG, bo to jakoś przed kartkówką było. A Sylwia do mnie: parz twój pies. A jak patrzę, faktycznie na maxa podobny do Rex'a. Tylko niestety on nie był mój. Mojego już nie ma :( Ale normalnie takie same kolory, tak samo chodził. Była jedna różnica ten był chudszy, a może tylko mocniej obcięty.

No i mi się stare czasy przypomniały. Więc wrzucam kilka fotek:







No i już mam nerwa. Kiedyś miałam tyle fajnych fotek z tymi dwoma skarbami, a teraz nie mogę ich znaleźć. :( Nie podobno że usunęłam. Koszmar ;(... TO jest nie możliwe!!
Ale jak kiedyś znajdę to wrzucę :)

piątek, 5 października 2012

"you make"- i ktoś wie o co chodzi :)

Wreszcie piątek, jestem z siebie dumna że wytrwałam. Ten tydzień był wykańczający. Jeżeli ja już tak twierdze to na serio musiało być ciężko. Co dziennie jakaś kartkóweczka, czasami nawet dwie. Męczarnia. Do tego jakieś zadanka, pisanie notatek, np, ta wczorajsza gdzieś tak 5 stron. Przychodzi człowiek ze szkoły najszybciej po piętnastej i to tylko we wtorki i piątki. W poniedziałek przed szóstą coś, środa po szesnastej, czwartek tak jak w poniedziałek. Więc po powrocie nic się nic nie chce. I to moim zdaniem nic dziwnego. Marzenie leglnąć się i odpocząć. Więc zawsze przy laptopie posiedzę, no a to wiadomo czas szybko zleci. Ani sie nie oglądnę jest kolacja. Po kolacji znowu mi się nic nie chce. Ale za zwyczaj schodzę na dół do babci i oglądam telewizor. Dopiero później lekcję i nauka. Przed 22 jakoś więc nieraz nawet zleci do drugiej w nocy. W między czasie jeszcze Facebook i nawet czasami długie rozmowy z Dominiką. :) Relaks musi być ;D Chętnie nieraz bym poszła szybciej spać, ale jak? Wiem to moja wina, bo jakbym sie wzięła za naukę wcześniej to by było więcej luzu. Ale po pierwsze nic mi nie wchodzi do głowy popołudniami, a po drugie wracam ze szkoły, od nauki i znowu do książek? To chyba by było coś nie tak... Kurczeee... a już nie pamiętam kiedy ostatnio przy jakiejś książce przysiedziałam. Nie, w autobusie w środę chyba. Ale to była chwila. Nie mam ochoty na nic. Bym musiała jutro coś relaksacyjnego sobie wymyślić i odreagować jakoś.

Jakis raport z ostatnich dni?
yyy... Środa pobudka 5.15- szkoła- kartkówka z prawa. Może jakąś trójeczkę dostanę. Nie nauczyłam się ;/// Pożyczyłam Martynie zeszyt i mi nie przyniosła. Później do szkoły nie przyszła. I tak jakoś wyszło że nic nie umiałam. Ale cóż, najwyżej będę poprawiać. Wiem, zawaliłam. Żałuje. Po szkole Nikodem przyjechał. Był taki chyba jakiś nie wyspany bo popłakał sie 2 razy. Ale uspokoił sie gdy wzięłam go do pokoju i włączyłam Toma i Jerry'ego. No a w godzinach nocnych nauka, bo na drugi dzień kartkówka z ekonomi.

Czwartek. Dzień... przyznam że udany :) Do szkoły dopiero na 2 lekcje więc mogłam pospać do 7.15. Pierwsza lekcja Informatyka. Spoko luz i pierwsza szósteczka w dzienniku :) Po raz kolejny jestem z siebie dumna ;D Potem było prawo, starałam się być aktywna... Dobrze powiedziane- starałam się :) Lubię nawet prawo. Kolejne dwie lekcje pracownia biurowa. I tu były jaja. Oczywiście nie mogło zabraknąć oceny bardzo dobrej :) Potem w grupach miałyśmy przedstawić scenki i pokazać jak udzielać pierwszej pomocy w nagłych wypadkach. Oczywiście wnioskuję, że nasza grupa zrobiła to najlepiej. Ja sie popłakałam ze śmiechu. Był to wypadek samochodowy. Monika na krześle wjechała w Dominikę. To było takie zderzenie, że aż strach ;D Udzielałam pierwszej pomocy ;) A na końcu przyjechała karetka... Pani była z nas dumna :) No i ostatnia lekcja podstawy ekonomi, no i kartkóweczka. Liczę chociaż na trzy. heh... ;D Oczywiście normalnością było to, iż miałam pytania na które odpowiedzi nie znałam, a grupa druga te na które bym odpowiedziała. Zaczynam się do tego przyzwyczajać. Po ekonomi planowo powinniśmy miec jeszcze dwa wf ale nam odwołali wiec wolne. Musiałam z Dominiką czekac do godziny 15 bo koszykówka była. Więc postanowienie- idziemy na miasto. Tej mega hurtowni nigdy nie zapomnę :) Została z nami Magda bo planowo miała być odwiedzona księgarnia i zakupione książki do Anglika, ale tak wyszło że nie wyszło i nadal książek brak :) Ale co tam może następnym razem :D Cały tae wypad był super,  a później jeszcze wyczerpujący kosz. Grało się fajnie trzy na trzy. Dziewczyny spoko więc jest ok. Wreszcie dom. Odpoczynek. Długi. A w nocy lekcje. Normalka. Prawie zasnęłam przy zeszytach. A konkretnie przy zeszycie z PDG. Koszmar. Tyle przepisywać, a dzisiaj na lekcji jak bym nie miała to by się nic nie stało. Bo nawet nie sprawdzała, a przynajmniej bym się wyspała.

No i piąteczek. Co się dzisiaj wydarzyło. Eee... Wczesna, nawet bardzo wczesna pobudka, co prawda się trochę człowiekowi zaspało, ale  na busa zdążył. 5.45 była. Autobus podjeżdża 6.03. Rachu ciachu i byłam na przystanku. Nawet nie zdążyłam się nacieszyć tym spacerem w ciemnościach. Ale za to w środę mogłam :) Gwiazdy na niebie, księżyc świeci, lampy jeszcze pozapalane. A ja już nie śpię. Super.. Ale wróćmy do dzisiaj. Pierwsze dwie lekcje Angielski. W miarę fajnie. Niemiecki! ;// Koszmar. Ja nie rozumiem ludzi którzy to lubią. Przecież to jest okropieństwo. Horror wszech czasów. Nie wyrobie długo z tym niemcem. Na lekcji dosłownie prawie spałam, a jeszcze przyszło mi siedzieć w pierwszej ławce, bo w takiej małej klasie mamy. TO jest znęcanie się nad uczniami. Na dodatek muszę to znosić dwa razy w tygodniu. Dwie lekcje, czyli mnożąc 45 min razy dwa wychodzi dziewięćdziesiąt minut. Półtorej godziny swojego życia tracę tygodniowo na jakieś niestworzone, chińskie rzeczy. Licząc dalej- 90 min razy 4 tygodnie miesięcznie to jest 360 min, mnożąc razy 10 miesięcy to jest 3600 minut, czyli  60 godzin. Podsumowując przez rok stracę 60 godzin na bezsens. Jak dla mnie t jest zbyt wiele. Ale ok, zostaje mi się chyba tylko z tym pogodzić. Idźmy dalej. Chemia- nudy. Edukacja prawno- policyjna i tu się pojawia kartkówka, ale tym razem napisałam dużo. Bynajmniej tak mi się wydaje. Albo ok, nic nie będę mówić na ten temat bo jeszcze dostanę dwa i będzie. :) Powiem tak liczę chociaż na cztery. CHOCIAŻ- heh... dobre :) Pozytywne myślenie. Kolejne było PDG i tu mnie ta kobieta zdenerwowała max! JA się namęczyłam e nocy, do drugiej siedziałam przy czym prawie usnęłam, a ta nawet na to uwagi nie zwróciła.  Wyszła sobie po jakiś 5 minutach lekcji z klasy i nie wróciła już więcej. Czy to jest normalne, oczywiście mnie to ucieszyło bo nic nie robiliśmy, ale później na nas się będzie darła że mamy tyły i nic nie wiemy. Założę się, że tak będzie. O.o No i matma. Nudy, co prawda byłam przy tablicy. :) Ale i tak nudy max. Ten facet jest niemożliwy. Już go lubię. Co prawda musieliśmy trochę pisać w "kajecikach" i zadał nam dużo do "chałupki" ale jest spoko. :) No i prawie meta... Jeszcze tylko planowo PP, ale było spotkacie wolontariatu, a to coś dla mnie więc musiałam odpuścić sobie lekcję i iść na spotkani. Fajna sprawa z tym. Można komuś pomóc tak bezinteresownie, do tego poznać nowych ludzi i ogólnie zrobić coś dobrego dla świata i czerpać z tego radość. Coś wspaniałego. Podejrzewam że będę chodzić do przedszkola pomagać. Kocham dzieci. :) Fajna rzecz. Trzeba się postarać !!!
To by było chyba na tyle z dzisiejszego dnia.
Trochę się rozpisałam :)
Się trzymajcie!!! ;D

czwartek, 4 października 2012

Zwykły- niezwykły człowiek

Wiem, że nie jestem nikim ważnym
Wiem, że nie jestem nikim wspaniałym
Wiem, że nie jestem nikim znanym
Może i nic nie mam
Może i chciałabym niemożliwego
Może i jestem zwykłym człowiekiem
Może i moje marzenia się nie spełniają

Ale..

Jestem ważna dla tych, którym na mnie zależy
Jestem wspaniała dla tych, którzy mnie dostrzegają
Jestem znana dla tych, którzy tego chcą
Mam coś pięknego, mam przyjaźń
Niemożliwości pomaga moja wiara
Zwykły także oznacza niezwykły
Marzenia się nie spełniają, trzeba je spełniać

A co najważniejsze kocham życie
Mimo wszystko


środa, 3 października 2012

Urodzinowo

No to witam wszystkich w wieku szesnastu lat i kilku tam godzin :)
Jestem z siebie dumna, że dożyłam tak wysokiego wieku ;D

Dobra, dobra koniec żartów...
2 październik- od samej północy zapowiadał się dobrze :) Pierwsze życzenia napłynęły siedemnaście po północy, następne chyba 15 minut później...

Przejdźmy może już na okres szkoły. Jazda autobusem. Koszmarna i bardzo nudna. Zaczęłam sobie powtarzać na pracownie ekonomiczną ale nic z tego nie wyszło. Więc schowałam zeszyt i pogrążyłam się w muzyce z słuchawek. Jakoś przeleciał ten transport i dotarłam do szkoły. Pojawił się pierwszy prezencik (oczywiście nie wliczając niedzieli) i buziak. Dominika się kłania :)... NO potem niemiecki. Miała być kartkóweczka, ale pani zapomniała więc wypadało wykorzystać sytuacje i powiedzieć, że ma być za tydzień. I tak też się stało. Gdyby co ja nie kłamałam bo ani słowem się nie odezwałam ;D Nawet dzisiaj w miarę aktywna byłam na niemcu. Normalnie gdy siadam z Dominiką w ławce zaczynam jarzyć lekcję. Na Angliku to samo było ;) Dzwonekkk... Przerwa... Długo wyczekiwana. A mi się na tej przerwie miało. Weszłam do klasy, gdzie druga grupa miała lekcje, bo podczas przerwy siedzieli w klasie i zaśpiewali mi sto lat- przyznaje się, ale mi się miało heh... ;)  Później nadszedł koszmar dnia... Sprawdzian ;/// Nic prawie nie wiedziałam. Na sześć zadań dwóch nie zrobiłam. Jedno z teorii, jedno do wyliczenia. Ale ja jestem głupia. Wzór dobry napisałam, a nie obliczyłam. Moja mądrość mnie przeraża. Ok, to teraz się przyznam na tych dwóch lekcjach pracowni mnie waliło. Co prawda nie wiem co było tego powodem, ale mnie jakoś brało ;) Uwielbiam ten stan :D Może chociaż trójeczkę dostanę. Potem chyba edukacja prawno-policyjna, ekonomia, historia... i nic więcej. Czyli nudy. Miał być jeszcze WF ale nam odwołali. Właśnie już się mogę cieszyć, bo w czwartek też jest  odwołane, czyli dwie lekcje mniej. Superrr!!!
Po lekcjach przyszedł czas na świętowanie! Bez tego nie może być ;) Z Martyną i Dominiką wybrałyśmy się do pizzerii. W planach był McDonalds, ale zdanie zmieniłyśmy- może to i lepiej. Tak miło urodzin dawno nie spędziłam. A tu proszę... Pierwszy rok w ekonomiku nowi ludzie i świat się zmienia. Te wszystkie powody do śmiechu, te odpały, żarty... I jeszcze jeden wielki plus dla was pomysł z pokojem i łazienką- był świetny. Podejrzewam że Martyny :) Nigdy nie zapomnę tego dnia!!! Jesteście wielkie :) Bo najważniejsze to cieszyć się nawet z małych rzeczy. Powiem szczerze, że dla mnie to była nawet wielka rzecz, bo przecież rzadko się zdarza moment, w którym możesz z super ludźmi spędzić trochę czasu na rozmowach i żartach. Takie chwile trzeba doceniać, bo nigdy więcej mogą się nie przydarzyć. Przecież nie wiadomo co przyniesie nam jutro. Więc ja biorę tą chwilę, zamykam w kopercie w wkładam głęboko do serca, tak żeby nigdy nie odleciała...

Coś mi się wydaje, że chyba trzeba by to kiedyś powtórzyć ;D heh...

Dzięki!!

poniedziałek, 1 października 2012

Piżamy Róż ;D

Hehh...
Nie ma jak to różowa urodzinowa piżamka z Best Friends'owym króliczkiem.

Jest moc!!! heh :)

Zmieniając temat, mam nadzieje że tej piosenki jeszcze nie było... Jest ładna :D


Więc będę czekał dzień i noc.
Może w końcu zjawisz się.
Jeśli nie przyjdziesz zniknę i ...
już nie będzie mnie.