Przeleciały mi te święta koszmarnie szybko. Niby było to 6 dni wolnego, ale co z tego jak ja się nie wyspałam :( Tu trzeba było wstać po chlebek iść do sklepu, tu trzeba było do świąt przygotować, tu na śniadanko wstać... masakra. Nic sobie nie pospałam. Ale na szczęście niedługo weekend więc może mi się uda :)
Tylko się przytyło nic więcej :)
A w poniedziałek mogłam się wykręcać dzięki mojemu kochanemu braciszkowi. :) Ale przynajmniej zabawnie było.
No i tak jakoś minęły święta, miałam nadrobić zaległości, dokończyć stwarzanie prezentacji... ale nie Angela musi to zostawić na dzień ostatni na godzinę 22, bo po co wcześniej robić. A potem się siedzi do godziny pierwszej, no wcześniej się nie chciało! Nienawidzę tego, a i tak to zawsze robię. Jestem dziwna!!! Co jeszcze miałam zrobić? Książki przeczytać, a udało mi się tylko dokończyć jedną. Co to jest? Jedna mająca jedynie 200 stron książka. Więc stwierdzam wszem i wobec, że miałam lenia i nic nie zrobiłam!
A dziś, w szkole mnie zaczęło walić, ale okej panowałam nad sobą i próbowałam sprawić aby zostało to niezauważone. Stwierdzam fakt, że niektórzy ludzie tak na mnie wpływają! :)
A po szkole? Przyjechała do mnie Moniczka :) Było super. Miałam jej pomóc w jednym programie, bo sobie nie radzi. Starałam się może jej coś to pomogło, ale wątpię. Choć troszeczkę było widać że załapała. Może jednak na coś się jej przydałam :) Oby...
Ale miło było i to się liczy :)
A po szkole? Przyjechała do mnie Moniczka :) Było super. Miałam jej pomóc w jednym programie, bo sobie nie radzi. Starałam się może jej coś to pomogło, ale wątpię. Choć troszeczkę było widać że załapała. Może jednak na coś się jej przydałam :) Oby...
Ale miło było i to się liczy :)
I na koniec FOTA z Sandrusią koło mojego już nieżyjącego bałwana, którego tak praktycznie na tym zdjęciu nie widać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz