Nie lubię tego święta. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale wydaje mi się, że wszystko jest takie sztuczne i podstawione. Może po prostu jestem przewrażliwiona albo coś w tym stylu.
W szkole był w tym roku nowy wymiar dnia dziecka. Jak zwykle nasza klasa dowiaduje się o wszystkim ostatnia. Ale do tego zaczynam się powoli przyzwyczajać. Zawsze tak było. Ale się spięliśmy. Na szybko skecz, scenariusz, role rozdane wszystko ok. Stary skład tylko inny kabaret. Wszytko ładnie, pięknie, elegancko aż nie okazało się że kabaret jest "nieodpowiedni" wszystko inne jest ok tylko jak zwykle my. Bo przecież jakby to było gdybyśmy raz coś wygrali. Tylko że my umiemy odpuścić, zawsze odpuszczamy we wszystkim. Przykro mi się na maxa zrobiło jak to usłyszałam. Coraz więcej ostatnio rzeczy wyszukanych, czy napisanych przeze mnie jest nieodpowiednich. Doszłam do wniosku że to był ostatni raz kiedy chciałam coś zrobić. Nigdy więcej. Bo niby po co. Siedziałam godzinę żeby scenariusz napisać na marne. Godzina w plecy. Ale co tam. I jak zwykle klasa 3 gimnazjum najgorsza. Do tego zdążyłam się przyzwyczaić. Potem będzie że się nie angażujemy w nic i że to nasza wina. A przepraszam, czy to jest moja wina że ostatni się o tym dowiedzieliśmy i czy to jest moja wina że nasza praca poszła na marne? Chyba raczej nie. Miałam nerwa i nawet długo mnie trzymał.
Kolejna sprawa i kolejne zdenerwowanie. Mecz. Zaproponowałam żeby zagrać dziewczyny z trzeciej na nauczycieli. Nie wiem czy ktoś to przypadkiem źle zrozumiał, czy było to specjalne nie wnikam. Po prostu dowiedziałyśmy się że ma grać 2 gim. nie no spoko wszystko było by ok niech sobie nawet grają jestem za, tylko wypadało by szczerze poinformować nas, że jest taka sytuacja i nie chcą grać na nas tylko na klasę drugą. Wtedy nie było by problemów. Trochę szczerości i każdy byłby zadowolony. Ja wiem że niektórzy by ucieszyli jakby zamiast nas na boisku stanęły inne dziewczyny, o rok młodsze. To było widać i tego nie da się ukryć. Nie wiem czy niektórzy myśleli że my się obrazimy jeżeli powiedzą- " słuchajcie jest taka i taka sytuacja mieliśmy grać ale wolimy zagrać na 2gim" tak trudno było? Czułabym się lepiej.
Ja nie potrzebuje litości ani w jednej ani w drugiej sprawie. Wole szczerość. Ale wszystko było minęło.
Co do meczu to się odbył. I było zabawnie. Sama nie wiem czy to była pozytywna energia czy wymuszony uśmiech. Ale nawet jeżeli niektórzy udawali to im to wychodziło. Nie da się ukryć. Końcowy wynik 3:2 oczywiście dla nas :-) Mi się podobało chociaż miało mnie tam w ogóle nie być. Chciałam odpuścić.
Na zakończenie taki mały incydent zabawny incydent :-)
Pani Świerblewcka przyjechała ze swoimi synkami. Takiego jednego małego słodziaka ma. Jak się nie mylę to Kacper. No i Łukasz się pytał czy jak go zagada to czy dostanie 5 z historii, a pani stwierdziła że jak on mu odgada to dostanie nawet 6. Nie udało mu się. Mi na początku też, ale później mi dał część i teraz nie pamiętam co ale odgadał do mnie :) Pani słyszała, więc może jakaś szósteczka na z historii... heh :-)
No i tak jakoś minął ten dzień. Niby dzień dziecka, a jak każdy inny.
Może moje życie nie jest zbytnio ciekawe, ale w niektórych momentach skomplikowane a czasami nawet beznadziejne... Jednak są osoby, dla których warto żyć i dzięki którym w ogóle tu jestem. To właśnie im dedykuję wszystkie poniższe słowa...
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz