Samo w sobie brzmi dziwnie ale jest to miłe. Na samym początku odbierałam to jako taką "wyprawę w samotność" dziś jednak, gdy wybrałam się w dłuższą trasę niż w dwa poprzednie dni zrozumiałam, że to nie tylko chodzi o przemyślenia na które jest czas. W tym wszystkim chodzi o coś więcej. Może i wydam wam się dziwna, bo przecież nie będę kryła że taka nie jestem :) bo przecież o co może chodzić w tym, że przebiegnie się jakiś tak kawałek drogi. Tu chodzi o "efekty specjalne". O to zmęczenie, które dopada po jakimś czasie, o ten ból który przyznam, że mi towarzyszy z każdym krokiem. Nie ma jak to wracać do formy po 2 latach. Jak ten czas zleciał. Przecież wtedy byłam taka młoda. I pomyśleć, że tak długo nie biegałam systematycznie. Straszne! Ale żyje, a teraz po raz kolejny muszę znosić ten ból :) Pomyśleć że wchodzenie po schodach i oczywiście schodzenie z nich zajmuje mi 3 razy tyle czasu co kilka dni temu :D Ale przecież o to w tym wszystkim chodzi :) Aby bolało, aby się czuło to co się robi.
bo przecież poboli i przestanie :D A po wszystkim można doznać takiego orzeźwienia, że masakra- zimny prysznic :) I nie zapominając o dużej ilości wypitej wody bo to jest niezbędne dla organizmu.
Więc polecam :))
A teraz spadam bo zaczęłam czytać nową książkę. I przyznam, że przeczytałam dziś 70 stron. Więc dobiję do setki i jakiś film może oglądnę. O ile wyrobie, bo przyznam że jak dzisiaj obudziłam się 6.40 to już usnąć nie mogłam.
A tak na koniec, to ja tam chce:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz