Wczoraj i dzisiaj po przyjściu ze szkoły musiałam, znaczy nie musiałam, ale tak głupio by było zostawić tatusia samego. Ja nie jestem Dawid. No więc po szkole byłam na ogródku. Tata drzewa obcinał, a ja znosiłam gałęzie. No i tak zleciał dzień do godziny 18. Potem godzinka niecała przerwy i tosty na kolacje robiłam. Tak mnie nogi bolą że masakra. Znacznie za dużo razy chyba zaczęłam używać słowa "masakra". Przeraża mnie to. Muszę zmienić słownik. Chociaż mój słownik jest jedyny w swoim rodzaju i go nie można zmieniać.
W ostatnich dniach mnie WALI dość mocno. W niektórych momentach sama siebie nie rozumiem. To chyba dzięki tej wiośnie. A co do wiosny... tata mi mówił że od jutra już chłodniej i deszcze. Oby nie!!!!!! Plisss... Ja tak kocham tą pogodę. Mam nadzieję że to nie okażę się prawdą.
Chyba dzisiaj zaszaleje. I się pouczę... :) To by był odjazd normalnie. Pomimo takiego zmęczenia wziąć się za naukę... SZACUN
A tak na koniec:

Takiego chce!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz