Powiem wam, że dziś sama siebie zaskoczyłam. Niestety jednak nie do końca pozytywnie, ale trochę zabawnie. Postanowiłam sobie pomalować.... nie włosy :) - ścianę w pokoju. Już wczoraj zrobiłam pierwszy krok i zaczęłam zrywać moje kapselki. Zerwałam wszystkie i pomyślałam, że przemaluję ścianę na jakiś ciemniejszy kolorek i zrobię sobie inny napis. W końcu trzeba postawić na zmiany. To chyba mi nie wypali, bo po kapselkach, a raczej nakrętkach pozostawały niezłe ślady, więc trzeba będzie je przykleić w to samo miejsce. Chociaż.... zobaczymy jak to będzie wyglądać jak pomaluję. A już miałam świetny pomysł na napis ;/ No więc zachciało mi się malowania, ale nie pomyślałam o najważniejszym. Mianowicie o tym, że nie mam farby. I na tym właśnie zakończył się mój remont. Jak się wkurzę jutro i będzie ładna pogoda to wsiądę na rower i pojadę do Raszkowa. Znając moje szczęście będzie padało. Taka rada ode mnie dla was, jeżeli zamierzacie malować pokój, czy chociażby nawet jedną ścianę, to pomyślcie, że będzie wam do tego potrzeba farba :)

Heh... Jakoś się tam doczołgam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz