Ludzie ferie się kończą a ja tak mało zrobiłam!!! :(
Przeczytałam tylko dwie książki. Z czego jedna w jeden dzień, a drugą w dwa dni, a teraz zaczęłam trzecią, ma co prawda 300 stron, ale chciałabym ją skończyć może do jutrzejszego wieczora. Lektura czeka.... czeka... i czeka... i jeszcze trochę poczeka :) Ale przeczytam, jeżeli dałam radę przeczytać Lalkę, to poczytam także o Ikarze, który zbił, ale nikt nie wie kogo :) Tylko jeszcze nie wiem kiedy, może w niedziele zacznę. :)
Oglądnęłam tylko 18 filmów, a przecież miałam całe dwa tygodnie. Jednak jestem dumna, że poświęciłam swoją uwagę na "Snajpera", "Birdmana", "Grand Budapest Hotel", "Whiplash", "Django", "Pan od muzyki" itp :) A jeszcze przeczież tyle filmów na mnie czeka :( W ferie doba powinna mieć kilka godzin więcej, zdecydowanie!
Jestem jednak dumna z siebie, bo ćwiczyłam. Począwszy od pierwszego poniedziałku ferii dzień w dzień, oprócz niedzieli, kiedy to moje mięśnie odpoczywały i chyba dziękowały za to :) Bo czasami mam wrażenie, że mają ochotę wypruć się ze mnie i uciec :) Jednak mi z tym dobrze, bo uwielbiam ten stan kiedy padam na twarz i nie mam siły się podnieść, a jedyne pragnienie jakie mam to: PIĆĆĆĆĆ!!!! :)
We wcześniejszym poście wspominałam o malowaniu. Tak też zrobiłam. Wsiadłam na rower i udałam się po farbę. Przy okazji wstąpiłam do biblioteki i w końcu założyłam sobie kartę. :) Gdy wróciłam wzięłam się za malowanko. Chciałam zrobić tą ścianę bordową, ale nie mieli koloru i wzięłam fiolet. Bardziej mi się podoba, bo jest ciemniej i kapselki lepiej się komponują. Miał być inny napis, ale niestety został taki jaki był, ponieważ śladów nie dało się w żaden sposób pozbyć. By trzeba porządnie pozdzierać, dziury by się zrobiły i gipsowanie by czekało, a ja nie chce aż takiego zamieszania.
Kolejny plus ferii. Napisałam wiersze na konkurs. Nienawidzę informacji w regulaminie "Praca nie może być dłuższa niż jedna strona A4" - ludzie jak można pisać coś mając granicę? Nie mogłam zasnąć i tak się wzięłam za pisanie, następnego dnia przepisałam to do Worda i się okazało, ze za długie. I jak tu żyć? Skracanie, cięcie, wycinanie, zmienianie- drażni mnie to! I jeszcze te wymogi czcionka taka, rozmiar taki... Jedno jest pewne termin oddawania prac mija szóstego, chyba pierwszy raz wyrobiłam się przed czasem :) I to cały tydzień! Oooo a jak jutro będzie ładna pogoda to strzele jakąś fotkę :) Ale to się jeszcze zobaczy. Dla Was prośba, trzymajcie kciuki, żeby mi się udało!
Jeszcze miałam w planach krew oddać. Byłam dzisiaj. Okazało się, że nie mogę jej oddać. Człowiek chce pomóc potrzebującym, a oni cię odrzucają. Bo nie możesz! Skąd oni wiedzą co ja mogę, a co nie. Ten doktorek mi powiedział, że mam spróbować za rok. Za rok? Jaki rok? Ludzie!
Co ja robię, ferie się jeszcze nie skończyły, a ja już je podsumowałam. Jednak one powoli odchodzą i ttego nie unikniemy. :(
Może moje życie nie jest zbytnio ciekawe, ale w niektórych momentach skomplikowane a czasami nawet beznadziejne... Jednak są osoby, dla których warto żyć i dzięki którym w ogóle tu jestem. To właśnie im dedykuję wszystkie poniższe słowa...
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"
piątek, 27 lutego 2015
wtorek, 24 lutego 2015
Małe malowanko :)
Zaczęłabym od Oskarowych wieści, ale przecież wszędzie o tym głośno, to chociaż ja się przymknę. Jednak muszę się przyznać, nie wierzyłam, że im się uda, wydawało mi się, że liczą na zbyt wiele, jednak i na szczęście się pomyliłam.
Powiem wam, że dziś sama siebie zaskoczyłam. Niestety jednak nie do końca pozytywnie, ale trochę zabawnie. Postanowiłam sobie pomalować.... nie włosy :) - ścianę w pokoju. Już wczoraj zrobiłam pierwszy krok i zaczęłam zrywać moje kapselki. Zerwałam wszystkie i pomyślałam, że przemaluję ścianę na jakiś ciemniejszy kolorek i zrobię sobie inny napis. W końcu trzeba postawić na zmiany. To chyba mi nie wypali, bo po kapselkach, a raczej nakrętkach pozostawały niezłe ślady, więc trzeba będzie je przykleić w to samo miejsce. Chociaż.... zobaczymy jak to będzie wyglądać jak pomaluję. A już miałam świetny pomysł na napis ;/ No więc zachciało mi się malowania, ale nie pomyślałam o najważniejszym. Mianowicie o tym, że nie mam farby. I na tym właśnie zakończył się mój remont. Jak się wkurzę jutro i będzie ładna pogoda to wsiądę na rower i pojadę do Raszkowa. Znając moje szczęście będzie padało. Taka rada ode mnie dla was, jeżeli zamierzacie malować pokój, czy chociażby nawet jedną ścianę, to pomyślcie, że będzie wam do tego potrzeba farba :)
Powiem wam, że dziś sama siebie zaskoczyłam. Niestety jednak nie do końca pozytywnie, ale trochę zabawnie. Postanowiłam sobie pomalować.... nie włosy :) - ścianę w pokoju. Już wczoraj zrobiłam pierwszy krok i zaczęłam zrywać moje kapselki. Zerwałam wszystkie i pomyślałam, że przemaluję ścianę na jakiś ciemniejszy kolorek i zrobię sobie inny napis. W końcu trzeba postawić na zmiany. To chyba mi nie wypali, bo po kapselkach, a raczej nakrętkach pozostawały niezłe ślady, więc trzeba będzie je przykleić w to samo miejsce. Chociaż.... zobaczymy jak to będzie wyglądać jak pomaluję. A już miałam świetny pomysł na napis ;/ No więc zachciało mi się malowania, ale nie pomyślałam o najważniejszym. Mianowicie o tym, że nie mam farby. I na tym właśnie zakończył się mój remont. Jak się wkurzę jutro i będzie ładna pogoda to wsiądę na rower i pojadę do Raszkowa. Znając moje szczęście będzie padało. Taka rada ode mnie dla was, jeżeli zamierzacie malować pokój, czy chociażby nawet jedną ścianę, to pomyślcie, że będzie wam do tego potrzeba farba :)

Heh... Jakoś się tam doczołgam :)
poniedziałek, 23 lutego 2015
Jenny
Odkąd sięgam pamięcią zawsze było coś nie tak.
W niełasce, w ciągłym nieszczęściu los bił na oślep.
Szybko przestałam być dzieckiem, czy choć przez chwile byłam nim.
I naprawdę nic co ludzkie mi obce nie jest.
Zabawne jakie rzeczy potrafią czasem do głowy przyjść...
A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję.
P.S. W oczekiwaniu na OSKARY choć wiem, że i tak o wynikach dowiem się dopiero jak się obudzę :)
sobota, 21 lutego 2015
Ja i mój trening :)
Ludzie są pokręceni, a świat jest mega dziwny! Nie urażając oczywiście nikogo!
Wczoraj w jednej rozmowie dostałam sms-a z treścią "Co ma być to będzie". Choć byłam w dołku to w to uwierzyłam i dzisiaj starałam się żyć z tą zasadą. Po czym dzisiaj dostaję sms-a od innej osoby, że mam być rozważna, no może nie do końca tak sms brzmiał, ale taki był ogólny wniosek. Ja już sms nie wiem co mam robić. Nie potrafię jakoś pogodzić ze sobą tych dwóch rzeczy. Czym w ogóle jest rozwaga? Wygooglowałam i oto efekt "namysł, refleksja, umiejętność rozsądnego przemyślenia czegoś przed działaniem" - no własnie, więc czy ja nie działam rozważnie. To że raz padłam na ziemie o niczym nie świadczy. Ćwiczenia sprawiają mi radość i myśląc o nich nie będę myśleć o rozwadze, to nie dla mnie. Ja zawsze muszę postawić na swoim, więc i teraz tak zrobię.
Są dwie drogi. Pierwsza- jesteś zdrowy, pożyjesz jeszcze kilkadziesiąt lat, aż do starości, będziesz szczęśliwy bo nic Ci nie dolega, ale będziesz zupełnie sam.
Druga- coś ci dolega, zawroty głowy, duszności, częste bóle, jesteś tykającą bombą, ale za to nie żyjesz w samotności. Masz coś lub kogoś kogo kochasz.
Nie wiem jak Wy, ale ja zdecydowanie wybrałabym tą drugą drogę.
Ale spokojnie nie jestem w takim położeniu i nigdy mam nadzieje nie będę. jednak jest trochę podobnie. Może nie czuję się najlepiej po moim treningu, ale z niego nie zrezygnuję, bo to kocham. :)
Taka już jestem .
Dobrej nocy wszystkim życzę
Wczoraj w jednej rozmowie dostałam sms-a z treścią "Co ma być to będzie". Choć byłam w dołku to w to uwierzyłam i dzisiaj starałam się żyć z tą zasadą. Po czym dzisiaj dostaję sms-a od innej osoby, że mam być rozważna, no może nie do końca tak sms brzmiał, ale taki był ogólny wniosek. Ja już sms nie wiem co mam robić. Nie potrafię jakoś pogodzić ze sobą tych dwóch rzeczy. Czym w ogóle jest rozwaga? Wygooglowałam i oto efekt "namysł, refleksja, umiejętność rozsądnego przemyślenia czegoś przed działaniem" - no własnie, więc czy ja nie działam rozważnie. To że raz padłam na ziemie o niczym nie świadczy. Ćwiczenia sprawiają mi radość i myśląc o nich nie będę myśleć o rozwadze, to nie dla mnie. Ja zawsze muszę postawić na swoim, więc i teraz tak zrobię.
Są dwie drogi. Pierwsza- jesteś zdrowy, pożyjesz jeszcze kilkadziesiąt lat, aż do starości, będziesz szczęśliwy bo nic Ci nie dolega, ale będziesz zupełnie sam.
Druga- coś ci dolega, zawroty głowy, duszności, częste bóle, jesteś tykającą bombą, ale za to nie żyjesz w samotności. Masz coś lub kogoś kogo kochasz.
Nie wiem jak Wy, ale ja zdecydowanie wybrałabym tą drugą drogę.
Ale spokojnie nie jestem w takim położeniu i nigdy mam nadzieje nie będę. jednak jest trochę podobnie. Może nie czuję się najlepiej po moim treningu, ale z niego nie zrezygnuję, bo to kocham. :)
Taka już jestem .
Dobrej nocy wszystkim życzę
czwartek, 19 lutego 2015
Wkurza mnie....
Wkurza mnie fakt, że Angelika jest na co dzień tą złą, która chodzi po domu w ogóle się nie odezwie i tylko wszystkiego oczekuję. Jednak gdy trzeba zakropić oczy, posmarować plecy maścią, zmierzyć ciśnienie albo cukier to jestem tą najlepszą.
Wkurza mnie fakt, że Angelika dla nikogo nie istnieje. Jednak jak trzeba o coś zapytać, zaciągnąć w czymś rady lub po prostu potrzebuje ktoś pomocy to jestem tą najlepszą.
Wkurza mnie fakt, że to zawsze ja muszę być tą, która jako pierwsza musi zadać pytanie typu "Co u ciebie słychać?", bo jeżeli tego nie zrobię, nikt się nie odezwie.
Wkurza mnie to, że ludzie pamiętają, jak coś potrzebują.
Jednak powiedziałam sobie KONIEC. Teraz poczekam.
W sumie, niezła ze mnie egoistka!
Idę poćwiczyć...
Wkurza mnie fakt, że Angelika dla nikogo nie istnieje. Jednak jak trzeba o coś zapytać, zaciągnąć w czymś rady lub po prostu potrzebuje ktoś pomocy to jestem tą najlepszą.
Wkurza mnie fakt, że to zawsze ja muszę być tą, która jako pierwsza musi zadać pytanie typu "Co u ciebie słychać?", bo jeżeli tego nie zrobię, nikt się nie odezwie.
Wkurza mnie to, że ludzie pamiętają, jak coś potrzebują.
Jednak powiedziałam sobie KONIEC. Teraz poczekam.
W sumie, niezła ze mnie egoistka!
Idę poćwiczyć...
poniedziałek, 16 lutego 2015
Witajcie FERIE 2015
Dopadła mnie jakaś chandra.
Powinnam napisać coś z sensem a teraz znowu będę nawijać o sobie. Jednak obiecuję (jeżeli kogoś o jeszcze obchodzi) niedługo pojawią się jakieś "obserwacje.....". Jak na razie nie mam siły, nastroju i weny, a każdy ko od czasu do czasu coś pisze wie, że wena potrafi przyjść w każdym momencie.
Oficjalnie ferie uważam za rozpoczęte. Pochwalę się, dziś z rana, na dobra koło dwunastej było zrobiłam parę kilometrów. Wkurzyłam się jednak bo wyłączył mi się licznik i prawie połowę trasy przebiegłam z wyłączonym, ale przecież biegam dla siebie i ważne, że mój mózg i ciało wiedzą ile przebiegłam, a nie aplikacja w telefonie. Na drugi trening przyszedł czas wieczorem. Wskoczyłam w spodenki i buciki i niecałą godzinkę ćwiczenia na spalanie, mięśnie brzucha i na mięśnie nóg. Już wczoraj miałam zakwasy i dzisiaj dałam mocniej popalić mięśniom więc boję się co będzie jutro :) Ale ja kocham zakwasy, przynajmniej czuję że coś robię :) Jeżeli jeszcze chodzi o dzisiejszy dzień to oglądnęłam Snajpera i Witaj w klubie. Zmierzam jeszcze poczytać, ale jeżeli zaczęłam tutaj to wątpię czy to wypali.
Jeszcze słów parę na temat, który już poruszyłam, czyli bieganie. Wiem, ostatnio często o tym mówię. Jednak jestem na siebie wściekła. W ostatni tydzień strasznie sobie odpuściłam. Nie potrafiłam czerpać tej przyjemności, którą zawsze miałam po pokonaniu dystansu. Tak po prostu beznadziejnie się poddałam. No tak, CAŁA JA! Nie potrafię nic zrobić tak jak by to należało.
Powiecie, że jestem głupia i ja się z wami zgodzę...
Jednak Wy powiecie, ze dlatego, bo przejmuję się tym, iż jednego tygodnia się poddałam, po co w ogóle biegać?
A Ja powiem, że dlatego właśnie, bo się PODDAŁAM, że nie potrafię dać rady, gdy jestem tak blisko wymarzonego celu PODDAJE SIĘ. Nie potrafię być silna! Czegoś mi brakuję!
Powinnam napisać coś z sensem a teraz znowu będę nawijać o sobie. Jednak obiecuję (jeżeli kogoś o jeszcze obchodzi) niedługo pojawią się jakieś "obserwacje.....". Jak na razie nie mam siły, nastroju i weny, a każdy ko od czasu do czasu coś pisze wie, że wena potrafi przyjść w każdym momencie.
Oficjalnie ferie uważam za rozpoczęte. Pochwalę się, dziś z rana, na dobra koło dwunastej było zrobiłam parę kilometrów. Wkurzyłam się jednak bo wyłączył mi się licznik i prawie połowę trasy przebiegłam z wyłączonym, ale przecież biegam dla siebie i ważne, że mój mózg i ciało wiedzą ile przebiegłam, a nie aplikacja w telefonie. Na drugi trening przyszedł czas wieczorem. Wskoczyłam w spodenki i buciki i niecałą godzinkę ćwiczenia na spalanie, mięśnie brzucha i na mięśnie nóg. Już wczoraj miałam zakwasy i dzisiaj dałam mocniej popalić mięśniom więc boję się co będzie jutro :) Ale ja kocham zakwasy, przynajmniej czuję że coś robię :) Jeżeli jeszcze chodzi o dzisiejszy dzień to oglądnęłam Snajpera i Witaj w klubie. Zmierzam jeszcze poczytać, ale jeżeli zaczęłam tutaj to wątpię czy to wypali.
Jeszcze słów parę na temat, który już poruszyłam, czyli bieganie. Wiem, ostatnio często o tym mówię. Jednak jestem na siebie wściekła. W ostatni tydzień strasznie sobie odpuściłam. Nie potrafiłam czerpać tej przyjemności, którą zawsze miałam po pokonaniu dystansu. Tak po prostu beznadziejnie się poddałam. No tak, CAŁA JA! Nie potrafię nic zrobić tak jak by to należało.
Powiecie, że jestem głupia i ja się z wami zgodzę...
Jednak Wy powiecie, ze dlatego, bo przejmuję się tym, iż jednego tygodnia się poddałam, po co w ogóle biegać?
A Ja powiem, że dlatego właśnie, bo się PODDAŁAM, że nie potrafię dać rady, gdy jestem tak blisko wymarzonego celu PODDAJE SIĘ. Nie potrafię być silna! Czegoś mi brakuję!
wtorek, 10 lutego 2015
Założenia na ferie
Siema, dawno mnie tu nie było. Niestety dzisiaj też tak tylko przelotnie. Na pocieszenie powiem, że jeszcze trzy dni i ferie, a wtedy postaram się coś więcej naskrobać.
Powiem wam, że jestem na siebie wściekła. Po pierwsze- już dobrnęłam do swojego mini celu, ale wszystko zepsułam i teraz będę musiała walczyć od nowa. Po drugie- przegapiłam termin konkursu! Po trzecie w poniedziałek powinny pojawić się jakieś Przemyślenia Terminatorki a nie mam czasu i siły nic napisać. Jednak obiecuje w ferie nadrobić wszystkie zaległości i naprawić wszystko to co się nie udało. Takie właśnie są w mniejszej ilości moje plany na ferie. A co poza tym? Planuję jechać oddać krew, odebrać prawko, może na dwa dni pojechać do Agaty, no i oczywiście filmy, filmy, filmy i jeszcze raz książki! Tyle zaległości a tak mało czasu! Przecież to tylko dwa tygodnie. Zapomniałam, że trzeba jeszcze znaleźć czas na bieganie. Obiecuję jednak sobie, że jutro (bo będę szybciej w domu) zapuszczę sobie jakiś film! A propos filmu, dzisiaj byłam na Hiszpance. Powiem wam, że lipa. Jednak szacun dla reżysera, bo chciał zrobić coś czego w Polsce jeszcze nie było. Nie udało mu się, ale zaryzykował. Wziął kawałek historii Polski i się tym zabawił. Eksperyment. Nie żałuję, że poszłam, bo warto zobaczyć coś czego jeszcze nie było. Zresztą, ja nie żałuję żadnej minuty spędzonej w kinie, więc o czym tu mowa :)
Trzymajcie się :)
P.S Niecałe 3 tygodnie temu postanowiłam sprawdzić swoją siłę charakteru i przestałam jeść czekoladę. Powiem wam, ze do tej pory trwam w swoim postanowieniu i mnie nawet nie ciągnie. Stwierdzam jednak, że jest to za słabe wyzwanie jak na mnie. Chyba czas rzucić ogólnie słodycze i sprawdzić jak długo wytrzymam. Zrobię to, ale ludzieee.... PO TŁUSTYM CZWARTKU :)
Powiem wam, że jestem na siebie wściekła. Po pierwsze- już dobrnęłam do swojego mini celu, ale wszystko zepsułam i teraz będę musiała walczyć od nowa. Po drugie- przegapiłam termin konkursu! Po trzecie w poniedziałek powinny pojawić się jakieś Przemyślenia Terminatorki a nie mam czasu i siły nic napisać. Jednak obiecuje w ferie nadrobić wszystkie zaległości i naprawić wszystko to co się nie udało. Takie właśnie są w mniejszej ilości moje plany na ferie. A co poza tym? Planuję jechać oddać krew, odebrać prawko, może na dwa dni pojechać do Agaty, no i oczywiście filmy, filmy, filmy i jeszcze raz książki! Tyle zaległości a tak mało czasu! Przecież to tylko dwa tygodnie. Zapomniałam, że trzeba jeszcze znaleźć czas na bieganie. Obiecuję jednak sobie, że jutro (bo będę szybciej w domu) zapuszczę sobie jakiś film! A propos filmu, dzisiaj byłam na Hiszpance. Powiem wam, że lipa. Jednak szacun dla reżysera, bo chciał zrobić coś czego w Polsce jeszcze nie było. Nie udało mu się, ale zaryzykował. Wziął kawałek historii Polski i się tym zabawił. Eksperyment. Nie żałuję, że poszłam, bo warto zobaczyć coś czego jeszcze nie było. Zresztą, ja nie żałuję żadnej minuty spędzonej w kinie, więc o czym tu mowa :)
Trzymajcie się :)
P.S Niecałe 3 tygodnie temu postanowiłam sprawdzić swoją siłę charakteru i przestałam jeść czekoladę. Powiem wam, ze do tej pory trwam w swoim postanowieniu i mnie nawet nie ciągnie. Stwierdzam jednak, że jest to za słabe wyzwanie jak na mnie. Chyba czas rzucić ogólnie słodycze i sprawdzić jak długo wytrzymam. Zrobię to, ale ludzieee.... PO TŁUSTYM CZWARTKU :)
czwartek, 5 lutego 2015
Głupota? Chyba TAK!!
Dziś szybciej w domku i brak nauki więc czas żeby coś skrobnąć, a ostatnio było kilka ciekawych wydarzeń.
Zacznę może od wydarzenia najbardziej -nawet nie wiem jak to nazwać- niesprawiedliwego, bulwersującego, zresztą sami ocenicie. Lekcja WF-u u nas w klasie wygląda tak, że prawie cała klasa siedzi na ławce, a ćwiczy około sześciu osób, czasami się zdarza, że jest nas ponad dziesięciu. Mnie i Dominikę zaczęło to denerwować, z uwagi na to, że ostatnio staram się sama w domu ćwiczyć no i oczywiście biegam- to szkoda mi tego WF, ponieważ potrzebny mi jest wysiłek, nawet nieraz tak bardzo jak tlen. Pada na lekcji hasło: rozgrzejcie się. No to na początek pięć kółek wokół sali. Wykonało to polecenie może 1/4 klasy, ale szczegół. Najlepsze to, że dla niektórych to oznaczało koniec rozgrzewki. Stanęli przy drabinkach udając, że coś robią. No a ja z Dominiką jeszcze biegałyśmy i robiłyśmy różne ćwiczenia. Sorry, ale ja się nie rozgrzeję przez 2 min stojąc pod drabinką, a ten "pan profesor" co zrobił? Wpisał nam jedynkę za to że ćwiczymy. Pierwszy raz w swoim życiu dostałam jedynkę za ćwiczenie na lekcji WF-u, może powinnam podejść do tego inaczej i być z siebie dumna. To tak jakby dostać jedynkę na matmie za rozwiązanie zadania. Jednak z nami nie ma tak łatwo i poszłyśmy do odpowiedniej osoby i wszystko załatwione. Jestem tylko ciekawa jak on będzie nas traktował na lekcji i jaką nam wystawi ocenę na koniec roku.
Druga szkolna sytuacja z tego tygodnia. Nauczyłam się czytać z pustej kartki. Trochę to dziwnie brzmi. A było to tak... :) Lekcja języka polskiego. Nauczycielka czyta fragmenty "Lalki" , pierwsza myśl w mojej głowie: po co czytałam sama w domu, jak teraz pani czyta to na lekcji. Jednak ostatnio mocno tłumię w sobie emocje i milczę. Ok, nie skupiałam się za bardzo nad tym o czym czytała i byłam rozproszona z lekka. Naszym zadaniem było wypisać w zeszycie cechy Rzeckiego wywnioskowane z tego fragmentu Lalki. Wypadło w pewnym momencie na mnie i miałam przeczytać. No to zaczęłam coś mówić, że nie za bardzo wiem jak to powiedzieć i tak dalej, no to przeczytała mi jeszcze raz :) No już teraz musiałam coś przeczytać. A ja w zeszycie miałam pusto. Odłożyłam zeszyt i patrze na nią i improwizuje. Padło pytanie, -czy mam to w zeszycie, no a ja -mam to w głowie, -Ale dlaczego nie piszesz w zeszycie? -No mam w zeszycie ale takie moje zapiski, takie myśli. -No to przeczytaj. Patrze na ten zeszyt i co teraz? Tak oto mając pustą stronę moja wypowiedź była piękna na około stronę. :) Improwizować też należy umieć :D
tak dzisiaj na tę szkołę się uwzięłam, ale tylko jeszcze jedno. Tutaj teraz chodzi ogólnie o ludzi. KLASA. Nasza składa się z 26 osób. Znam ich od prawie trzech lat i nadal nie wiem, co oni próbują udowodnić. Przykład pierwszy- jest konkurs, jak dla mnie osobiście beznadziejny, ale dla tej nagrody nawet mogłabym się poświęcić. Walentynkowy wystrój klasy. Nagroda: cały dzień zajęcia sportowe w FACTORY FITNESS. 1. Ne ma lekcji. 2. Darmowy dzień ćwiczeń. Jednak nasza klasa stwierdziła, że oni poćwiczyć mogą sobie w domu, nie będą się pocić albo nie będą patrzeć na innych jak się pocą. Mi siadło i stwierdziłam nie robię nic. Przykład drugi- kilka tygodni temu padło hasło, czy robimy wycieczkę na łyżwy. Prawie wszystkie klasy jadą. No to niech się chętni zgłoszą. Około siedmiu osób podniosło rękę. Na 26 oczywiście. Ominę fakt jak jeden na drugiego najeżdża.
Dobra koniec tematu!
Pozytywna wiadomość tygodnia:
Zacznę może od wydarzenia najbardziej -nawet nie wiem jak to nazwać- niesprawiedliwego, bulwersującego, zresztą sami ocenicie. Lekcja WF-u u nas w klasie wygląda tak, że prawie cała klasa siedzi na ławce, a ćwiczy około sześciu osób, czasami się zdarza, że jest nas ponad dziesięciu. Mnie i Dominikę zaczęło to denerwować, z uwagi na to, że ostatnio staram się sama w domu ćwiczyć no i oczywiście biegam- to szkoda mi tego WF, ponieważ potrzebny mi jest wysiłek, nawet nieraz tak bardzo jak tlen. Pada na lekcji hasło: rozgrzejcie się. No to na początek pięć kółek wokół sali. Wykonało to polecenie może 1/4 klasy, ale szczegół. Najlepsze to, że dla niektórych to oznaczało koniec rozgrzewki. Stanęli przy drabinkach udając, że coś robią. No a ja z Dominiką jeszcze biegałyśmy i robiłyśmy różne ćwiczenia. Sorry, ale ja się nie rozgrzeję przez 2 min stojąc pod drabinką, a ten "pan profesor" co zrobił? Wpisał nam jedynkę za to że ćwiczymy. Pierwszy raz w swoim życiu dostałam jedynkę za ćwiczenie na lekcji WF-u, może powinnam podejść do tego inaczej i być z siebie dumna. To tak jakby dostać jedynkę na matmie za rozwiązanie zadania. Jednak z nami nie ma tak łatwo i poszłyśmy do odpowiedniej osoby i wszystko załatwione. Jestem tylko ciekawa jak on będzie nas traktował na lekcji i jaką nam wystawi ocenę na koniec roku.
Druga szkolna sytuacja z tego tygodnia. Nauczyłam się czytać z pustej kartki. Trochę to dziwnie brzmi. A było to tak... :) Lekcja języka polskiego. Nauczycielka czyta fragmenty "Lalki" , pierwsza myśl w mojej głowie: po co czytałam sama w domu, jak teraz pani czyta to na lekcji. Jednak ostatnio mocno tłumię w sobie emocje i milczę. Ok, nie skupiałam się za bardzo nad tym o czym czytała i byłam rozproszona z lekka. Naszym zadaniem było wypisać w zeszycie cechy Rzeckiego wywnioskowane z tego fragmentu Lalki. Wypadło w pewnym momencie na mnie i miałam przeczytać. No to zaczęłam coś mówić, że nie za bardzo wiem jak to powiedzieć i tak dalej, no to przeczytała mi jeszcze raz :) No już teraz musiałam coś przeczytać. A ja w zeszycie miałam pusto. Odłożyłam zeszyt i patrze na nią i improwizuje. Padło pytanie, -czy mam to w zeszycie, no a ja -mam to w głowie, -Ale dlaczego nie piszesz w zeszycie? -No mam w zeszycie ale takie moje zapiski, takie myśli. -No to przeczytaj. Patrze na ten zeszyt i co teraz? Tak oto mając pustą stronę moja wypowiedź była piękna na około stronę. :) Improwizować też należy umieć :D
tak dzisiaj na tę szkołę się uwzięłam, ale tylko jeszcze jedno. Tutaj teraz chodzi ogólnie o ludzi. KLASA. Nasza składa się z 26 osób. Znam ich od prawie trzech lat i nadal nie wiem, co oni próbują udowodnić. Przykład pierwszy- jest konkurs, jak dla mnie osobiście beznadziejny, ale dla tej nagrody nawet mogłabym się poświęcić. Walentynkowy wystrój klasy. Nagroda: cały dzień zajęcia sportowe w FACTORY FITNESS. 1. Ne ma lekcji. 2. Darmowy dzień ćwiczeń. Jednak nasza klasa stwierdziła, że oni poćwiczyć mogą sobie w domu, nie będą się pocić albo nie będą patrzeć na innych jak się pocą. Mi siadło i stwierdziłam nie robię nic. Przykład drugi- kilka tygodni temu padło hasło, czy robimy wycieczkę na łyżwy. Prawie wszystkie klasy jadą. No to niech się chętni zgłoszą. Około siedmiu osób podniosło rękę. Na 26 oczywiście. Ominę fakt jak jeden na drugiego najeżdża.
Dobra koniec tematu!
Pozytywna wiadomość tygodnia:

ZDANE!!!
W końcu po wszystkim :)
Zapowiadam, że za około 2 tygodnie odbieram prawko więc uważajcie na drogach!!!
niedziela, 1 lutego 2015
"... Znów zakładam maskę..."
Nie chcę prosić was o pomoc, wolę radzić sobie sama,
bo gdy raz prosiłam o coś usłyszałam: weź spierdalaj.
Teraz trzymam fason jakoś, choć nie łatwo żyć samemu,
Ale po co mam się błaźnić skoro przeszkadzam każdemu.
Zachciało mi się ćwiczeń, a teraz kręgosłup mi pęka. Obiecywałam sobie już kiedyś, że nigdy więcej, ale jakoś nie potrafię się powstrzymać. Jednak pozostaje mi tylko bieganie i kilkadziesiąt brzuszków dziennie. Dobrze, że jeszcze chociaż to jestem w stanie wykonać :)
Chciałam na początku napisać to tym, że mamy brąz :) jednak to przemyślałam i stwierdziłam, że przecież cały internet o tym huczy i wszystkie wiadomości. Wspomnę tylko o tym, że te mistrzostwa świata udowodniły chyba wszystkim, że za pieniądze można w dzisiejszych czasach sporo kupić. Mamy XXI i okazuje się, że w tych czasach niektórych nie obowiązują zasady fair play, szkoda, bo mogły to być piękne mistrzostwa. Przykro mi się patrzy na ludzi, dla których pieniądze są wszystkim. Ale cóż ja mogę, świata przecież nie zmienię.
Na niedzielny wieczór pioseneczka oczywiście :
Chyba brak mi już sił, by wstać
Potrzebuję Twoich rad
Tutaj nikt nie może ich dać
Poza mną się kręci świat
Potrzebuję Twoich rad
Tutaj nikt nie może ich dać
Poza mną się kręci świat
Subskrybuj:
Posty (Atom)