"Mój biegun" - niektórzy powiedzą film jak film. Ale nie ja. Był to jeden z tych filmów, który wypada obejrzeć i się nad nim zastanowić. Prawdziwa historia rodziny, która wiele przeszła, która walczyła i wierzyła, która wiele zniosła, która się nie poddała, a przede wszystkim, która się kochała. Jest to scenariusz, który może się zdarzyć każdemu z nas, bo nikt nie wie co nam przyniesie jutro. Główny bohater, Jasiek miał kilka lat gdy zmierzył się z wielką tragedią jaką jest śmierć brata. Niesamowicie mocny był moment, gdy chłopak wbiegł do sali i zobaczył martwego Piotrusia. Od początku było mocno i wzruszająco. Nie brakło momentów, w których łzy spływały po twarzy.
Film pokazuje, jak życie może być okrutne i jak mimo to można sobie z nim poradzić. Każdy z nas ma w swoim życiu chwile ciężkie, z którymi nie dajemy sobie rady. A w życiu nie chodzi o to ile razy upadniesz tylko o to jak się podniesiesz. Bo tak naprawdę powstanie jest najważniejsze. Jasiek, mimo wszystko się nie poddał. Miał chwilę załamania, nie chciał ćwiczyć, ale się podniósł i walczył. Szacunek dla rodziny Melów, za ogromną walkę i miłość jaką siebie darzą. Dla mnie wstrząsające były momenty zachowania ojca względem syna. Super odegrana rola Bartłomieja Topy, wczuł się niesamowicie. Po śmierci młodszego syna, chciał uciec, nie wiedział co ze sob ą zrobić. Jak to powiedział: "każdy z nas szuka ucieczki". Dopiero ta straszna druga tragedia zbliżyła go do Jaśka. Choć także jak się okazało.... zresztą nie będę opisywać filmu :) Choć nie przepadam za Maciejem Musiałem to także fajnie zagrał. Wcielić się w rolę chłopaka bez nogi i ręki- trudne zadanie, z którym sobie poradził.
Podsumowując film świetny i bardzo polecam. Można z niego wiele wynieść i wiele się nauczyć. Każdy z nas powinien mieć swój biegun i do niego dążyć. I życzę wszystkim, aby każdy do niego dotarł :)
![]() |
Jasiek (Maciej Musiał) wraz z rodzicami (Bartłomiej Topa i Magdalena Walach) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz