Dzień dzisiaj dziwny. Tak mi się chce spać!!! A jeszcze muszę się uczyć na historię. Jak mi się nie chce!!! Ale nic na to nie poradzę jak trzeba to trzeba. A więc dziś poniedziałek, jednak niestety nie mogłam sobie pospać jak co tydzień do godziny 10, już po 6 byłam na nogach. Dziś jest coś takiego jak Dzień Edukacji Narodowej tzw. Dzień Nauczyciela. W szkole jak to zwyczajem było odbyła się uroczysta akademia i ślubowanie klas pierwszych. Jak już wspomniałam wcześniej mi się zachciało musztry i musiałam iść. Ale już powiedziałam że to mój ostatni raz, rezygnuję!!! Od samego początku był szum i nerw na nauczyciela ale jakimś cudem wszyscy przeżyli i doszli do porozumienia. Choć mówię, łatwo nie było. Oczywiście jak to zawsze nasza klasa na ostatnią chwile tak i było teraz ale dla każdego nauczyciela coś dobrego się znalazło. Oczywiście mówiąc dobrego mam na myśli słodkiego, a jeśli na rzeczy coś słodkiego to chodzi o czekoladę. Bo przecież kto jej nie lubi? Jak zwykle również nasza przewodnicząca się nie raczyła zaangażować. Jejuuu jak ja już miałam dosyć tych wszystkich uśmiechów nauczycieli, tych podziękowań, i tych "buziaków" czy jak to tam się mówi. Z każdym kolejnym nauczycielem, którego nie lubię błagałam aby nie zachciało im się w podziękowaniu całować, ale oni chyba mi na złość robili i musieli, ale żeby raz, ale nieee bo oni muszą aż 3. masakra jakaś. Ale byli i tacy co się zlitowali i poprzestali na podaniu ręki. Byłam im bardzo wdzięczna. Niestety z wszystkim nie dałyśmy rady więc będzie spóźnione, ale dotrze. Później przyszedł czas na apel, a na końcu my. Jakie to było idiotyczne, jeszcze mieli nam stolik przestawić, ale nieee bo po co? Kilka błędów, kilka pomyłek, na szczęście nie moich, ale dotrwałyśmy do końca i był git. Dziękowałam, że to się w końcu skończyło i pójdę do domu. Będę o 12 w domu - Juchuuu. Tylko nieee... Nauczyciele mają raz coś zrobić i jeszcze mają pretensję- dziewczyny pomóżcie z krzesłami, bo my się do wieczora nie wyrobimy. A my głupie się zgodziłyśmy. Mogłyśmy jak wszyscy olać to i iść byle daleko, chyba mamy za dobre serduszka. Słyszałam, że to cecha pozytywna :) Na szczęście i krzesła się skończyły i można wyjść ze szkoły. Do autobusu pozostała godzina. Pytanie co robimy? Zdecydowałyśmy się na sklep z butami. Gdy idę z Dominiką do sklepu z bytami albo z ciuchami to jest szum, a Natalia chyba do tej pory nie rozumie naszego toku myślenia. Cóż jeszcze kilka wypadów i przywyknie :) Tego jej życzę. No więc wchodzimy do sklepu. Te fajne, te fajne, tych bym nie założyła, brzydkie, głupie... i tak dalej. Ale w końcu trzeba było coś przymierzyć, Dominika podeszła do sprawy poważnie i wybrała swój ideał w normalnej formie, ale ja to oczywiście musiałam wybrać buciki, które w 100% do mnie pasują. Co prawda miałam problemy z założeniem, ale dało radę. Fotograf Natalia oczywiście uwieczniła tą wiekopomną chwilę :

Przyznaję czułam się wyyyyyyyyysoka, stać stałam, ale iść bym nie szła :) Nie no kilka kroków dałabym radę, przecież już w takich chodziłam i nogi nie skręciłam :)
Natalia podsumowała to tak:
1. Angela ma spódniczkę
2. Angela ma dwa różne buty
3. Te buty do szpilki!!!! O_o
Jak już szłam za ciosem to przeszła kolej na zmianę koloru, każdy wie jak ja uwielbiam róż. Tak też znalazłam swoje wymarzone baletki!
Co prawda przymierzyłam tylko jednego :( albowiem drugiego nie chciało mi się wyciągać, ale powiem wam, że był bardzooo wygodny. I ten kolor! Boskie!
Chyba sobie kupię :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz