Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


wtorek, 25 lutego 2014

Zaczyna się spoko :)

No to jestem :) Tydzień zaczyna się suuuper :) Tak skromnie mówiąc oczywiście. Rzecz jasna nie wszystko jest tak jak być powinno, ale chyba nauczyłam się na pewne sprawy nie zwracać uwagi, nawet mi to wychodzi :) Więc tak. Wczoraj, to znaczy w poniedziałek ściślej mówiąc zaczęło się jak zwykle od przedszkola :) To może trochę dziwne co teraz powiem, ale te dzieciaki są boskie. Nie wiem czemu ale czerpię z nich energię. Wiem, to nie są moje dzieci :), nie jestem z nimi nawet spokrewniona, a znam je od niedawna... Ale te skrzaty są niemożliwe. Każdy inny. Jedna na powitanie Cię przytuli, drugi zacznie się zaczepiać... Inny zaś będzie się skradać by tylko na niego zwrócić uwagę, kolejny biega w okół ciebie i nie przestanie aż go nie złapiesz. A jeszcze inna poprosi o to by poukładać z nią puzzle. Niby nic takiego, ale jest w tym coś czego nie idzie tak o opisać. Raz w poniedziałek załapałam się z Dominiką na bal przebierańców, nie wiem czy o tym wspominałam. Było nietypowo ale fajnie :) Czułam się tam jak wielkolud ale dałam radę. Potańczyłam, powygłupiałam się. Wyszłam stamtąd zgrzana, ale opłacało się :) Czerwony kapturek, księżniczki, supermany, spidermany, batmany.... kogo tam nie było... :) A wczoraj z Darią załapałyśmy się na teatr :) Przyjechali z Kalisza chyba. Babka i facet. Jak ja byłam mała to zawsze lubiłam przeróżne bajki, występy i co tam tylko jeszcze, a tu się okazało, że jedna dziewczynka się popłakała i to strasznie tylko dlatego, że nie chciała iść na bajkę. Dziwne zjawisko ale jak widać się zdarza. No więc się załapałyśmy na bajkę. Było o choince, której marzeniem było być dużą i chciała podróżować. Ale nie będę opowiadać bajki. Tylko żeby nie było. Uważnie słuchałam i oglądałam :) Nawet mi się chyba bardziej podobało niż niektórym dzieciom :D A więc siedzimy tam i oglądamy, na dywaniku ładnie na jednym kolanie miałam Robercika, a na drugim Maję. W pewnym momencie co prawda Robert zaczął płakać, nie wiem dlaczego, ale chodziło o bajkę bo zamykał  uszy. Ale interweniowałam, zagadałam go jakoś i dalej oglądał z zaciekawieniem. W pewnym momencie ścierpła mi noga, bolało strasznie, ale przecież nie powiem Mai że ma wstać bo mnie noga boli, tak też zniosłam ten ból. A wszystko dlatego, że żal mi było zakłócać jej uwagę. Jeszcze wątek by straciła :)
Po przedszkolu mieliśmy test czytelniczy, z którego za dobrej oceny nie będzie ;/ Liczę chociaż na 3 :) no dobra 3-, no ewentualnie 2+, albo nie bo dwójki nie poprawię a jedynkę można :) Podejdźmy może jednak do tego optymistycznie- będzie pięć :D heh... Poniedziałek okazał się krótki albowiem nie było dwóch ostatnich lekcji i o 17.20 byłam już w domu. Niesamowite uczucie ;) Dzisiaj lekcje skrócone, bo w kinie byliśmy :) Jack Strong. Szczerze? Fajny film. W porównaniu do Lecha Wałęsy na którym byliśmy także ze szkoły to o wiele lepszy. Zaczyna się niesamowitą sceną jak wrzucają kolesia żywcem do pieca. Film trzyma w napięciu i opisuje prawdziwe historie. Warto obejrzeć. Po kinie jeszcze 3 pół godzinne lekcje w tym w-f na którym był tor przeszkód. Fajne to było. Najpierw ominąć tak o 360 stopni dwa pachołki, później 3 przewroty, ten środkowy w tył, bieg z manekinem (trochę ciężki był koleś) następnie bieg przez płotki, rzuty piłkami lekarskimi- chyba z sześć ich tam było, brzuszki z piłką lekarską, cztery skoki przez skrzynie i bieg dziesięć długości- nie wiem ile metrów tam było :) Niby nie tak dużo ale trudne i męczące. Tak też dzisiaj w domu byłam po 15. Tak szybko dziś! :) Niesamowite. A w domu miałam biegać a mi znów nie wyszło. Odpoczywałam cały dzień :) A wieczorem ćwiczyłam, dziś się wzięłam za siebie najpierw 80 brzuszków potem hantle trzy serie, czyli po 60 podnoszeń- 30 w górę i 30 tak normalnie, potem 50 brzuszków, następnie 3 serie ale już po 40 podnoszeń i jeszcze miały być brzuszki na końcu i zapomniałam :( Jutro się poprawie :) A teraz zmykam zobaczyć czy nie mam nic na jutro do zrobienia :) Dobranoc

sobota, 22 lutego 2014

Tak pod koniec tygodnia

Miałam ty zajrzeć wczoraj, ale to był piątek. Po całym tygodniu już byłam zbyt zmęczona. Niby był to pierwszy tydzień po feriach, nowe siły i te sprawy, a tu jednak nawet ferie nic nie pomogły. 
Wczoraj w końcu skończyłam czytać kolejną książkę. Miałam to zrobić w ferie, ale one były zby krótkie i nigdy tak jakoś nie było na to czasu ;/ Ale udało się :) I już zaczęłam kolejną :) Gra anioła- planowałam ją przeczytać już jakoś pół roku temu, ale wzięłam się za coś innego i mi nie wyszło. 
Cały tydzień mnie tu nie było. Jeden- nie było czasu, 2- nic się nie działo :) Choć w środę... mieliśmy w szkole walentynki. Miał być wystep na spontana, bez prób. Występ, czyli zaśpiewanie piosenki. Takie szkolne Must be the music. To całe "bez prób" zrealizowała chyba tylko nasza klasa. Może ewentualnie jeszcze jakieś dwie inne. A tak to wszyscy mieli wszystko perfekcyjnie wyćwiczone. A wracając do naszej klasy- 30 minut przed występem usłyszałam od Martyny - "cicho, bo się uczę tekstu" :) niesamowite :D Ja wychodząc na środek nadal go nie umiałam. I nie umiem do tej pory. Kilka razy zafałszowałam i cały czas patrzyłam w tekst :) ale cóż jakoś to wyszło :) Od jury dostałyśmy trzy siódemki i jedną 8. Nie najgorzej. A podkreślę jeszcze że stało się coś z podkładem i w połowie przerwało grać, więc praktycznie śpiewałyśmy bez podkładu.  
Tak trochę o wczorajszym dniu? Piątek jak piątek. W szkole do 15, a ostatnie dwa angielskie. Wszystko byłoby dobrze gdyby na nim uczniowie byli traktowani sprawiedliwie. Może nie powinnam tutaj tego pisać, ale każdy ma chyba prawo do własnej opinii. Wspominałam już kiedyś że ten język mamy łączony z inną klasą? jeżeli nie, to własnie tak jest, że z naszej klasy 8 osób i z klasy 2D- 6 osób, no i to jest jedna grupa. A uczy nas wychowawczyni klasy 2D. I to nie jest sprawiedliwe. Co tu dużo mówić. Po prostu jeseśmy drugim planem. Ale mniejsza o to. Jeszcze tylko kilka miesięcy, a w trzeciej klasie może to zmienią. Mam taką nadzieję! Po lekcjach padło pytanie czy gdzieś idziemy. No i wyszło że jednak poszłyśmy. Najpierw po bateryjki. A w tamtym pomieszczeniu tamto lustro korciło mnie już od dawna. 

Z Madzią :)

A tu już we trzy :) A mówiłam że to lustro było fajne :) Jednak WC w takich miejscach się przydaję. Choćby nastolatką. którym się nudzi po lekcjach i im odbija :D

To że różowe trampki jeszcze przeżyje, ciężko ale ok. ale numer buta 240? Pierwszy raz na oczy widziałam :D

To zdjęcie miało pokazać Dominiki różowe trampki a u mnie białe. Ale wyszło tak, że po drodze do lustra ujrzałam mega zielone laczuszki. I musiałam je przymierzyć :)
A teraz stwierdzam że jest fajny film na TVN i jeszcze muszę coś napisać. Więc spadam.
Miłego wieczoru :) 

środa, 12 lutego 2014

Kolejna nagroda :)

No tak bo dziś miały być nowe informacje ze świata biznesu :)
Wszystko zaczęło się jednak wczoraj, gdy odebrałam telefon od wcześniej mi nie znanego numeru telefonu. Usłyszałm w nim jednak znane mi dobrze imię i nazwisko, nawet głoś trochę poznałam, żeby nie było :) Co jeszcze usłyszałam? "Dzwonie by ci pogratulować" Ja takie oczy szerokie zrobiłam i o co znowu kaman? Później usłyszałam jeszcze że zostałam laureatką konkursu. Ja. Konkursu. Laureatką. Musiało trochę czasu zlecieć bym zajarzyła o co chodzi, ale wyszło mi to świetnie. I stwierdziłam że to pomyłka, bo przecież ja nie dawałam wiersza na ten konkurs. A najlepsze jest to, że to jednak o mnie chodziło i był tam mój wiersz a ja o tym wszystkim nic nie wiedziałam. Super sprawa :) To wszystko dlatego że w piątek byłam chora i mnie nie było w szkole. Jak to wszystko się stało? Ja wysłałam 6 wierszy pani Małgosi, ona wybrała trzy dla siebie, a resztę dała pani Justynie ona wybrała sobie jeden i wysłała. Chyba powinnam podziękować :) No i właśnie w taki oto sposób dziś znalazłam się w ostrowskiej bibliotece na rozdaniu nagród.  Na szczęście Marlena postanowiła mi towarzyszyć. Siedzimy sobie wygodnie, aż w końcu dziwne uczucie. Mam otrzymać nagrodę za wiersz, ale nie wiem za jaki. A jeżeli będzie trzeba coś powiedzieć? A jeśli o coś zapytają? No to mamy problem. Na szczęście o nic nie pytali :) A dali mi da zrozumienia który to był wiersz. To był ten co go pisałam w nocy i miałam głupawkę. Tworzyłam pisząc sama nie wiem co. A trwało to wszystko około 5 minut :) Ale się spodobał :) Moja miłość utworzona z nicości dała efekty. Jak już wspomniałam siedziałyśmy i czekałyśmy aż mnie wyczytałam, minęła kategoria młodzież, czy jakoś tak a mnie nie było. I zgłupiałam :) Przyznali natomiast publicznie że jestem już dorosła :)
 Podobało mi się podsumowanie tego, znaczy się jak ta pani mówiła o tym wierszu-- to własnie to mi się podobało :D
No tak nie powiedziałam. Więc z tego wszystkiego wyszło tylko wyróżnienie ;/ W sumie nie ma się czym chwalić, ale przecież zawsze mogłam nie wygrać nic. A to jednak jest coś :D

Po tym wszystkim można było się wsłuchać w poezję śpiewaną i czytaną również. Moje klimaty :) Wychodzi babka z gitarą, która wie jak to trzeba zrobić i robi swoje. Niesamowite, chciałabym tak umieć :D Niestety jednak nie zostałyśmy do końca, bo sami rozumiecie autobus. I trzeba było wyjść, a szkoda ;/

P.S Co mnie wkurza w tych konkursach? Nagrody by lepsze dawali :) Dadzą człowiekowi książkę która mu jest w zasadzie niepotrzebna. W sumie może poczytam o morzu Bałtyckim, ale wolałabym dostać coś z poezją albo jakąś powieść coś do poczytania... rozumiecie nie? :D

Na dowód :) :



A wiersz znajdziecie tutaj:
http://kraina-przemyslen.blogspot.com/2014/01/powstanie-miosci.html

poniedziałek, 10 lutego 2014

Wszystko zależy od CIEBIE :)

Chwila, chwila... jest niedziela, a praktycznie już poniedziałek. Czyli, że mam rozumieć iż został jeszcze tydzień ferii? Ups... źle to ujęłam. Mam rozumieć, że został tylko tydzień ferii? Czas zbyt szybko płynie, a szczególnie jak nie musi! A ten fakt powinien być kategorycznie zabroniony! To powinno być karalne! A z drugiej strony... Jest jeszcze tydzień ferii i nie należy tego czasu zmarnować. Trzeba zrobić coś, by nie żałować, że się nie zrobiło nic. W sumie ciekawe podejście :) I optymistyczne poniekąd. To tak jak ze szklanką do połowy pełną lub do połowy pustą. Zawartość mojej szklanki jest albo napełniana po brzegi, albo jestem tak spragniona, ze ją opróżniam. Czy takie podejście jest dobre? Nie wiem. I nie do końca je chyba każdy zrozumie. Ale ja wiem o co chodzi i jest mi z tym dobrze. Przecież nie każdy może mieć moc rozumienia drugiego człowieka, a w szczególności gdy jest tak pokręcony jak ja. Tylko i to ma swoje zalety :)  Dzisiaj o czymś chciałam napisać.... No tak już wiem. Dzisiaj miałam wieczorem taką energie, że normalnie nie wiem skąd. Czy możliwe jest to, iż przebywanie z człowiekiem, którego się bardzo lubi może poprawić twoją energię? Myślę że tak. I dzisiaj było na to dowodem. Albo inaczej. To nie sprawia, że poziom energii wzrasta, to sprawia, że stajesz się szczęśliwszym człowiekiem, a z tym można wiele zdziałać. Tak więc miałam dziś sił ponad miary. I nawet ćwiczenia, które sprawiały mi nieraz trudności, dziś były pikusiem.  Wiem, ktoś "mądry" mi powie - po co to robisz? przecież nie musisz. - Ale ja po prostu chcę. Tak wiem, powiesz że jestem głupia, ale Ameryki nie odkryjesz, bo ja o tym wiem :) I nie będę tego ukrywać. Ale ja po prostu chcę. Tak jak latem, w wakacje lubię biegać, choć nieraz przychodzi mi to ciężko, ale wiem że potrafię i się nie poddaję, tak teraz wzięłam się w garść i się dzień w dzień nie poddaję. I mam nadzieję że szybko nie odpuszczę. Dlaczego? Bo chcę coś w życiu osiągnąć dzięki swojej sile i mobilizacji, chcę sobie uświadomić, ze potrafię jeśli tylko chcę. Napiszę to co usłyszałam w filmiku, który jest w poście poniżej. Nie mam zamiaru siedzieć na fejsie i narzekać, jak to jest mi źle. Wiem, wiele czasu straciłam na to i teraz tego żałuję. Cóż to się nie odstanie. Było minęło. Ale trochę dojrzałam. I nie mam ochoty się nad sobą użalać. Nie jest kolorowo i dzień w dzień przychodzą kolejne problemy, zmartwienia. Często jest taki dzień, że siadam na łóżku bezsilna i nie wiem co ze sobą zrobić. Ale nie o to w życiu chodzi by o tym myśleć. Życie jest okrutne i nikt nigdy nie powiedział że będzie łatwo. Ale ludzie mają w dupie to co przeżywasz, nieraz z grzeczności napiszą że im przykro i spróbują pocieszyć. Może nie wszyscy, bo znam kilku, którzy robią to nie tylko z grzeczności. Ale dzisiaj większość jest właśnie takich. Jeszcze w drodze na szczyt są gotowi podłożyć ci nogę. I co mamy się tym martwić? Szczerze? Mam to gdzieś. Powiecie że jestem bezduszna i nie mam uczuć. Ok, to twoje zdanie. Ale ja mam swoje i ja wiem jaka jestem. I chyba tylko ja wiem. Bo nikt nie wie o mnie tyle ile ja wiem o sobie. I chyba nikt nie starał się dowiedzieć. Chyba trochę zbiegłam od tematu na pobocze. No cóż. Jest wiele dróg, a i pobocza są bardzo ważne :)
Więc kogo widok mnie dziś tak ucieszył? Dostałam zaproszenie do Moniczki na kawę. No i pojechałam na godzinkę, a wyjechałam po trzech :) Jakby się tak szybko ciemno nie zrobiło.... Ale czas w miłym towarzystwie szybko mija, niestety. Pogadałyśmy, układałam puzzle z Julką. Było super! Takich chwil w życiu powinno być więcej, więc muszę się wziąć za siebie i poświęcić chyba więcej czasu na bliskie mi osoby.Choć w tym kierunku ja zawsze robiłam co tylko mogłam :)
A teraz się rozpisałam. Miałam książkę czytać... Na szczęście noc jest długa :)

czwartek, 6 lutego 2014

Potrzebujesz motywacji?

Trochę motywacji do działania? Nie ma sprawy :)



I jeszcze mało? Nie ma sprawy :)


Nie wiem jak wam ale mnie te filmiki się bardzo spodobały :) Co prawda bez nich radziłam sobie nieźle (może nie zawsze)  potrafiłam co wieczór powiedzieć DASZ RADĘ, a rano zadać sobie pytanie: KTO JAK NIE TY?

A dzisiaj poszłam sobie pobiegać. Takie dotlenienie na świeżym powietrzu, coś niesamowitego :) Brakowało mi tego i to bardzo. Pocieszam się faktem, że niedługo będzie o 19 jeszcze widać i będzie można biegać po przyjściu ze szkoły.

Mądre słowa

A to bardzo mądrze powiedziane:


A tak na podsumowanie to wam nic nie powiem, bo jestem padnięta i postanowiłam zapuścić jakiś film i idę spać. :) Szczerze? Postanowiłam nadrobić zaległości i oglądać filmy, ale tak jakoś nie ma na to czasu i chęci ::) Najchętniej to bym całymi dniami odpoczywała wylegując się. Wiem, to się nazywa lenistwo :)
Prawie cały tydzień ferii minął a ja nic nie zrobiłam. A w ogóle od tego mam ferie, żeby się lenić, odpoczywać i spać i przeczytać książkę :)
Dobranoc

wtorek, 4 lutego 2014

Akcja "ratunkowa"

No to mieliśmy dzisiaj przygodę.... Ale wszystko zaczęło się tak :
Babcia postanowiła jechać na jakiś czas do cioci, tak na kilka dni odpocząć. Dawid, że ok, zawiezie ją. No to i ja się zabrałam. No i pojechaliśmy. Trochę posiedziałam u cioci, usłyszałam że schudłam i posprzeczałam się z nią na ten temat. Bo dziwnym trafem każdy to dostrzega tylko nie ja. masakra! Poźniej poszłam do Agaty, też posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, zarówno tu jak i tu nasłuchałam się że mam przyjechać na ferie, chociaż na parę dni. Jeju oni mi oferowali nawet, że po mnie przyjadą :) Cudnie :) W sumie to chyba się jednak skuszę. Ale najgorsze w tym wszystkim będzie to, że nie będę mogła ćwiczyć, ani nie będzie tam moich hantelków. Szkoda by było się tak opuścić na te kilka dni i potem z powrotem robić wszystko by zatrzymać kondycje. Ale chyba się skuszę, najwyżej zdecyduje się tam na bieganie, bo przecież pogoda ostatnio całkiem dobra. Ale wróćmy do dnia dzisiejszego. Po tak mile spędzonym czasie przyszedł czas na powrót do domu. No i jedziemy, najpierw przebiegły nam ulicę dwa kotki w tym jeden czarny. czy to był jakiś znak? Chyba nie, tym bardziej że ja przesądna to nie jestem. No i jedziemy dalej, jesteś już pod Korytnicą i nagle JA: O JEZU- i po chwili dodałam- tam ktoś leżał! Dawid tak na mnie i "Zatrzymujemy się?" po czym powoli zwalniał. Powiedział że pewnie pijany, ja potwierdziłam, ale przecież równie dobrze mogło się mu coś stać. NO i zaczął cofać, powiedział że mam iść zobaczyć. Ja w panikę, że jak poznam czy jest pijany, a jak mi coś zrobi? Spojrzał na mnie i po prostu powiedział że wyczuję. Przed wyjściem powiedziałam "choć ze mną" Poszedł :) Złapałam tego faceta za ramie i pytam czy mnie słyszy? A on nic, nawet się nie rusza. Próbuję znowu i nic. Do Dawida,  że nie reaguję, od podszedł porządniej nim wstrząsnął i się obudził. Jaka ulga. Ale jechało alko jak nie wiem. Bełkotał coś po swojemu, podnieś się nie umiał. Wyciągnęliśmy z niego jak się nazywa i że mieszka w Bieganinie. Pytamy gdzie dokładnie a on że w Bieganinie. I nic więcej. Ja na Dawida, że go przecież nie zostawimy tak, jeszcze się zabije a ja nie chce mieć nikogo na sumieniu.  Dawid, że możemy go odwieź ale przecież nie wiemy gdzie. Po chwili dał nam dowód, pomyślałam że tam przeczytamy numer domu i trafimy, jeżeli był rowerem nie może być z daleka. Wyciągnął ten dowód, ale się okazało że to nie jego, chyba to żony był i to jeszcze ten stary taki. A tam nic znaleźć nie idzie, za nic w świecie nie było tam numeru domu. W tym czasie wybełkotał numer, ale wierz tu teraz pijanemu, ledwo trzymającemu się na nogach mężczyźnie. Powiedziałam do Dawida, ze przecież go nie zostawimy, najwyżej staniemy i zapytamy jeżeli znamy nazwisko to może go skojarzą. Zapakował rower i pojechaliśmy w stronę Bieganina. Stanęliśmy przy pierwszym domu jaki się trafił i podeszłam zapytać. jak ja się cieszyłam że otworzyła taka miła pani :) Doszłyśmy do wniosku o kogo chodzi i powiedziała mi gdzie n mieszka. Podziękowałam i pojechaliśmy dalej. Jednak okazało się że albo my się pomyliliśmy w liczeniu, albo ona, bo to według obliczeń wyszedł nam o jeden dom dalej niż tej pani. Ale w końcu dotarliśmy. Poszłam do owego domu, a tam pies pod drzwiami, większy niż Rambo. Ale w końcu ktoś wyszedł. Było ona może w moim wieku. Potwierdziła że on tam mieszka i powiedziałam jaka jest sytuacja.  Zawstydziła się ogromnie. Zresztą kto by się nie zawstydził. Jakby do mnie przyjechali obcy ludzie i powiedzieli, że znaleźli np. tatę, (bo to chyba jej ojciec był) pijanego, który leżał przy drodze to bym się pod ziemie zapadła. Tak też poszła za mną wzięła rower i już jej więcej nie zobaczyłam.
A my wróciliśmy do domu. Super przygoda co nie? Jakby on tam tak leżał przez całą noc, a zapowiadają ujemne temperatury, kto wie co by z nim było? A tak mam spokój, bo wiem że dotarł do domu.

Serce pękło


niedziela, 2 lutego 2014

Grunt to podnieść głowę :)

Jaka ja jestem głupia :) Zawsze chciałam połączyć siedzenie w necie, pisanie ze znajomymi, czytanie różnych ciekawostek, tracenie czasu na głupoty z towarzystwem babci i żeby nie musiała siedzieć wiecznie sama. Tym bardziej że są ferie i chyba czas należy poświęcić bliskim. Oczywiście nie cały, ale więcej niż robię to w okresie szkolnym. Bo przecież, gdy się wraca o 17 do domu, a trzeba jeszcze wykuć kilka przedmiotów to trudno poświęcić czas na siedzenie u babci w pokoju i zamienieniu kilku słów. Zawsze myślałam, ze siedząc w tym miejscu nie będę miała zasięgu Wi-Fi, ale nigdy tego nie sprawdziłam. A teraz siedzę z babcią w pokoju, oglądamy TV i piszę bloga :) Cudownie.
Co jest złego na daną chwilę? Fakt, iż czuję że chwyta mnie po raz kolejny ból gardła. Ale rozsądek mówił "zagrzej t mleko". Ale apetyt twierdził, że dawno nie pił chłodzącego napoju kakaowego. No i wygrał, ale przegrało moje gardło. Coś za coś. Przeżyję :) czuję też że z głosem coś nie tak, nie jest taki mocny, ale krzyczeć nie muszę.
Aaaa... miałam powiedzieć :) Skończyłam czytać książkę. "Przesunąć horyzont" - podobała mi się. Pokazuje, że w życiu wiele jest możliwe i wszystkie te rzeczy zależą od nas. I z tym się zgadzam. Zgadzam się również z tym, że najbardziej motywujące są słowa "Nie dasz rady" :) Nie żałuję czasu, który spędziłam nad nią. A w ogóle, przecież ja nie żałuję żadnej minuty przeznaczonej na czytanie książki. Jaka by ona nie była :)
Na następną mam tydzień. Więc jest czas na filmy :) Tylko jakie. Z tym mam problem. Bo wiem że tyle jest fajnych filmów, ale żaden nie wpada mi do głowy. Coś jednak muszę wymyślić. 

Są momenty w życiu gdy