Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


piątek, 30 sierpnia 2013

Nie pozwólmy zgasnąć wspomnieniu o Naszych najbliższych [*]

Nienawidzę tego świata.
Kłębiło się to we mnie długo, aż w końcu mogę to powiedzieć głośno. Jestem tego pewna.

Ludzie odchodzą, tak wiem. Takie jest życie, rodzimy się, żyjemy i cały czas z myślą że śmierć prędzej czy później nadejdzie. Tylko nie rozumiem dlaczego. Dlaczego odchodzą ci, którzy powinni żyć jak najdłużej, którzy są wzorcem? Jakoś nie potrafię dobrać słów, nie mam pojęcia co napisać. Tysiąc myśli na sekundę, ale nie umiem ich złapać. Pani Jola Schubert. Osoba, która walczyła, która się nie poddawała, która trwała... i trwać będzie, głęboko w sercu.
Ktoś by powiedział "przecież nie znałaś jej długo". I ja się z tym zgodzę. Pamiętam ją trochę z podstawówki, tylko tam nie miałam z nią styczności. Tak na prawdę poznałam ją w trzeciej gimnazjum na lekcji języka polskiego. Pamiętam ten strach, wszyscy przeżywali, bo niby mówią że jest surowa i wymagająca. Ja w to do końca nie wierzyłam, po prostu nie chcieli się uczyć to tak mieli. Już na pierwszej, albo drugiej lekcji dostałam piątkę. Nie chciałabym kłamać więc powiem, że nie byłam aniołkiem na jej lekcjach. Potrafiłam postawić na swoim i dążyć do swojej racji. Kończyło się wymianą zdań. Pamiętam spór o głupi przecinek. Polonistka, to przecież powinna mieć rację, ale ja i tak dążyłam do swojego. pewnego dnia poprosiła mnie o przysługę. Wtedy uświadomiłam sobie, że chyba jednak coś takiego jak odrobina zaufania się ujawniła. Bo przecież pierwszej lepszej osobie nie podaje się maila i hasła do niego. Potem jeszcze prosi o przepisanie i wysłanie, gdzieś tam. Przecież  to jakieś ważne raporty szkolne były, czy coś. Z każdą kolejną lekcją widziałam w niej coraz więcej pozytywnych cech. Dostrzegałam ten zapał nauczyciela, to wypełnianie roli z pasją, tą radość. Ten wzór którego większość nie dostrzegła. Może po prostu widzieli w niej tylko nauczyciela, a nie człowieka.



wtorek, 27 sierpnia 2013

Jużżżżż????????????????????????????

Dopiero teraz to do mnie dotarło!!!
Przecież już mamy wtorek, czyli włączam tryb "nienawidzę poniedziałku!!!!!!!!!!"
Dlaczego to wszystko tak szybko minęło? Dopiero co wyszłam z sali 23 ciesząc się jak jakiś pajac, że w końcu wolność nastała. A tu raz-dwa mijają sobie wakacje? Gdzie tu sprawiedliwość?

Mam jeszcze sześć dni. Będę robić wielkie NIC, spać do południa, chodzić spać o trzeciej... W końcu to ostatni tydzień. Należy mi się chociaż to.
A więc idę może coś poczytać :D

Jakoś przeżyjemy :)

środa, 21 sierpnia 2013

Ostatnie spojrzenie


Stój!- krzyczysz
Pragniesz by się zatrzymał
Lecz, on nadal biegnie
Stój!- ponownie żądasz swego
Chcesz jeszcze choć raz spojrzeć na ukochanego
A on nic
Tylko dyszy ze zmęczenia
Nie ma ochoty nawet na chwilę ukojenia 
Nagle huk
I stanął
A jednak!
Jednak zapragnął odpoczynku, chwilowego uspokojenia
Lecz to nie on
To nie jego wina
Bo to przecież strzał Go zatrzymał
Dobiegasz, wtulasz się w niego i szepczesz
Kocham Cię
Czy on słyszy?
Przecież.... Nie oddycha.
Oglądasz się za siebie a on tam stoi 
W rękach pistolet trzyma
Z rządzą zemsty w oczach patrzy
Nie widać tam cierpienia.
Nagle niemiecki glos się wydobywa
Stogi
Groźny
Ty go nie rozumiesz
Woła, krzyczy- nie reagujesz.
Wtulona w ukochanego klęczysz, płaczesz
Pytasz Boga- Dlaczego?
Ze złością chwytasz za broń męża
Do pionu swe ręce wznosisz 
Celujesz-
             za naród
                   za ojczyzne
                        za ukochanego
Chcesz nacisnąć na spust
I pada strzał
Lecz to nie z twojej broni huk się wydobywa
To wróg
To jego broń pierwsza wypaliła
Pocisk wielki jak z armaty
W Twoje serce trafia
Padasz na ziemię
Ostatnia łezka spływa
To koniec...
On ucieka
Ty pozostajesz
na wieki wieków z Ukochanym

wtorek, 20 sierpnia 2013

Pomoc

POMOC- jedno proste słowo a oznacza tak wiele. Niektóre rzeczy nic nas nie kosztują, mogą zabrać tylko chwilkę czasu i sprawić innemu tyle radości, a czasem może i uratować życie. A to co dajemy zawsze do nas wraca, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. Gdy się trafia okazja, pomagajmy innym nie zamykajmy się w egoistycznym świecie. pomagaj drugiemu, bo gdy ty będziesz potrzebował pomocy także jej nie dostaniesz. Kolejny post z rzędu pokazuje, że mały gest może tak wiele :)


Mały gest

Takie niby nic, a sprawia tak wiele. Ten jeden gest potrafi wywołać uśmiech na twarzy, potrafi sprawić że chce się żyć. Tylko jakoś w dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi myśli tylko i wyłącznie o sobie i zapominają, że drugi człowiek też ma uczucia, też czuje, też go boli, też cierpi i też ma łzy.



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

W pogoni za szczęściem

Jak dla mnie świetny film, nie wiem czy już czasami nie wspominałam, bo oglądałam to w poprzednie wakacje. Jak ktoś nie widział to polecam







I BuuuuuuM

Oj działo się, działo...

Wczoraj postanowiłam sobie iść szybciej spać, bo dzisiaj o ósmej pobudka. No więc popisałam sobie z ludźmi na fb i po pierwszej coś było jak postanowiłam przestać i się położyć. Jednak skierowało mnie na YouTube. Oglądnęłam parę filmików i dopadło mnie mega zmęczenie. Wyłączyłam sprzęt i poszłam spać. Tylko żebym to ja jeszcze mogła zasnąć. Sen nie nadchodził. W końcu włączyłam sobie muzyczkę, bo myślałam że mnie może jakoś zrelaksuję i usnę. A tu nic. Godzina 3:33 a ja nadal nie śpię! Jakoś po czwartej było gdy w końcu się udało. Więc dziś mam za sobą cztery godziny snu. Fenomenalnie. Już dawno nie czułam takiego zmęczenia. W roku szkolnym często mi się to zdarza, ale przez te dwa miesiące się odzwyczaiłam :)
Gdy już wstałam, to się ogarnęłam i poszłam na busa. Kierunek osw. Nienawidzę jeździć po książki do szkoły. Przejdziesz po wszystkich księgarniach a  tak ich nie ma. Masakra to jest jakaś. Ale spoko dwie kupiłam :P
Powrót do domu kolorowała mi muzyka ze słuchawek. W domu obiadek i te sprawy. Gdy zjadłam i ogarnęłam kuchnię poszłam do pokoju się przebrać w jakieś luźne ciuchy. Założyłam spodenki i t-shirt, włączyłam TV i laptopa. Włączyło mi się na TVN i akurat zaczynał się Sąd rodzinny. Trochę tam słucham, bo czekam aż mi się komp włączy i nagle BUUUUUUUUUUUUUUMMMMMMMMMMMM!!!!!!!!!!! Gdyby ktoś sobie pomyślał, że to było takie bum jakby młotkiem ktoś puknął to się myli. To było wielkie BUM, którego nie umiem opisać. I nie tylko bumm, pisk opon, jakieś coś nawet nie wiem co i trzask! Serce mi podskoczyło i o co kaman? Biegiem do okna, a tam? Samochód, niby ciemno czerwony niby bordowy. Samochód, fakt dziwne zobaczyłam samochód, ale ten samochód był cały potrzaskany i na dodatek jest on na moim ogródku! Jaka to była schiza! Pierwsze co miałam w głowie to brać za telefon i lecieć ogarnąć sytuację. Gdy dobiegłam zobaczyłam że już ktoś tam jest, więc jest dobrze. Obczajam teren jeden samochód u sąsiadów na parkingu, drugi u innych sąsiadów na wjeździe, ale zaraz to jest samochód sąsiadki O_o a trzeci samochód yyy... na ogródku. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Wszyscy cali i w jednym kawałku, to najważniejsze. Nic się nikomu nie stało a ja się trzęsłam jak nie wiem co i mi się normalnie płakać chciało. Posłuchałam co ludzie mówię, ktoś tak mówił co się stało, ktoś że dzwoni na policje... A ja za telefon i SMS do taty. Potem, co da głupi sms? dzwonie, nie odbiera, genialnie. Domowy i dzwonie do pracy! Tata? Cześć, słuchaj możesz przyjechać? Gdzie? Do domu. Po co? Bo koleś wjechał nam na ogródek i cały płot rozwalił. (Dopiero teraz zdaje sobie sprawę jak to dziwnie brzmiało) Co? Wypadek był! O cholera! Przyjedziesz? No ok. I po rozmowie. Wychodzę na drogę, po chwili zjawia się policja i spisują wszystko. Ale jak do tego doszło? Z tego co się dowiedziałam było to tak:
Jadą sobie trzy samochody, jeden za drugim w stronę Ligoty. Sąsiadka jechała pierwsza i skręcała do domu, wszystko ładnie skręca i w tym samym momencie koleś który jechał w trzecim samochodzie wyprzedzał. Zachciało mu się prędkości. I się stuknęli. Pierwszy samochód niby okręciło i zatrzymał się na mostku, a ten ostatni wyrzuciło sądząc po śladach na chodniku i asfalcie wprost na nasz słupek, co to taki słupek betonowy, to z tego że jest, przepraszam- był bardzo gruby, ciężki  betonowy. Wo więc tak go rzuciło, że zjechał ten słupek, rozwalił cały mechanizm bramy, zjechał połowę płotu i zatrzymał się koło słupa elektrycznego. Właśnie ten widok zostałam gdy tam przybiegłam. Brama jest połamana i powykrzywiana, kable powyrywane, z silnikiem nie wiem co bo jest pod kloszem i nie widać, płot wykrzywiony i także połamany, a  ten wyżej wspomniany murek wylądował 5 metrów dalej w żywopłocie, a jego mniejsza część jeszcze jakieś 5 metrów dalej. Co do samochodu? Do kasacji. Taki mercedesik wyjeżdżał z pomocą traktora i wylądował na lawecie. Koleś był młody może dwadzieścia kilka lat. Pamiętacie samochód, który był tym drugim z kolei? Nim jechała rodzina. Dwójka dzieci i małżeństwo. Jak zobaczyłam tego chłopca. Ten strach i łzy w oczach, przytulony do taty nie wiedział co się dzieje. Ale nic im nie było i szybko odjechali. Podsumowując. Skoro taki słupek wywaliło na pięć metrów, to dziękujmy Bogu, że nikt tamtędy nie przechodził, bo to by było straszne. Przecież tam mógł być każdy, przecież mogło mi się zachcieć jechać do sklepu...  Sąsiad mówił, że 5 minut wcześniej miał iść na autobus... To by było okropne.

Znak


Tu jest link do teledysku, bo nie wiem dlaczego, ale nie dało się go wstawić. Jak dla mnie bardziej efektowne będzie słuchanie i oglądanie tego :  http://www.youtube.com/watch?v=7im63Q-KvF8 ale dla tych, którym się nie chce wchodzić zamieściłam bez teledysku.

Szczerze? Chciałabym znaleźć na drodze takie buty, po których założeniu świat staje się kolorowy, które pozwalają stąd uciec i dają znak żeby lecieć pod wiatr i łykać wiatr....

niedziela, 18 sierpnia 2013

Dziękuję za chwile spędzone razem

Teraz mam czas wolny, więc coś napiszę. Więc dziś był dzień niesamowity. Ale od początku. Wstałam tak po jedenastej, strasznie mi się nie chciało, ale musiałam, bo przecież trzeba zrobić obiad, tak o było trochę za późno ale kto jak kto, ale ja dałam radę :) następnie trzeba było posprzątać, a później to już relaks, choć nie na długo. Przecież o szesnastej umówione spotkanie z dziewczynami. Tego nie można przegapić. Z lekkim opóźnieniem dotarłam na miejsce, ale i tak nie byłam ostatnia. A później to już się zaczęło, najpierw spokojnie wszystko się rozkręcało, pogaduszki, śmiechy i te sprawy. Oczywiście nie zabrakło czasu na zdjęcia. Ale je zamieszczę niżej. Niestety po niedługim czasie musiała nas opuścić Iza. Na szczęście jakoś to przetrwałyśmy, choć było ciężko. :) Pamela zrobiła wianki z kwiatków i tak jakoś czas minął. Następnie zostałyśmy zaproszone do Patrycji. Gdy Julka dowiedziała się, że Pyśka ma gitarę, to już nie odpuściła i musiałyśmy jechać choćby nie wiem co. A tam to się dopiero zaczęło. W momencie, gdy weszłyśmy na ogródek Moniczce zaczęło odbijać, ale na szczęście tak pozytywnie. Zastanawiałyśmy się dlaczego i doszłyśmy do wniosku, że to wszystko przez powietrze. Zaczęła się śmiać z byle czego i gadać głupoty. Pies, który w rzeczywistości wabi się Bolo został przez nią nazwany Pucek. To oczywiści był jej Pucuś, któremu musi zakupić maseczkę, czy coś tam wspominała. Jak sama stwierdziła Izy nie zdołał pobić, może i racja, co ta również potrafi zaszokować :) Ale jak dla mnie była niesamowita. I chyba nawet pierwszy raz ją taką widziałam. Chcąc powiedzieć coś o Julce, stwierdzę, że dziecku frajdę może sprawić nawet rzucanie butelką w górę. Szczerze pierwszy raz się z taką zabawą spotkałam, ale powiem - szacun- za pomysłowość. Jeśli chodzi o Patrycję, to powaliła mnie swoim podejściem do nowo poznanego kolegi. Oczywiście podejściem od pierwszego wejrzenia. Ale tak trzymać, stanowczość co podstawa :) No i Pamela. Znamy ja od niedawna, ale pasuje do naszej paczki. Najlepsze były jej wyobrażenia na temat studni. Uzmysłowienie nam że wrzuca się tam dzieci było całkiem niezłe. Po późniejszym przeanalizowaniu doszła do wniosku, że później są one zjadane, coś chyba o krojeniu jeszcze było. Historia z horroru :) A końcu, gdy już się okazało, że Julka wszystko mocno przeżywa, doszła do wniosku, że w tej studni jednak są truskawki :) Happy End musi być :)
Niestety przyszedł czas pożegnania i wszystkie rozjechałyśmy się w swoją stronę.

 







No i mam nadzieje, że mi jednak kiedyś wybaczycie wstawienie tych zdjęć :)

sobota, 17 sierpnia 2013

Ruchome piaski




Dziś brakuje mi Twej dobrej rady
Dziś nie umiem sobie z tym poradzić
Dzisiaj zapadam się

Pan Skorupek

Dawno mnie tu nie było. Jakoś nadal nie mam ochoty pisać, głowa mnie zaczyna boleć i dziwnie się czuje. Po raz kolejny z rzędu mam ochotę włączyć muzykę, położyć się i wpatrywać w sufit i chyba po raz kolejny z rzędu to zrobię. Bo jakoś nastrój znów odleciał. No cóż i tak się zdarza.

Więc, przez to święto wszystko mi się myli. Czwartek był jak niedziela, a piątek jest poniedziałkiem po którym przychodzi sobota. Dziwne, ale prawdziwe. Ale wczoraj Dawid znalazł mi zajęcie. Robiliśmy sałatkę. Kroił ogórki, a na końcu stwierdził, że pokroił tylko te co przeszły pomyślnie rekrutację, reszta mu się nie spodobała, to zostawił. Następnie przyszła kolej na jajka. Obrałam, a on kroił i nagle zauważył "Pana skorupka" zdziwił się na jego widok, kazałam mu więc skorupka pozdrowić, tak też uczynił, tylko że skorupek nie odwzajemnił pozdrowień albowiem go źle potraktowałam i mnie z tego powodu nie lubi. No ale spoko, robi co tam ma robić i wyjechał mi z sucharem:
-Wiesz jakie warzywa nadają się do wojska?
- Jakie?
- Ziemniaki.
-Spoko.
-A wiesz dlaczego?
-No Dlaczego?
-Bo są w mundurkach.
Zaśmiałam się ale nie z tego, ale z Dawida głupoty. Ale idźmy dalej. Miesza sałatkę i tak:
-Ale duży kawałek jajka.
- To go przekrój
- Schował się.
-Uciekł Ci.
-A ty byś się nie chowała jakbyś była naga?
Na końcu, gdy przyszła pora aby pozmywać, stwierdził że on tego nie lubi, a poza tym zmywał jak był w Skorzęcinie i to mu na kilka lat starczy. Zaciekawiona spytałam ile tego było. To mi wyjawił, że 5 talerzy, szklanka i miska. To mnie zszokował, pobił wszystkie rekordy.

Oczywiście chcę oznajmić, że nie wszystkie dialogi były dokładnie takie same, albowiem nie jestem w stanie dokładnie wszystkiego pamiętać.
Ojejku miałam jeszcze napisać o spotkaniu z dziewczynami, ale już nie mogę bo mnie coraz mocniej głowa zaczyna boleć. Nie śpię dziś od 7:30 może to dlatego. Obudziłam się i nie mogłam usnąć.
Dobranoc...

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Nie wiem...

Tak naprawdę nie wiem co czuje

Nie rozumiem



Widzę dziecię, które ociera z oczu krople OCEANU..
Nie płacz chłopcze, bądź silny, trzeba się starać..
Podaj mi dłoń, oprowadzę cie po koszmarach..
Przechodzi przeze mnie fala nienawiści do złego..
Alkohol wielu osobom już przyprowadził piekło..
Wszystko jest dla ludzi, tego nie rozumiem właśnie..
Obudź się, niech żyletka już nie robi za tarczę..



Każdy widzi mnie jak chcę, więc sam tego nie załapię…
Jeszcze prawie jakby wrakiem tonę na morzu..
Morzu pełnym łez, łez fałszywych bogów..
Nie dali mi szczęścia, było cudownie prawie..
Zamiast upadać na beton, mogłem upadać na trawę



Ciężko jest się odnaleźć, nienawidzimy życia..
Bo zamiast wziąć się w garść wolimy żalić się i pytać...
Idźmy prosto, olejmy podziały, bądźmy równi..
Nie rozumiem o co chodzi, jesteśmy różni..

niedziela, 11 sierpnia 2013

Najprzytulniej

I znowu kolejny tydzień uciekł. Ale mniejsza o to. Dzisiejszy dzień nudny, a zarazem jakby ciekawy. Oglądałam super film, przy którym przyznam że chyba nie idzie się nie wzruszyć. No chyba że jest ktos bez uczuć, ale to normalne. Później jakoś tam zleciało. A w późnych godzinach wieczornych ujrzałam własnymi oczyma Pyśkę i Izę. Dziękuję za tę chwilę, od razu poprawiłyście mi humor :)

Myśle że każdy ma w swoim życiu chwile i miejsca do których lubi wracać. Choćby wakacje u babci. Niby nic takigo, a jak wspomnienia powędrują w tamtym kierunku to "subtelny uśmiech i cichuteńki płacz". Myśle że wspomnienia są bardzo ważne. Bez nich człowiek nie byłby człowiekiem.
Najczęściej dzieje się to w nocy, leżąc w łóżku. Włączamy muzykę i dajemy się ponieść tym co było kiedyś. Czasy gdy mierzyło się o 1/3 mniej niż teraz, gdy frajdę sprawiało nie siedzenie przy komputerze, a bieganie po podwórku z gałęzią jako pistoletu. Gdy odwiedziny u znajomych nie trzeba było wyprzedzać SMS-em pytając czy jest w domu. Jechało się oni byli i zabawę się wymyślało raz- dwa. Dwie ekipy, kilka "broni" jedni policjanci, drudzy złodzieje. To były czasy :) Kiedy będąc na wakacjach u babci frajdę sprawiał zwykły spacer z kuzynką i sesja zdjęciowa w środku lasu :D Gdy czas się zabijało nawet grą planszową. A babcia? Pędziła swoim rowerkiem, to tu, to tam. Rzadko kiedy siedziała długo w domu, zawsze gdzieś jechała. Swoją "bryką".
No ale cóż, nic nie trwa wiecznie, a pewne chwile mijają bezpowrotnie.

http://www.youtube.com/watch?v=CVTsw_SN3Ng

wtorek, 6 sierpnia 2013

Sen a rzeczywistość


Jedno słowo...

Gdy włączyłam ten filmik i pomyślałam o swoim najpiękniejszym słowie to od razu powiedziałam "Życie". Po chwili wsłuchania się padła i taka odpowiedź. Bo przecież bez życia nie było by niczego. Nie było by przyjaźni, miłości, szczęścia i wielu, wielu innych rzeczy. Tak jak mówi ta dziewczyna: mamy je jedno i należy je wykorzystać, bo przecież nie każdy ma to szczęście, że może chodzić, śpiewać, jeździć na rowerze, czy nawet co ważniejsze słyszeć, mówić, a nawet widzieć. Należy się cieszyć z tego co mamy i pielęgnować to w sobie. Nigdy nie mamy pojęcia kiedy możemy wszystko stracić. Dlatego żyjmy chwilą tak, jakby była to ta ostatnia.
Oglądając zwróciłam także większą uwagę na Pana, który powiedział "Dziękuję". Zastanawiając się doszłam do wniosku, że jest ono równie piękne. Bo przecież wypowiedziane w odpowiednim momencie i sytuacji wyjaśnia wszystko. 

Polecam filmik:

 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Starocie

Nie ma co, dziś mnie waliło i to max. Jutro jest jakaś tam zbiórka niepotrzebnych ciuchów, zabawek, butów i wszystkiego podobnego. No więc oczywiście było opróżnianie szafek. Oczywiście nie moich, bo ja w swoich niedawno porządek robiłam, więc wszystkie zbędne rzeczy poszły w niepamięć. No ale babcia wszystko co niepotrzebne wyrzuciła, do tego dołączyły mamy ciuchy, no a na koniec tata przyniósł coś od siebie. Ale zanim tata przyniósł swoje to Angelika musiała wszystko przejrzeć i przymierzyć co się dało. Więc w końcowym efekcie okazało się, że musiałam wszystko od nowa układać. Ale oczywiście co jak co zyskałam dwa T-shirty, bluzę, bolerko i sweterek :) Ja nawet w niczym coś wynajdę. To się nazywają zdolności. Jeszcze mama znalazła strój czerwonego Kapturka. Postanowiłam przymierzyć to mnie wyśmiali. Oczywiście i tak i tak zostałam wyśmiana, babcia to miała ze mnie ubaw, ale to nie moja wina, że lubię wszystko przymierzać i sprawdzać jak wyglądam. A nóż się coś przyda :) No i żeby nie zapomnieć o najważniejszym elemencie którego się pozbyłam. Moje kochane buty. Niestety rozmiar 37, trochę małe muszę przyznać ale tak mi ich było szkoda, że masakra. Kupiła mi je babcia w Cieszkowie. Pamiętam, że jechaliśmy od wuja, a mi się wtedy rozkleił jeden but, no a babcia mnie zabrała do sklepu i mi kupiła nowe. Ale one były super! :) No cóż wszystkiego należy się kiedyś pozbyć.
Po takiej zabawie przyszedł czas na wysiłek fizyczny. Tym razem inna drogi niż zawsze. Pobiegłam w kierunku Ligoty, niestety tylko do znaku, bo mi się dalej nie chciało, a po drugie późno dzisiaj zaczęłam. Później tylko prysznic, a teraz odpoczynek. Tylko nie ma nic w TV więc nudy.
Jeszcze coś, a mnie dziś wyobraźnia poniosła. Wchodzę do mamy i taty pokoju, oni oglądają coś w TV. Pytam co takiego, a oni że coś o szczurach i że ugryzł jedną dziewczynką i coś tam jej słabo było czy coś. A ja- i co teraz będzie rzygać szczurami, czy zamieni się w szczura? A oni na mnie takie wielkie oczy, a ja zrozumiałam, że to nie do końca o to w tym filmie chodzi. :) Szkoda, bo z takimi atrakcjami to bym oglądnęła :D


sobota, 3 sierpnia 2013

Samochodzik

I minęła kolejna sobota, czyli kolejny tydzień wakacji przeszedł do przeszłości. A dziś kolejny gorący dzień. Uwielbiam taką pogodę. Nie rozumiem ludzi którzy jak jest zimno narzekają że zimno, a jak ciepło, to narzekają, że ciepło. Masakra. W końcu mamy lato i ma być gorąco! A mi się coś obiło o uszy, że gorąco ma być tylko do dziesiątego. Okropne!
Wróćmy do dziś, po co się martwić o pogodę na zapas, nie ma co. Cieszmy się z tego że jest cieplutko :) No więc dziś wpadł Michał z Nikiem na basen. Niestety tylko na chwilę, ale ponoć jutro przyjadą. Więc po raz kolejny zapowiada się ciekawa niedziela. Po południu tata naprawił samochodzik. Ale to jest taki zwykły samochód, to jest jeep, to nie jest zwykły jeep- on jest na pilota. Czyli siedzisz i kierujesz, a on jeździ :) Ale miałam frajdę. Zabawka ma około 15 lat, nawet powiedziałabym że więcej, a nadal działa. NO więc sobie tak jeździłam i wkurzałam Damona. A ten normalnie się bał. Zwiewał na trawę, bo wiedział, że tam nie wjadę. Jak już trochę się "otrząsnął" to zaczął szczekać. Ale jak zwiewał to był widok, się uśmiałam przy tym nieźle :) Mam prawie 17 lat a miałam ubaw jak małe dziecko. No ale co, przecież nie będę tego ukrywać.

To uczucie, gdy chcesz mieć..

czwartek, 1 sierpnia 2013

Warszawo Walcz!!

Pierwszy sierpnia 1944 roku. Ważny dzień dla całej Warszawy. To już 69 rocznica wybuchu Powstania. Pewnie każdy o tym wie, bynajmniej wydaje mi się że każdy powinien wiedzieć. No i oczywiście nie bez przyczyny umieszczam ten post o godzinie 17.
W hołdzie wszystkim powstańcom i w podziękowaniu za te 63 dni chwały umieszczam piosenkę Sabatonu :


Powinniśmy brać przykład z tych ludzi, którzy nie zamierzali się poddawać. Walczyli do końca i nigdy nie stracili nadziei, że im się uda. Zarówno mężczyźni, kobiety, a także dzieci, wszyscy się równo starali, robili co mogli i dawali z siebie wszystko w walkach za Polskę, które kosztowały ich życie.



Ten dzień nie był zwyczajny, choć z pozoru taki sam jak każdy inny,
niepokojąco spokojnie, młodzi ludzie tacy sami jak my,
pragnący żyć, duszne sierpniowe popołudnie,
siedemnasta minut pięć, swe żniwo bez litości zbiera śmierć,
tak po prostu.



Na koniec jeszcze jeden utwór tym razem po polsku :



PS. Słyszeliście o nagrywanym filmie Jana Komasy: "Miasto 44"? Premiera filmu ma być za rok, a ja już planuje wyjście do kina :)