Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


piątek, 16 stycznia 2015

Chwile ulotne chwytam jak sygnał satelita...

Miało mnie tu nie być, ale tak stwierdziłam, że ostatnio trochę się wydarzyło i postanowiłam wejść i coś napisać. Przed kilkudziesięcioma minutami wróciłam z wieczornej trasy, wzięłam prysznic, tak sobie weszłam na moje Endomondo i czytam podsumowanie. Wyszło, że odkąd założyłam sobie tam konto zrobiłam 129 treningów. Oczywiście w tym liczą się jazdy na rowerze, spacery, no i biegi. Razem wyszło 944,77 km. Tak mi się trochę wierzyć nie chcę, ale w sumie jak latem robiłam po 10- 15 km prawie co dziennie, albo kilka razy 40-50 rowerkiem, to nawet by można pomyśleć, że trochę mało wyszło :) jest to 0,024 podróży dookoła świata i 0,002 podróży na księżyc. Jeszcze jedna magiczna liczba, a mianowicie : 56650 spalonych kalorii, czyli jak to mi ładnie przeliczyło 104 hamburgery :)
Można pogubić się w tych liczbach, ale na szczęście ja tego nie liczyłam. :)

Dobra zmiana tematu. Lubicie wagary? Wiem one nie są dobre, ale chociaż raz w roku trzeba na nie pójść. No dobra, nie trzeba, ale można. Nie zawsze muszę być rozsądna i robić to co należy. Tak więc wypad mi pilny wyjazd we wtorek, ale na szczęście nie tylko mi :) Akcja była prosta. -"A może nie idziemy do szkoły?" Nikt nie zaprotestował. Jak to się skończyło? Tak: (Mam nadzieje, że dziewczyny mnie nie zabiją za zdjęcia)





Oczywiście bez upadków się nie obeszło. Alee.... biorąc pod uwagę fakt, iż byłam pierwszy raz na łyżwach to szło mi super i wywróciłam się najmniej razy z nas trzech. I chyba nigdy to nie była tylko i wyłącznie moja wina. Jednak mimo wszystko fajnie jest tak upaść :)


Tak oto kończą się nasze wagary w ekonomiku. Jak już szaleć to na całego, bo nam się to przecież bardzo rzadko zdarza. "Takie chwile jak te nie zdarzają się zbyt często..."

Idźmy z dalej. Dzisiejszy dzień. Yyyy... Styczniowa wigilia? Spoko, ja zawsze chętna :) Jednak tym razem, tak jak i rok temu byłyśmy tam służbowo, ale i najeść się było można :) Kelnerka ze mnie marna, ale jakoś dałam radę. A jeszcze zapomniałam, że z rana pisaliśmy wypracowanie. Temat był o samotności i wcale nie był trudny. Myślałam, ze będzie gorzej. Coś w stylu "Samotność jest zrządzeniem losu czy własnym wyborem. Rozważ na przykładnie dwóch- trzech przykładów z literatury." Teraz się zastanawiam, czy dobrze zinterpretowałam to całe zrządzenie losu. Jednak, co ma być to będzie.  Pisząc pamiętałam słowa piosenki Dżemu, a że ja uwielbiam cytaty to musiałam napisać , bo przecież "Samotność to taka straszna trwoga" :) Mam nadzieję, ze będzie chociaż trzy. Choć z nią to nigdy nic nie wiadomo.

O jeszcze jednym chciałam napisać, a raczej wam coś pokazać. Taki prezencik niedawno dostałam. Bardzo mnie ucieszył i poprawił nastrój na cały dzień. Do tej pory się za niego nie odwdzięczyłam więc chyba pora najwyższa coś wymyślić.

Nie ważne w jaki sposób zdobyty! Liczy się gest i chęć walki o niego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz