Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


poniedziałek, 26 stycznia 2015

Nowinki

Siema...!
Powiem Wam, ze jest godzina 21, ja jak zwykle nie mam czasu i jak zwykle jestem tutaj, choć wcale mnie tu być nie powinno. Jenak tak kocham swoich czytelników, że nie potrafiłam sobie odmówić.
Pierwsza wiadomość sportowa i chyba tylko dla nielicznych będzie zrozumiana, jeżeli oczywiście Ci sami nieliczni to przeczytają. Zarówno dziś jak i wczoraj wskoczyłam w dresy, a spodenki zostawiłam w domku :) Tak też więc wczoraj było 6,3 m a dziś trochę mniej, bo jakk się nie mylę to 5,7 km. Jednak i tak nie jest to zły wynik jak na zimową odbudowę formy. Chciałam jakąś fotkę strzelić, bo były super widoki, ale niestety ciemność mi na to nie pozwoliła. :)
Aleee.... czego się nie robi ?


Moje nóżki, podczas krótkiej przerwy przed ciemniutkim lasem.
I pomyśleć, że wczoraj w nim byłam :)
Oki, i przechodzimy do drugiej wiadomości. Kiedyś, kiedyś, kiedyś stwierdziłam, że zanika we mnie pewien rodzaj czegoś, co kiedyś bardzo lubiłam robić. Postanowiłam do tego wrócić, al zawsze jakiś brak czasu, brak siły, brak chęci, brak tematu.... i takie tam inne wymówki. Jednak ostatnio motywacja nadeszła. Usłyszałam, że mam pisać. A po drugie, dziś na lekcji mówiliśmy o felietonach i stwierdziłam trzeba się za siebie wziąć!

http://kraina-przemyslen.blogspot.com/2015/01/obserwacje-terminatorki.html

Rozpoczynam swój cykl, mam nadzieję, że się nie poddam zbyt szybko. Co któryś poniedziałek, może co drugi, a może raz w miesiącu będę się starać coś wyskrobać. Mam nadzieję, ze spodoba się moim czytelnikom przede wszystkim, bo to o to mi chodzi :)

Jeszcze takie małe P.S i zmykam.
Jeżeli macie jakieś ciekawe tematy i chcieli byście znać moje zdanie, piszcie śmiało do mnie w komentarzach, telefonicznie, czy też na fb.... Z góry dzięki :)

niedziela, 25 stycznia 2015

Chwila dla siebie...

Jest niedzielny wieczór, powinnam czytać "Lalkę" albo uczyć się. A co ja robię? Leżę z słuchawkami na uszach i wsłuchuję się w teksty przeróżnych piosenek. 
Nie wiem czy każdy, ale ja potrzebuje od czasu do czasu chwili na oderwanie się od wszystkiego, przemyślenie pewnych spraw i po prostu na nicnierobienie. 

Przecież nie zawsze układa się tak jak powinno....



sobota, 24 stycznia 2015

Bieg to zdrowie?

Pewnie nie jeden z Was często się zastanawia: "Co by było gdyby..." Choć wiem, że to nie jest dobre rozwiązanie, to przyznaje się- także się na tym łapię. Po co nam to? Nie mam pojęcia, ale przecież każdy lubi sobie pogdybać. Wakacje 2011, to chyba wtedy po raz pierwszy wybiegłam z domu. To nie były jakieś tam wielkie dystanse, może 1,5- 2 kilometry. Ale jednak potrafiłam się zmotywować i wziąć się za siebie. Pamiętam, że po tych wakacjach mój wygląd się nieco zmienił. Oczywiście przyszła szkoła i brakło czasu. Więc wróciłam do normalnego życia. Jednak przyszły kolejne wakacje, potem jeszcze jedne, a później to już nie czekałam do wakacji. Tak na serio wszystko zaczęło się od zainstalowania Endomondo. Ostatnie dni kwietnia 2014 roku. No proszę, niedługo będzie rok. :) Pojawiały się na ekranie telefonu pod napisem "dystans" cyfry: 5 km, 6 km. Wtedy stwierdziłam, że jeżeli jestem w stanie przebiec 5 km, to dlaczego niby nie 10? Jednak pogodzić wysiłek i czas na niego poświęcony ze szkołą i nauką jest ciężko. Ale jednak każdy kolejny kilometr zadowalał i sprawiał, że chciało się więcej. W maju przekroczyłam siódemkę, a w czerwcu dobrnęłam do ósemki. Zdaję sobie teraz sprawę ile to trwało. Jednak nie ma co od razu narzucać sobie dużego dystansu a powiększać go stopniowo, każdy chyba to potwierdzi :) W czerwcu było kilka dziewiątek.Jednak pamiętam jak dziś ten dzień w którym głos w słuchawkach powiedział, że pokonałam 10 kilometrów. Może wydać się to głupie, ale ucieszyłam się i przekonałam że potrafię. Tak mnie to podbudowało, że ostatnie metry pokonywałam sprintem! Spełniłam swój zamierzony cel. Przebiegłam 10 km. Mogłabym zwolnić, ale mój umysł stwierdził, że jeżeli pokonałam 10 km, to dlaczego nie mogę pokonać 15? I to też pamiętam. Moja pierwsza piętnastka, która wcale nie była zaplanowana- gdy biegłam i biegłam... Oczywiście mogłam wybrać drogę krótszą, ale nie ja. Zawsze pod górkę i zawsze zakrętami. Wbiegłam w las, a wybiegłam w wioskach z dala od mojej. Jednak udało mi się i byłam szczęśliwa. Największy mój dystans to 16,43 km. Nie udało mi się dobić do 20 km, ale przecież mam dopiero osiemnaście lat i wszystko przede mną. Niedługo ferie, a jeszcze później wakacje. Na chwilę obecną jestem załamana brakiem czasu i siły na moje kochane biegowe treningi. Mam jednak nadzieję, że do wakacji mój organizm zacznie dużo lepiej reagować na wysiłek fizyczny niż teraz i pozwoli mi pokonać to małe 20 kilometrów, bo przecież co to na mnie? :)
Możliwe, ze gdybym nie zaczęła biegać miałabym dużo lepsze zdrowie, ale może gdybym nie zaczęła biegać byłoby ono jeszcze gorsze... Zastanawiam się teraz nad tym, czy gdybym usłyszała od jakiegoś lekarza, albo kogoś innego, że moje zdrowie pogarsza się z każdym jednym pokonanym kilometrem, czy potrafiła bym z tego zrezygnować?

Nigdy nie wiesz, co by było gdyby. Jedno jest pewne, nawet gdyby to wszystko było przez bieganie, a mogłabym cofnąć czas, nie postąpiłabym inaczej.

niedziela, 18 stycznia 2015

Wieczór


Tego wieczoru jestem smutna, a w oczach mam łzy, chociaż wcale nie płaczę.
Nawet światło wydaje się być szare.
Żadna muzyka, żaden film, ani żadna osoba nie jest w stanie mi pomóc.
Płaczę przez siebie i przez to wszystko co być mogło, a czego nie ma i nigdy nie będzie...

piątek, 16 stycznia 2015

Chwile ulotne chwytam jak sygnał satelita...

Miało mnie tu nie być, ale tak stwierdziłam, że ostatnio trochę się wydarzyło i postanowiłam wejść i coś napisać. Przed kilkudziesięcioma minutami wróciłam z wieczornej trasy, wzięłam prysznic, tak sobie weszłam na moje Endomondo i czytam podsumowanie. Wyszło, że odkąd założyłam sobie tam konto zrobiłam 129 treningów. Oczywiście w tym liczą się jazdy na rowerze, spacery, no i biegi. Razem wyszło 944,77 km. Tak mi się trochę wierzyć nie chcę, ale w sumie jak latem robiłam po 10- 15 km prawie co dziennie, albo kilka razy 40-50 rowerkiem, to nawet by można pomyśleć, że trochę mało wyszło :) jest to 0,024 podróży dookoła świata i 0,002 podróży na księżyc. Jeszcze jedna magiczna liczba, a mianowicie : 56650 spalonych kalorii, czyli jak to mi ładnie przeliczyło 104 hamburgery :)
Można pogubić się w tych liczbach, ale na szczęście ja tego nie liczyłam. :)

Dobra zmiana tematu. Lubicie wagary? Wiem one nie są dobre, ale chociaż raz w roku trzeba na nie pójść. No dobra, nie trzeba, ale można. Nie zawsze muszę być rozsądna i robić to co należy. Tak więc wypad mi pilny wyjazd we wtorek, ale na szczęście nie tylko mi :) Akcja była prosta. -"A może nie idziemy do szkoły?" Nikt nie zaprotestował. Jak to się skończyło? Tak: (Mam nadzieje, że dziewczyny mnie nie zabiją za zdjęcia)





Oczywiście bez upadków się nie obeszło. Alee.... biorąc pod uwagę fakt, iż byłam pierwszy raz na łyżwach to szło mi super i wywróciłam się najmniej razy z nas trzech. I chyba nigdy to nie była tylko i wyłącznie moja wina. Jednak mimo wszystko fajnie jest tak upaść :)


Tak oto kończą się nasze wagary w ekonomiku. Jak już szaleć to na całego, bo nam się to przecież bardzo rzadko zdarza. "Takie chwile jak te nie zdarzają się zbyt często..."

Idźmy z dalej. Dzisiejszy dzień. Yyyy... Styczniowa wigilia? Spoko, ja zawsze chętna :) Jednak tym razem, tak jak i rok temu byłyśmy tam służbowo, ale i najeść się było można :) Kelnerka ze mnie marna, ale jakoś dałam radę. A jeszcze zapomniałam, że z rana pisaliśmy wypracowanie. Temat był o samotności i wcale nie był trudny. Myślałam, ze będzie gorzej. Coś w stylu "Samotność jest zrządzeniem losu czy własnym wyborem. Rozważ na przykładnie dwóch- trzech przykładów z literatury." Teraz się zastanawiam, czy dobrze zinterpretowałam to całe zrządzenie losu. Jednak, co ma być to będzie.  Pisząc pamiętałam słowa piosenki Dżemu, a że ja uwielbiam cytaty to musiałam napisać , bo przecież "Samotność to taka straszna trwoga" :) Mam nadzieję, ze będzie chociaż trzy. Choć z nią to nigdy nic nie wiadomo.

O jeszcze jednym chciałam napisać, a raczej wam coś pokazać. Taki prezencik niedawno dostałam. Bardzo mnie ucieszył i poprawił nastrój na cały dzień. Do tej pory się za niego nie odwdzięczyłam więc chyba pora najwyższa coś wymyślić.

Nie ważne w jaki sposób zdobyty! Liczy się gest i chęć walki o niego! :)

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie jestem sobą w nie swoim świecie!

Dawno mnie tu chyba nie było. Czy tylko ja mam taki beznadziejny okres? Ile dzisiaj spałam? Może z godzinkę. To dopiero poniedziałek, a ja już mam dosyć. Wczoraj stwierdziłam, że poczytam sobie "Lalkę" no i nawet mnie wciągnęło, jednak zaczęło mi się chcieć spać. Odłożyłam książkę, zgasiłam światło i czar prysł, jakby wlali we mnie litry kawy, czy innego preparatu z zawartością kofeiny.  Kompletny tragizm. Jakby zdeformowane ufo wstąpiło w moją myślącą część mózgownicy i wmawiało, że jest dzień i nie wypada jeszcze spać. Na szczęście było koło pierwszej więc do pobudki pozostało mi zaledwie 4 godziny. Przed czwartą może zasnęłam, ale nie wiem dokładnie bo mój instynkt nie pozwolił mi spojrzeć na zegarek, nie wyczułam, że to nastąpi właśnie w tym momencie.
Wiecie co sobie uświadamiam każdego kolejnego dnia mojego życia. To nie dla mnie. Już chyba kiedyś o tym wspominałam. Dzień w dzień patrząc na zachowanie niektórych osób jedna myśl "To jest przedszkole?". Nie wiem może to faktycznie ze mną jest coś nie w porządku, może faktycznie rzucanie się papierkami w 3 klasie technikum jest czymś normalnym, może faktycznie w tym samym wieku normalne jest też strzelanie sobie sweet foci na lekcjach, mimo że nauczyciel prowadzi lekcje. To chyba faktycznie ze mną est coś nie tak. TO NIE JEST MÓJ ŚWIAT. Ja na swój nadal czekam z nadzieją, że kiedyś nadejdzie. Może już jutro, może za miesiąc, a może dopiero za dziesięć lat. Może być też tak, że tego swojego prawdziwego życia nie doczekam, ale chyba mimo wszystko nadal wierzę, że on gdzieś tam jest.
Stwierdziłam jednak coś jeszcze. Jeżeli już przyjęłam do wiadomości, że muszę na co dzień walczyć z codziennością, to chyba wypada ją zaakceptować. Jeżeli już mam chodzić do szkoły- będę chodzić. Jeżeli mam się na coś nauczyć- wykuje, jeżeli nie podoba mi się kogoś zachowanie- mimo to spróbuję to zaakceptować, jeżeli nauczyciel chce trochę na nas pokrzyczeć- niech sobie krzyczy, krzywdy mi tym nie zrobi, najwyżej ja jemu jakąś głupią odpowiedzią, jeżeli ktoś ma mnie gdzieś- wisi mi to! Moje obecne podejście do tego życia jest obojętnością. Mam gdzieś co będzie jutro. Jeżeli sobie pomyślę, ze ma być tak jeszcze przez półtora roku.... Potem mam nadzieje, że coś się zmieni, że ja coś zmienię.
Znam siebie i wiem, że nie jestem sobą, ale nie potrafię inaczej!
W chwili obecnej pozostaje mi jedynie pocieszać się dobrą książką, filmem i tym, że jest kilka osób, które nadają choć trochę na tych samych falach.



Noc, a nocą gdy nie śpię 
Wychodzę choć nie chcę spojrzeć na 
Chemiczny świat, pachnący szarością 
Z papieru miłością

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Dzieciństwo vs. Dorosłość

Szczęśliwego Nowego Roku. No tak wiem, o kilka dni za późno. Cóż, przykro.
Potrzebowałam tych kilku ostatnich dni. Były super i żałuję, że to wszystko tak szybko się skończyło i trzeba było wrócić do domu. Nienawidzę powrotu do codzienności.
Fajny artykuł właśnie przeczytałam i uświadomił mi jedną rzecz. Pamiętacie czasy przedszkola? Dzieciństwo. Kiedy nic nie trzeba było, a tak wiele było można :) I ten moment kiedy rodzice mówią, że masz iść spać, a ty przecież tak bardzo nie chcesz. Pragniesz poznawać świat, odkrywać tajemnice, szukać skarbów, biegać po ogródku, kopać piłkę... Tak bardzo się wtedy nie chciało iść do łóżka i zamknąć oczy, a teraz? Jest przecież wiele takich dni kiedy już się nie wyrabia i wiele by się dało za to, żeby chociaż na godzinkę się położyć i zasnąć. Czy tylko ja mam to dziwne uczucie?
Chce być dzieckiem. :)
Dobranoc :)