Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Truskawki?

Yyyymmm.... że tak powiem, uwielbiam dni wolne od szkoły można dłużej pospać i zrobić coś pożytecznego. No a więc co dziś zrobiłam? W planach było nadrabianie zaległości w czytaniu na pierwszym miejscu. Jakoś mi to zbytnio nie wyszło. Ale może zaraz się za to zabiorę. Choć nie chce mi się, bo mnie zmęczenie dopada, a nienawidzę tego. Choć uwielbiam spać to nienawidzę zmęczenia o tej porze, bo chciało by się jeszcze coś zrobić a tu nie można bo sen cię dopada. Okropieństwo.
Więc dziś sen był do... Szczerze to nie wiem dokładnie, o której się skończył ale coś po dziesiątej było. Musiało tak jakoś być bo jeszcze przeczytałam rozdział, poleżałam trochę i gdy się wygramoliłam była jedenasta. Nie mogę w to uwierzyć. Dzień bez szkoły, cały dzień w domu, a ja przeczytałam tylko kilka stron książki. Karygodne. Na szczęście nie siedziałam bezczynnie, bo uważam to za bezsens. Mam w zwyczaju łączyć przyjemne z pożytecznym. Więc włączyłam muzyczkę i umyłam dwa okna, a po obiadku ze słuchawkami w uszach wzięłam się za trawnik. Stawiał opór, ale dałam mu rade. :)
No i tak jakoś minęło.

Uwielbiam tę porę roku!
Jeżeli nie wiecie dlaczego to wyjaśnię.  TRUSKAWKI <3 
Duże, małe byle czerwone. Pycha. Dzisiaj prawie całą miskę zjadłam. Znaczy nie miskę, ją zostawiłam w spokoju, ale jej zawartość rzecz jasna. Były pyszne. 
Ciekawe czy jest ktoś kto ich nie lubi. Jeżeli tak, to ludzie nie rozumiem was. Tak samo arbuz. Moja babcia nie lubi arbuza. Jak można nie lubić arbuza, albo banana? Dziwne. Dla mnie chyba nie ma owocu, którego bym nie zjadła. Jeszcze trochę, a będą porzeczki. To taka wieczorna wyżerka. Jest, teraz mi się przypomniało nie zjem wiśni, ale takich z drzewa, bo w postaci dżem lub jak są gdzieś jako dodatek to zjem.  

No więc spadam. A jutro znowu dzień wolnego :) Jeszcze nie mam planów na ten dzień. Musze coś wymyślić. 
Kolorowych :D

czwartek, 13 czerwca 2013

Końcówka

Więc tak, znów zapomniałam, no ale cóż. Lepiej późno niż wcale.
Yyyy... że tak powiem, widać koniec. 
Zostało mi tylko 9 dni... Heh, nie wierzę.
Tylko jeden poniedziałek, trzy piątki.
Joł, jakoś to przeleci.
Bo jutro długi weekend. Cztery dni wolności. Ta świadomość że w poniedziałek nie trzeba iść do szkoły jest wspaniała.
A teraz idę śpiochać, bo jutro piątek, a w piątki się bardzo wcześnie wstaje, no i jeszcze sprawdzan z niemca. Kto robi sprawdziany na koniec roku? Głupota! 

A więc dobranoc :)

Alko

No a tu zamieszczam opowiadanie, które w kształcie prezentacji było niżej wspomniane.

 Alkohol to nie nasza bajka!


Był słoneczny, jesienny poranek, gdy Bartek jak co dzień wyruszył do szkoły. Jest on niewysoki, ma krótkie, ciemne włosy i zielone oczy, przeciętny nastolatek.Tego dnia ubrany w ciemne jeansy i niebieski sweter, ze słuchawkami w uszach przechodzi tę samą drogę co każdego dnia.
Udaje się w miejsce gdzie spędza połowę swojego życia, do szkoły. Mija te same budynki i nawet spotyka niektóre znane mu już z widzenia osoby.  Za dziesięć minut miał być już  na miejscu, miał stać z kolegami i czekać na dzwonek rozpoczynający pierwszą lekcję.
Wszystko mogłoby się potoczyć zgodnie z planem, gdyby nie spotkał na swojej drodze dwóch chłopaków.
Mieli około dziewiętnastu lat, byli umięśnieni i bardzo wysocy. Nie pozwolili Bartkowi tak bezpiecznie koło nich przejść. Zaczepili chłopaka lecz ten nie reagował. Szedł dalej, nie zwracając uwagi na starszych od siebie kolesi. Uważał ich za pewnych siebie dryblasów, którzy nie odmówią zapalenia papierosa czy wypicia kilku piwek.
Bartek po mimo przyspieszonego tempa jednak nie zdołał od nich uciec. Bardzo szybko go dogonili i próbowali zacząć rozmawiać.
- Cześć młody- odezwał się jeden- gdzie Ci tak śpieszno? Zwolnij tempo, bo się zmęczysz i na zawał padniesz.
- Przepraszam, ale się śpieszę- odparł Bartek
- Wyluzuj. Ja jestem Paweł, a to jest Tomek. Nie chcemy ci zrobić nic złego, możesz nam zaufać.
- Ale ja się was nie boję.
- No widzisz od razu lepiej. To jak masz na imię?
- A po co ci to wiedzieć?- oburzył się chłopak
- Słuchaj- odezwał się Tomek- jest sprawa. Dziewczyny ze szkoły założyły się z nami, że nie odważymy się zaprosić pierwszego spotkanego chłopaka na imprezę. A my oczywiście bunt i chcemy udowodnić, że jednak potrafimy
- No i wypadło na ciebie- dokończył Paweł.
- Ja nie mam ochoty na żadną imprezę.
- Stary nie rób nam tego. To zwykłe urodzinki. Tort, muza i te sprawy.
- Przecież was nie znam.
- Czym się przejmujesz, wystarczy że przyjdziesz. Urodzinki są na świeżym powietrzu więc nic ci nie grozi, a poza tym rodzice jubilatki będą obecni.
- Na serio chyba nie powinienem.
-Chcesz nam obciachu narobić? Będzie, że jednak się nie odważyliśmy, nie rób nam tego! Co ci grozi? Przyjdziesz na pół godzinki i niezauważony się zmyjesz.
- Kiedy jest ta impreza?
- W piątek, o 18.00.
- Chyba jednak naprawdę nie mogę!
- Tchórzysz? Nie sądziłem, że koleś w twoim wieku może być taki miękki.
- A gdzie to by miało być?
- To trochę skomplikowane, ale jak chcesz możemy Ci pokazać.
- Teraz nie za bardzo, idę do szkoły jakbyście nie zauważyli.
- Jeju ale ty sobie życie utrudniasz człowieku! Jeden dzień szkoły w tą czy w tą. Co to za różnica? Jakby jeszcze czegoś porządnego tam uczyli, a nie brednie same. Na co ci w życiu będzie wiedzieć, gdzie jest jakaś rzeka? W dzisiejszych czasach zawsze można sprawdzić w necie lub w atlasie.
Chłopak zdezorientowany nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony coś mu mówiło, że nie powinien iść z nimi, a z drugiej strony pochłaniała go ciekawość i chęć nowej przygody, chęć oderwania się od szarej rzeczywistości.
- No ok, ale mam nadzieje, że to nie potrwa długo- odparł chłopak- jestem Bartek.
- Nie można było tak od razu?- Zapytał Paweł
- No ale wiesz, lepiej późno niż wcale- odparł Tomek
Podczas  drogi Bartek zorientował się, że idą w kierunku działek. Szli około 15 minut rozmawiając o wszystkim. Można by nawet powiedzieć, że cała trójka znalazła swój wspólny język.
Po dotarciu na miejsce dziewiętnastolatki czuli się tam jak u siebie.  Jeden z nich wszedł do domku czegoś szukając, a drugi poprosił nowego kolegę by usiadł na ławce. Ten też tak uczynił. Po chwili z domku wyszedł Tomek wynosząc trzy puszki.  Bartek jest zaskoczony zachowaniem nowych znajomych. Chciał się dowiedzieć o co tu chodzi lecz nie wiedział jak się zachować.
-Trzymaj- powiedział Tomek wciskając chłopakowi puszę do ręki. 
- Ale ja podziękuję, na mnie chyba już czas- protestował Bartek.
- No ej… To tak po jednym piwku na zapieczętowanie znajomości. Wiesz, żeby się nic nie rozsypało, bo widać, że znaleźliśmy wspólny język.
- Nie, na serio, nie chcę!
- Pękasz? Tylko mi nie mów że jeszcze nie piłeś..?
- Piłem, ale dziś nie mam ochoty.
-Łeee… jaki cienias z ciebie! Boisz się? – włączył się do rozmowy Paweł
-Nie boją się, po prostu nie mam ochoty!
- Czyli jednak się boisz… hehehehe
- No dobra to jedno mogę wypić. Nic mi po jednym nie będzie.
   - I taki tok myślenia mi się podoba. No to twoje zdrówko młody .
Każdy otworzył swoją puszkę i zaciągnęli się ogromnym łykiem. Po opróżnieniu całej zawartości chłopaki zaczęli się jeszcze bardziej dogadywać. Tomek z Pawłem starali się robić wszystko, by Bartek zapomniał o tym, że szedł do szkoły, że musi wracać do domu i o wszystkich innych sprawach. Po pierwszym piwie przyszło następne.
W rzeczywistości to była pierwsza styczność Bartka z alkoholem.  Mimo, że miał naście lat nie ciągnęło go nigdy do takich rzeczy. Zamiast imprezy wolał posiedzieć w domu. Był zwykłym młodym człowiekiem, nie zaliczał się do tych co wszystko mogą, do tych co chwalą się ile to oni wypili
Tego dnia Bartek poczuł się jak zupełnie inny człowiek. Czuł się jak nigdy dotąd. Został wciągnięty w wir, z którego tak szybko nie idzie się wydostać. Mijała minuta za minutą, godzina za godziną. Alkoholu nie brakowało w tym jakże małym domku.
Po każdej opróżnionej puszce, Paweł wstawał i przynosił kolejną. Mogłoby się wydawać, że nie będzie to trwać długo, tak też się wydawało Bartkowi.
W rzeczywistości trwało godzinami
Nadszedł wieczór. Słońce zaszło za horyzont, w tej chwili Bartek już nie wiedział co się z nim dzieje. Chwiał się na nogach, nie mógł ustać więcej niż 10 sekund.  Jego znajomi mając twardszą głowę do alkoholu trzymali się lepiej od niego.  Chcąc mieć większe uznanie w oczach Bartka, chłopcy odprowadzili go pod dom. To tam chłopaka z rana znaleźli rodzice.
Miał on przez ten incydent spore kłopoty. Rodzice wypytywali go co się z nim stało i dlaczego nie był w szkole. Nastolatek jednak nie zdradził co się z nim działo, nie chciał nikomu się zwierzać z tego co mu się przydarzyło. Twierdził, że czuł się dobrze w towarzystwie swoich nowych kolegów. Poczuł się kimś. Twierdził że tych dwóch dziewiętnastolatków pokazało mu lepsze życie. Przyznał sam sobie, że był naprawdę szczęśliwy przez te kilka godzin.
Postanowił nie tracić kontaktów z Pawłem i Tomkiem. Każdego dnia wyciągając od rodziców trochę pieniędzy udawał się w miejsce, gdzie spotkali się po raz pierwszy. Każdego dnia bajka się powtarzała, a tok dnia był taki sam. Wychodził z domu z kasą w kieszeni pod pretekstem pójścia do szkoły, jednak swoje kroki za każdym razem kierował w to samo miejsce, którym szkoła nie była.
   Spotykał się ze swoimi kumplami, oni wyposażyli się w alkohol i udawali się w miejsce gdzie Bartek po raz pierwszy utopił się w smaku alkoholu, gdzie wpadł w pułapkę nie wiedząc, że nie będzie łatwo z niej wyjść. W pułapkę uzależnienia, z którego nie zdawał sobie sprawy, a które przewróciło jego życie do góry nogami.
Alkohol sprawił że Bartek zapominał o tym co powinno go interesować, niszczył w jego życiu wszystko. Odebrał mu znajomych i przyjaciół. Rodzice nie starali się robić nic, żeby mu pomóc. Starali się nawet tego nie zauważać. Pewnego dnia jednak nadszedł moment, gdy nie było środków na nabycie czegoś już niezbędnego do życia. Dostrzegli to Paweł z Tomkiem. Oni jednak wiedzieli, że taki moment musi kiedyś nastąpić. Nie był to problemem, zawsze mogli wyjść na miasto i znaleźć innego naiwnego.
Odwrócili się i oni, w tak bardzo ważnym momencie, gdy wszystko było niczym, a nic to wszystko.
Alkohol w zamian dał mu siebie. Stał się najważniejszym środkiem do życia, środkiem tak ważnym, że bez niego nie da się żyć, rzeczą najważniejszą. Stał się uzależnieniem. Chłopak został zupełnie sam. Nie miał nikogo kto mógłby mu pomóc, a sam tonął każdego dnia w kolejnej butelce. Procenty były śniadaniem, obiadem i kolacją. Były wszystkim, były przyjaciółmi.
Przyjaciółmi które niszczyły, a nie pomagały, które wygryzały z niego wszystko co pozytywne, a zostawiały same szczątki.
Chłopak nie wytrzymywał tego całego napięcia. Bolało go wszystko zarówno samotność jaki i fakt istnienia. Żałował wszystkiego.
A najbardziej tego, że to wszystko zaczął, że wplątał się w to wszystko, że wpadł w bagno, z którego wyjścia nie było. Wpadł w alkoholizm.
Życie stało się dla niego zbędne, czuł się czymś niepotrzebnym. Brak alkoholu rodził wstręt.
Gdyby te wszystkie wydarzenia odbyły się troszeczkę inaczej…
Gdyby Bartek wyszedł do szkoły kilka minut wcześniej, gdyby miał głośniejszą muzykę w słuchawkach, gdyby udał się do szkoły inną drogą, gdyby nie uwierzył w kłamstwa nowo poznanych znajomych, gdyby był bardzie asertywny i potrafił odmówić, gdyby znał umiar, gdyby posłuchał rodziców, gdyby nie miał chęci przeżycia nowej przygody to Bartek żyłby do tej pory.
Jeden głupi błąd potrafi zniszczyć wszystko, jeden głupi błąd może sprawić, że stracimy najcenniejszą rzecz jaką dostaliśmy, że stracimy życie!
To była chwila! Minuta, a może nawet sekunda! Chwila impulsu!
Nie wytrzymał! Nie dał rady, był za słaby.
 Alkohol go wykończył.
Ze szczęśliwego nastolatka zmienił się w nałogowca, dla którego nie było rzeczy ważniejszej.
Połknął tabletki i popił swoim „napojem bogów”….
To może wydaje się śmieszne, ale w rzeczywistości śmieszne nie jest.
W dzisiejszych czasach coraz częściej słyszymy o przypadkach alkoholizmu w śród młodzieży. Może nie zawsze to kończy się śmiercią, ale nikt nie powiedział, że tak nie może się skończyć.
Pamiętajmy, decyzja należy do nas! To my wybieramy swoją własną drogę. Kierujmy się w życiu swoim dobrem a nie chęcią zaimponowania. Tym nic nie osiągniemy.
Alkohol potrafi zniszczyć.
Alkohol potrafi osamotnić!
ALKOHOL POTRAFI ZABIĆ!

Gość specjalny :)

Wtorek, heh... nie ma jak to stać przed tylu ludźmi i czytać opowiadanie :) Stres? Może trochę, bardziej strach, że się pomylę. To było głupie i trwało całe 10 minut. Na szczęście to nie było tylko moje dzieło i nie musiałam sama tego czytać. Najgorzej było zacząć, potem to już jakoś szło, byle jak najszybciej. Aleee.... uwaga! To było coś :) I pomyśleć że brałam udział w tworzeniu tego. Ale od początku. Więc trzy pierwsze lekcje, a później apel. No ok, coś o sporcie. Ogłoszenie wyników na najlepszego sportowca w szkole, gość specjalny Marek Szpera. Dla niezorientowanych leworęczny piłkarz ręczny. No więc był z nim wywiad. Co prawda nic z niego nie usłyszałam, bo siedziałam na tyłach, a jak to bywa na salach gimnastycznych, głos się roznosi i nic nie słychać. Potem było ogłoszenie wyników konkursów na plakat i prezentację multimedialną o nałogach. Tu i tu jakieś wyróżnienie. Ale jak dla mnie to Nasz zjarany Kubuś Puchatek i tak był najlepszy :) Dla mnie to on wygrał.
No i po tym wszystkim przyszedł czas na zaprezentowanie swoich dzieł. Ja z Dominiką byłyśmy na końcu, w końcu ostatni są pierwszymi :) Najlepszych zostawiają na koniec :) Tak pozwolicie że sobie po wmawiam. Więc jak zaczęłyśmy, to tak dziwnie, ale jak przeszła pierwsza kartka, potem druga, to już wiedziałam że zaraz koniec. No i poszło.
Po wszystkim czas na autografy i fotki.

W trakcie wywiadu

Oczywiście foto musi być :)

Autograf dla Angeliki się tworzy 


No i na koniec nasz plakat. Dzieło Natalii.
Zjarany Kubuś Puchatek :) 

wtorek, 11 czerwca 2013

Trzynaście

Mimo wszelkim przesądom, w które i tak nie wierzę okazuje się, że trzynastka nie zawsze jest  pechowa. Niektórym nawet towarzyszy przez życie:

Papież kiedy umarł miał 85 lat - 8+5=13. Godzina śmierci: 21:37 - 2+1+3+7=13. Data śmierci: 02.04.2005 - 0+2+0+4+2+0+0+5=13. Postrzelony 13 Maja. 9301 dni pontyfikatu - 9+3+0+1=13. Zmarł w 13 tygodniu roku. JAN PAWEŁ DRUGI - 13 liter.

sobota, 8 czerwca 2013

Prezencik :)

Dzień jak co dzień... Raz deszcz, raz śnieg, czasem trochę słońca. Wczoraj wypadło na słońce :) a dziś deszczyk, ale na szczęście nie za mocny.
Zacznijmy od czwartku. A bardziej szczegółowo to od popołudnia, czyli od świetlicy. Jak co czwartek lekcje luźne ale w osw prawie do 17. Ale nawet fajnie było. Za prośbą pani pedagog zrobiłyśmy zdjęcia, taka krótka relacja z wczorajszego dnia :


NO :)
Ale to nie wszystko, dostałam taki mały prezencik od Adriana. Oto on:
Możecie sami ocenić, ale mi się podoba :)


Piątek, początek weekendu. Czas długo oczekiwany. Plus jest jedynie w tym, że można odpocząć, nie trzeba się uczyć i te sprawy, a tak to weekend wcale nie jest taki fajny jak się wydaje. Przynajmniej mój weekend. Ale postanowiłam nie dołować więc zmienię temat. Więc w piątek była kolejna próba poprawienia opowiadania, choć znowu mi to za bardzo nie wyszło. Teraz po raz kolejny stwierdziłam, że nie mam zamiaru niczego zmieniać. Przecież jak się komuś coś w nim nie podobało to nie trzeba było go wyróżniać. Ja napisałam (z pomocą Dominiki) tak jak mi się podoba i tak ma być, a nie że będę zmieniać tylko dlatego bo komuś coś nie pasuje, baaa... bo chce by to inaczej wyglądało, czy jak to tam inaczej nazwać. Powtórzę jeszcze raz to są moje słowa i nie będę ich zmieniać. Tak to obmyśliłam i tak przelałam to  w Worda. Jak się komuś nie podoba to do widzenia :)
Chyba z lekka przesadzam, ale nie będą mnie ludzie denerwować. Taka już jestem i jak postawię na swoim to nie tak łatwo ze mną wygrać. Więc przykro mi :D A może i nawet nie.
No i została sobota. Nudy, nudy, sprzątanie, no i czas na książkę- co cieczy :) Taki mój relaks. Bo jutro nie będzie czasu, zamierzam się za naukę wziąć, jestem tylko ciekawa co z tego wyjdzie :) NO to chyba wrócę do swojej lekturki.  

środa, 5 czerwca 2013

"Super" środa

Nie no, możecie mi już zazdrościć. Taki super elegancki dzionek mi się szykuje. Aż normalnie żyć nie umierać. Jak to idzie?
Lekcja pierwsza - kartkówka Prawo
Lekcja trzecia - Sprawdzian EDB
Lekcja siódma - Sprawdzian Fizyka
Super nie?
A Angela zamiast się uczyć siedzi przed lapkiem i pisze bloga. Mam nadzieje, że chociaż z każdego jakiegoś dostatecznego złapie. Heh, przecież nadzieja niby umiera ostatnia. Nie no zamierzam jeszcze przed snem poczytać podręcznik z Fizyki i może jutro w busie coś zdołam zdziałać. A jeszcze są przecież przerwy w szkole. Przecież nie sztuką jest się nauczyć w domu, tylko pięć minut przed lekcją. No to jutro po raz kolejny wypróbuję słuszność tej tezy. Może by wypadało napisać rozprawkę na ten temat. Ojejciu... od poniedziałku jak słyszę rozprawka to się przerażam. Nie ma jak to pisać ją na spontana. Wchodzisz do klasy, masz przed sobą kartkę, w ręce długopis i nie wiesz czego się spodziewać. Pani może dać wszystko, jakikolwiek lemat od początku roku szkolnego, od samego września. Sprawa fajna, bo przyznam że się trochę fajnie pisało. Tak bez przygotowania, takie pisanie od siebie. Tylko z drugiej strony... Ja padłam na czasie Pisałam krótko tylko dlatego że było mało czasu. Nie było czasu na zastanawianie się. Na serio taki spontan max! Piszesz co ci ślina na język przynosi. A po tym wszystkim myślisz jakie głupie błędy się popełniło. Ja tak właśnie miałam. Jeżeli dostane z tego dopka to będzie dobrze. To było takie przerażenie że 40 minut to mało, ale przeciez na egzaminach dużo więcej czasu nie ma. Jednak jakby było więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego, to by mi lepiej poszło.

Taka zmiana tematu. Dziś wyszło mi na języku takie malutkie wredne coś. Dziwna sprawa, bo to mnie drażni. Tata i babcia mi powiedzieli że ktoś mnie obgaduje- tak się niby mówi ;/ Ok, ludzie jeżeli mam takie ciekawe życie mówcie sobie o mnie ile chcecie i co chcecie, ale proszę... Zostawcie mój język w spokoju :)
No to był mój taki mały apel :D

wtorek, 4 czerwca 2013

Kartka z kalendarza

Dziś wyrywając wczorajszą kartkę z kalendarza, na odwrocie przeczytałam takie coś :


"Mądrością dziecka jest ufność"
  ~Jan Twardowski


"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"
  ~Janusz Korczak

"Spójrz w oczy dziecka- zobaczysz Boga"
 ~Phil Bosmans

"Kiedy dzieci nic nie robią, na pewno robią coś złego"
  ~Henry Fielding


"Dziecko staje się młodzieńcem, gdy przestaje pytać, skąd się wzięło i przestaje mówić, dokąd idzie"
  Anonim


I na koniec :

Jeśli czujesz ból..

poniedziałek, 3 czerwca 2013

300

Dobiłam do trzeciej setki.
Pamiętam tą radość gdy było STO, a to już TRZYSTA.

Jak ten czas leci. 


Więc tak na osłodę Michael Buble i jego piękny dzień:



16

Takie dzisiaj złe samopoczucie i ogólnie dziwnie się czuję. Przed niecałą godzinką wybudziłam się z drzemki. To oznacza fakt, że w nocy znowu będzie kłopot z zasypianiem. Ale spokojnie. Dobra wiadomość jest taka, że jutro nie ma dwóch pierwszych lekcji.... A więc oznacza to sen do ósmej. Nawet powiedziałabym ósmej dwadzieścia. Brak niemieckiego bardzo człowiekowi potrafi poprawić nastrój.

Dziś zostałam zapytana dlaczego już nie piszę ile dni zostało do końca roku szkolnego. Ależ ja piszę cały czas, nie sądzicie chyba, że zapomniałam. Po prostu jak pod jakimś postem nie widać takiego napisu a być powinien, jest to zapisane przeźroczystym kolorem :)
A więc pozostało 19 dni z czego 2 dni wolne. Podsumowując zostało 17 dni. Odejmując zakończenie roku, bo to taki dzień jakby go nie było. Zostaje 16. Jaaa.... :) Jeszcze niedawno było 50 i człowiek się zastanawiał jak to przeleci, a teraz już widać jedynkę z przodu.Jeszcze tylko trzy poniedziałki.
A ja wyszła w tym roku bez zagrożeń. Nie no szacun.
Chyba czas zacząć myśleć poważnie co w te wakacje się będzie robić.  Tylko zwracając uwagę na to, że jak w wakacje będzie taka pogoda jaką widzimy teraz za oknami to super. Ludzie ja czekam na basen a tu deszcz? Właśnie ostatnio znalazłam filmiki jak mnie waliło na moim Teodorku. Wstawiłabym tu, ale wstyd :) Moja głupota była tam zbyt widoczna.
Wiecie, że dziś był, yyy.... jeszcze jest Dzień Dobrej Oceny? Tylko szkoda, że w moim przypadku to nie zadziałało.


sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka


Dzisiaj jakby to powiedzieć, każdy obchodzi święto. 


Z okazji Dnia Dziecka, 

wszystkim dzieciom, zarówno większym jaki i mniejszym
życzę wszystkiego co najlepsze,

a przede wszystkim : radości
aby uśmiech nie opuszczał waszej twarzy
oraz umiejętności cieszenia się z drobiazgów i z tego co mamy.
Akceptujmy rzeczywistość taką jaką jest
I pamiętajmy że po każdej burzy wychodzi słońce 
cały sekret tkwi w tym, że należy umieć na nie poczekać.

Najlepszego :)

I love Sleep


No to tego, nie?


Dobranoc :D