Jak dawno mnie tu nie było :) Wszystko spowodowane jest tym, że mój laptop nawalił :( Od tamtego czasu nie mogłam nic napisać, ani nic zrobić. Dziwne uczucie :) Miałam tyle do opowiedzenia a nie mogłam, a za to teraz jak już mogę to nic nie pamiętam :)
Zacznijmy jednak od piątku, albo nie od czwartku :) To była dłuuuuuuuuuuuga noc. Bo przecież jak zawsze tylko ja z Dominiką zainteresowałyśmy się faktem, że są święta i trzeba by coś zorganizować do szkoły z tego powodu. Więc tak oto tej nocy spałyśmy obie około trzech godzin. Ale szczerze? chyba się opłacało :) Wiem, że dużo czasu na to poświęciłam i okropne zmęczenie mnie, przepraszam NAS dopadło ale mimo to uwielbiam ten moment gdy mimo takiego zmęczenia widzę uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Co prawda nie każdy nauczyciel tak bardzo się ucieszył, ale były takie osoby co się cieszyły i chyba dla tych osób się opłacało. Bo chyba byliśmy jedyną klasą w szkole, która każdemu nauczycielowi dała malutki, słodziutki prezencik z wymyślonymi życzeniami przez nas same. Co mnie najbardziej wkurzyło? To że w klasie jest 28 osób w tym przewodnicząca i zastępca, a nikt się niczym nie zainteresował. Ale to zawsze tak jest. Mogłabym przecież wszystko zostawić i powiedzieć " w dupie to mam" Ale ja tak nie potrafię :) Taki już ze mnie typ. Ale idźmy dalej. Po tym trzygodzinnym śnie przyszedł czas na pójście do szkoły. Mimo że jasełka zaczynały się o ósmej, wigilia klasowa o 9.30 była godzina 7.45 a ja nadal nie miałam w co włożyć prezent, gwiazdorki nadal nie były do końca zrobione, a spać to mi się chciało tak bardzo, że myślałam że usnę na stojąco. Z rana to była taka zasada "bez kija nie podchodź" Myślałam że rozedrę każdego kto się do mnie zbliży. Po wejściu do szkoły spotkałam Natalię i Dominikę i zaczęłam się chyba na nie drzeć już nie pamiętam, ale cokolwiek to było wybaczyły mi :) Na szczęście laski były w biedronce i kupiły mi torebki do prezentów, jeden problem z głowy. W trakcie jasełek gdy wszyscy byli ogromnie zainteresowani oglądaniem my przyklejałyśmy życzenia na gwiazdorki. Na końcu sali w ciszy i skupieniu. Wszystko dobrze się na szczęście skończyło. Gwiazdorki zostały rozdane, trochę przed wigilią reszta po. Największe zdziwko było gdy Dominika chodziła w stroju św. Mikołaja. Wigilia w klasie była jak zawsze, nic ciekawego. Największa frajda była gdy Dominika weszła i zaczęła rozdawać prezenty.
Oto kilka fotek:
Na końcu oczywiści musiało też być klasowe foto :)
Cała 2E w komplecie
Po tym wszystkim jak już prezenty były rozdane i każdy nauczyciel też już dostał to co miał dostać, trzeba było posprzątać w klasie. Jak zwykle nikogo to nie interesowało i zostało zaledwie 7 dziewczyn jeśli dobrze liczę. Czyli ci co zawsze :) No ale jak zawsze było zabawnie.
Mam kilka fotek ale wstawię w następnym poście bo muszę zgrać z telefonu :)
Posprzątałyśmy i poszłyśmy na miasto. bez odpałów się nie obyło. Ucieczki przed niektórymi osobami, żeby tylko się odczepiły :), zdjęcia w fotelu Mikołaja oczywiście je także dodam, zakupy których szybko nie zapomnę :) Z Domi znowu zmieściłyśmy się w jednej kabinie, a Natalka nam pomagała i przynosiła nowe ciuchy :) A jej złość na samym końcu bezcenna :) Masakrycznie się wkurzyła :) Ale cóż, jak my się wybieramy na zakupy to nikt z nami nie wytrzyma :)
A najlepsze było na końcu. Natalka już pojechała i zostałyśmy same, jednak wróciłyśmy do szkoły by skorzystać z WC. A tam spotkałyśmy jeszcze nauczycielki, porozmawiałyśmy z panią Burkietowicz, pana Burkietowicza też widziałyśmy i zamieniłam z nim kilka słów, Pani Justyna akurat wychodziła, no i oczywiści przy wyjściu spotkałyśmy panią od polskiego, pani Małgosia jak zwykle uśmiechnięta, jakiś prezencik miała no to się dialog zaczął, a co pani dostała, a jeszcze nie wiem itp itd. Aż w końcu doszło po raz kolejny do życzeń wesołych świąt i tak dalej a pani- kocham was dziewczyny. A my taki banan i razem- My Panią też. I tak się pożegnałyśmy. Z bramy wyjeżdża pani Raczak, to też kilka słów zamieniłyśmy, a plan już był wymyślony na panią Justynę. Dominika do mnie "zamkniemy jej bramę?" a ja w takich sprawach nie odmawiam :) No to pani Raczak wyjeżdża a my przed samochód pani Justyny i bummm brama zamknięta, ona tak na nas, my na nią uśmiechamy się, obrót na pięcia i odchodzimy. Ale wróciłyśmy i się nad nią zlitowałyśmy :) No i wyjechała :) Fajny był ten dzień. Taki inny :)
A dziś mamy wigilię a ja na blogu piszę, jaka ja głupia. Ale ta wigilia nie jest taka wspaniała jaką bym chciała mieć. No cóż i tak bywa :) więc zmykam, a jutro może wstawię tamte zdjęcia, albo jeszcze dzisiaj zobaczę jak to będzie.