14 października 2014 rok. Z czym wam się kojarzy ten dzień? Może niektórym z dniem nauczyciela, innym z dniem wolnym od szkoły, innym jeszcze z czymś innym. A ja tego właśnie dnia pierwszy raz oddałam krew. W końcu mi się udało. Już od roku, dwóch chciałam to zrobić, ale jak wiadomo nie mogłam. Teraz poszłam i tak chyba już nastawienie zrobiło samo za siebie i się nie bałam. Zaszłam tam, zarejestrowałam się, weszłam, pierwsza babka pobrała mi trochę krewki do jakiś tam badań, potem ciśnienie i na fotel. Wygodny bardzo :) Druga igła -także nic nie poczułam. I tak sobie patrzyłam na woreczek, który się wypełnia moją krwią. 10- 15 min i było po wszystkim. Musiałam poczekać trochę, potem dali herbatkę, grześka. Zakleili mnie plasterkiem, dali czekolady i mogłam wrócić do porządku dziennego.
Obawiałam się tylko tego, że po wszystkim jest niby słabo, niektórzy mdleją itp itd, a mi nic nie było. Na legalu jeszcze wróciłam do szkoły, biegałam za nauczycielami z badylami :) byłam w mc, wróciłam busem do domu. Może ja jestem jakaś inna, taka odporna :) Z kosmosu :)
Sweet focia musi być :)
Idę bo jestem padnięta, usypiam, a muszę się "wierszyka" uczyć :)
Trzymajcie się :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz