Dzisiaj tak o sytuacji, która mnie ostatnio spotkała. Nie wiem jakby to nazwać. A wszystko zaczęło się od tego, że większość, a nawet może wszystkie dziewczyny zakochały się w jednym filmie. No tak nie wszystkie, bo ja nie. Mam może bardziej wyindywidualizowany ulubiony typ filmu. Heh chyba takiego słowa nie ma :) Ale dla mnie jest :) No więc powiedziałam opinie na temat owego filmu. Okazało się jednak, że powinnam zamilczeć, bo komuś się moja opinia nie podoba. Lecz należy zrozumieć, Że każdy ma inny gust. Tak samo było z aktorem, wampirkiem ze Zmierzchu- Robert Pattinson- stwierdziłam, że go nie lubie, pewnego czasu było o nim głośno bo zagrał w znanej na pół świata sadze "przystojnego" wampira, który błyszczy się na słońcu. No to koleżanka do mnie, czy zauważyłam, że ostatnio mam odmienne zdanie, jak im się coś podoba to mi nie, jak mi tak, to im nie. No sorry, taki mamy klimat :) Okazuje się, że to jest złe. Czyli co, mam kłamać, bo ktoś tak chce? No przepraszam bardzo nie będę mówić, że coś jest fajne jeśli mi się to nie podoba. Jeśli masz z tym problem, tam są drzwi, wyjdź. A jeśli potrafisz przyjąć moją opinie możesz zostać.
Ostatnio strasznie dobija mnie dzisiejsza rzeczywistość. Widocznie musisz się podporządkować, bo jak tego nie zrobisz to jesteś dziwnym odludkiem. Wole być jednak odludkiem niż kłamać na temat tego co mi się podoba, a co nie.
Poza tym wszystko tak jakoś strasznie się zmienia. Ta rzeczywistość mnie jakoś dobija. Ludzie mówią ci w oczy coś innego, a robią też coś innego. To się staje na porządku dziennym. Może powinnam się przyzwyczaić? Może powinnam też taka być? Udajemy kogoś kim tak na prawdę nie jesteśmy, tylko po to by się dostosować.
Taka sytuacja: Jedna dziewczyna ufa drugiej dziewczynie. Powierzyła jej swoją tajemnice. Nie ważne już czy strasznie tajną, czy mniej, nie zmienia to jednak faktu, że nikt miał się nie dowiedzieć. A co ona robi? Spotykając swoją koleżankę mówi jej tą tajemnice, "tylko żeby nikomu nie mówiła". Taaa... "Tylko nikomu nie mów" jako jedyne zabezpieczenie. Laska, której niby można bardzo ufać. Widocznie nikomu nie można ufać. Zaczynam tracić wiarę w ludzi. Nie mam pojęcia czy jest jeszcze ktoś normalny? Ktoś kogo nie wciągnął wir chamstwa, prymitywności, oszustwa, codziennej gonitwy ? Wiem ja nie jestem idealna, potrafię być chamska, też codziennie za czymś gonie, ciągle brak mi czasu, ale nie oszukujmy się chamstwo omijam z daleka. Będąc w szkole dużo potrafię zaobserwować i widząc uczniów osiemnaście, dziewiętnaście lat, chcieliby żeby traktować ich jak dorosłych, ale jak słyszę to niektóre odzywki, to zachowanie. Rozwój się zatrzymał w wieku szkoły podstawowej.
Przecież nikt nie jest idealny ale ludzie, ogarnijcie się trochę. jak już mówiłam nie jestem idealna, może sobie teraz ktoś pomyśleć, że piszę takie rzeczy i uważam się za Bóg wie kogo, ale tak nie jest, ja widzę swoje błędy, tylko ja próbuję je naprawiać. I jak ktoś mi zwróci uwagę mogę się na początku wkurzyć i zachować jak dziecko, jednak potrafię to przemyśleć i naprawić swój błąd. Potrafię przyznać komuś rację i nawet przeprosić. Bo do tego też trzeba mieć odwagę.
Mamy XXI wiek i tu dzieci wchodzą w dorosłość. Mam osiemnaście lat, a czuje się na 15. Ja sobie nie wyobrażam, że idąc do liceum piałabym w tym roku maturę. Jestem smarkaczem, który próbuje zrozumieć otaczający świat. Tylko nie wiem, czy nie jest trochę za późno. Ciągle idę do przodu szukając nowej przygody, nowego wyzwania, nowego startu, nowej perspektywy, tylko że ciągle tkwię w tym samym miejscu. Może dlatego, że nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Zabłądziłam w labiryncie i szukam światełka, które mnie poprowadzi we właściwym kierunku. Osoby, która powie na czym to wszystko polega i jak sobie z tym poradzić. Pomoże podjąć ważną decyzje i nie odejdzie nawet gdy coś będzie nie tak.
Jeszcze nawiązując do matury, ona już za półtora roku, przeleci błyskawicznie, a co dalej? Studia? Pewnie tak, zacznie się moje "dorosłe życie". Praca, studia, dom i tak w kółko. Ale jakie studia. Nie mam pomysłu na siebie. Miałam jeden, zrezygnowałam, miałam drugi, zrezygnowałam. Nie mam trzeciego!
Jak to się mówi? Co ma być to będzie. Jednak ja nie potrafię tego wszystkiego tak zostawić i bezczynie czekać na to co los przyniesie.