Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


niedziela, 30 marca 2014

Bądź kim jesteś :)

Czy tylko mi się wydaję, że mam coraz mniej czasu na wpadanie tutaj? No ale nie ma co narzekać, jest jak jest :) Jest niedziela wieczór i należałoby iść spać, aleeee.... jutro dzień bez szkoły. I we wtorek, i w środę. I tak przez dwa tygodnie. Oznajmiam, że czas praktyk się rozpoczął. Sama nie wiem czy mam się bać, czy cieszyć. Trema czy pełen luz? Jak na razie jestem na luzie i nie mam się czym martwić, co prawda jutro pierwszy dzień i to w sądzie. W końcu nie będę sama. :D O tym może jutro. Postaram się zdać relację. A dziś sama nie wiem o czym chciałam napisać, a wiem że o czymś chciałam. Weekend, był i odszedł. Jednak był piękny. 20 stopni, co prawda cały rok chodziłam w krótkich spodenkach, ale w sobotę to krótki rękawek, spodenki i normalnie nie czuć zimna :) Tak bardzo już bym chciała lato.
Obiecałam sobie, że będę codziennie biegać, teraz w szczególności jak były rekolekcję, a teraz praktyki. Zawsze mi coś przeszkodzi :( W środę mi się udało, za to w czwartek obowiązki w domu mnie wezwały, w piątek postanowiłam inaczej rozprowadzić swoje siły. Wzięłam rower, piłkę i udałam się pograć w kosza. "Boisko" przy gimku co prawda nie jest ekstra, ale można się trochę poruszać i porzucać piłką. A przy okazji zawsze można spotkać kogoś znajomego i zamienić kilka słów. W tym pośpiechu dnia i mijających godzin zatrzymać się na chwilkę i zamienić parę słów o wszystkim i o niczym. Fajnie tak :) W sobotę z biegania nici, bo do kościoła jechałam, miało być o 17, to po przyjeździe bym jeszcze zdążyła, ale okazało się że jest o 18 i jak wracałam to już ciemno było, więc lipa. A dziś. Dziś się udało. Co prawda jest niedziela i miałam odpocząć od wszystkich wieczornych ćwiczeń itp, ale jakoś nie potrafiłam. Tym bardziej, że dziś był pierwszy w sezonie grill i także trzeba było to spalić :) Nie no żarcik. Super mi się dzisiaj biegało. Może dlatego, że także po raz pierwszy w sezonie było po 19, czyli prawie moja godzina :)
I tak na zakończenie życzę wam udanego tygodnia, czy w pracy, czy w szkole... gdziekolwiek :)

Jeśli masz marzenie, musisz...

p.s. Trzymajcie kciuki by mi się udało :) Ale na razie nie zdradzę wam o co chodzi. :)

czwartek, 27 marca 2014

Ahoooj :D

Cały czas mówiłam sobie, ze jak przyjdą rekolekcję to będę miała czas chociażby na wpadanie tutaj częściej. Cóż rekolekcji jutro koniec, a ja tu zawitałam po raz pierwszy. Nie jestem z siebie dumna i do tego się przyznaje. Drugi dzień z rzędu byłam dzisiaj o 12 w domu i nic ciekawego nie zrobiłam. Wczoraj znalazłam czas na bieganie, ale za to wieczorem za to był świetny film na TVP1 i nie mogłam poćwiczyć, za to dzisiaj nie miałam czasu pobiegać to postaram się poćwiczyć :) Choć jeszcze przed tym i tu wszystkich zaskoczę :) posprzątam pokój :) Chciałabym umieć utrzymać czystość i ład przez więcej niż tydzień... Chyba w moim wypadku niewykonalne :D
Dobra nie ma co się rozczulać nad sobą :) Dawno mnie tu nie było, a co się działo? Tylko troszeczkę :) Jak zawsze. Nie wiem od czego zacząć. Cały tydzień poprzedni był zawalony sprawdzianami i kartkówkami, jak ja się niesamowicie cieszyłam, gdy dotarłam do piątku. Na szczęście pochwalę się, ze nawet wydaje mi się że nic nie zawaliłam, może ewentualnie angielski -jak zawsze. Nie umiem się uczyć języków! Nawet na sprawdzianie, na który się nic nie uczyłam zabrakło mi jednego punktu do 4. Moja logika mnie nie zawiodła :) Histori nauczyłam się na cztery :) Więc wyjdę z czwórką na koniec, w porównaniu do pierwszej klasy poprawiłam się znacznie :) Boję się tylko o polski. Ostatnie wypracowania popsują mi ocenę. Jedna analiza i interpretacja wiersza pisana na lekcji, a druga w domu, o obie się boję. Chce wyjść z co najmniej czwórką! Piątki już raczej na pewno nie dam rady, choć nie będę się poddawać. Z zawodowego dostałam 3+ i też jest git! muszę się teraz po praktykach za angielskie wziąć, żeby nie zawalić. Jak niemiecki mi lepiej idzie to angielski gorzej! Bo bani. Jeszcze wam powiem, że w sobotę mieliśmy drzwi otwarte :) I jeszcze coś wam powiem, byłam tam :) Miałam nie jechać, ale jakoś nie mogłam nauczycielce odmówić. I zrobiłyśmy jej - Jaka to melodia?- byłam DJ'em :) Zabrałam lapka i dobrze że wzięłam kabel USB bo by były nici z konkursu. Co prawda dziewczyny zabrały piosenki, ale tylko kilka, więc zapuszczałam z telefonu :) Fajnie to wyszło. A główną nagrodą były słuchawki :) Szkoda, ze nie mogłam wziąć udziału :) I jeszcze jeden plus, były dobre cukierki :) Wszystko ładnie się udało, a pani od pracowni wpisała nam ocenki, nawet nie wiedziałam, ze tak zaszaleje :) Po drzwiach otwartych poszłyśmy do galerii, bo zamierzałam kupić koszulę. I się udało :) I tak oto zleciała sobota :) Poniedziałek sprawdzian, wtorek kartkówka, iiii.... rekolekcje od środy. I tak oto jestem :)
A jeszcze takie urywki które mnie zaciekawiły ostatnio: na religi szliśmy do kościoła, na drogę krzyżową, i idziemy, akurat tak się złożyło, że szłam z dziewczynami obok katechetki i tak coś rozmawiamy, a ona do mnie, że powinnam być chłopakiem :) A ja, ze wiem, bo babcia mi to często powtarza, ale zapytałam dlaczego. Nie pamiętam dokładnie co odpowiedziała, ale brzmiało to mniej więcej tak że mam męskie ruchy i jestem twarda, byle co mnie nie ruszy. To ja jej na to, że chyba mnie nie zna :)
Na matematyce ostatnio usłyszałam ciekawe zdanie, którym chciałam się z wami podzielić, nie wiem czy mogę cytować tutaj inne osoby, ale zachowam anonimowość. Brzmiało to tak: "Dla przykładu zrobimy sobie przykład. Na przykład ćwiczenie...." i dalej był podany numer ćwiczenia ;)
A teraz zmykam posprzątać :) Anoooo i jeszcze muszę napisać pracę na konkurs. Trzymajcie kciuki proszę!!! Bajooo :)

środa, 19 marca 2014

100

A czy wy już wiecie że pozostało 100 dni do wakacji?
Cieszycie się ?

Nie wiem jak to jest z tym u was, ale ja zrobiłam znów szybką analizę dni, w których poświęcę w tym roku szkolnym jeszcze na naukę.
Więc do wakacji pozostało 100 dni :)
Bez weekendów dni pozostało- 72
Odejmując rekolekcje, które już niedługo 69 dni
Odjąć praktyki dwutygodniowe, czyli 10 dni tj. 59 dni
Po drodze są jeszcze matury, w które 4 dni są wolne - 55 dni
Oczywiście weekend majowy, doliczamy 2 dni- pozostaje 53
Egzaminy IV klas, w czerwcu 2 dni- 51.
19 czerwca, Boże Ciało- 50 dni
Hola, Hola... o świętach zapomniałam :) i tu kolejne 2 dni
Czyli mam rozumieć, że w szkole na lekcjach zawitam jeszcze 48 razy. :)
Trzeba się wziąć za naukę :D
Byle do czerwca

sobota, 15 marca 2014

Starość a młodość

szczerze? Boję się tego tygodnia :) Napięty grafik i to strasznie. Tylko że patrząc na to z drugiej, innej strony to pozostaje się cieszyć, bo to ostatni tydzień :) Potem tylko rekolekcje, praktyki, święta, weekend majowy, matury. Pojedyncze dni do szkoły i czerwiec. Wystawianie ocen i wakacje :) Więc jeszcze tylko dwa lata w tej szkole i koniec :D Jeszcze teraz mi się przypomniało, ze muszę wypracowanie na polski napisać ;/ Do poniedziałku. Super, jak ja nienawidzę interpretacji wiersza. Jeszcze wam powiem, że z testu czytelniczego dostałam 3, czyli jest dobrze bo liczyłam góra na 2 :). Zawaliłam i to max ;/ Cóż moje oceny i tak nie są najgorsze, tym bardziej że ostatnio dostałam 6 za konkursy :) To się chwali.
Ostatnio wspominałam, że mam temat którym chciałabym się podzielić. Było to tak:
Szłyśmy wtedy chyba do biblioteki i później Dominika miała dużo czasu i odprowadziła mnie na busa i ze mną poczekała. usiadłyśmy sobie na murku i rozmawiałyśmy o piosenkach. nagle podszedł do nas starszy pan i zapytał, czy się opalamy, a my że pewnie taka ładna pogoda i słońce grzeje. I w en oto sposób zamieniliśmy z panem kilka zdań o pogodzie i trawie, która się jeszcze nie zaczęła zielenić :) Gdy odszedł powiedziałam jedno zdanie "mało jest takich ludzi", a Domi stwierdziła że mało jest takich jak my, "Czyli?" Chodziło jej o to, że mało jest takich, którzy zechcą zamienić kilka słów ze starszym panem, ot tak. Każdy zabiegany, zapatrzony w siebie nie oglądnie się nikt w tył i nie zobaczy co się ciekawego dzieje. Każdy na zegarek, bo autobus się spóźnia, inny śpieszy się bo już jest spóźniony, następny gna swoim mercedesem, bo zapomniał, że teściowa z obiadem czeka. Bynajmniej tak jej slowa zrozumiałam.
W busia zastanawiałam się która z nas miała racje i doszłam do wniosku, że obie. Dzisiaj jest za dużo egoistów i za mało bezinteresowności. Starsza osoba gdy widzi młodzież stawia ich na przegranym miejscu, bo to niewychowani chuligani, tylko psują, nic porządnego nie potrafią zrobić, tylko dyskoteki, alkohol i te sprawy. Młodzi natomiast gdy widzą dziadka, albo babcie nawet w autobusie nie potrafią ustąpić miejsca. Takie stare a jeszcze się pałęta. Świat właśnie tak schodzi na psy. Zero szacunku do drugiego. Na szczęście są wyjątki. Powinniśmy dążyć by tych wyjątków było coraz więcej. Nie stawiajmy ludzi od razu na straconej pozycji. Mimo że wiek ten sam zachowanie może być całkiem inne.
Przecież młodzi kiedyś będą dziadkami, a starsi kiedyś byli młodzieżą :)

wtorek, 11 marca 2014

Teatr

I znów powtarza się historia. Człowiek, który powinien już spać co prawda leży już w łóżku, ale z laptopem na kolanach i pisze kolejnego posta. Biorąc pod uwagę fakt iż jutro pobudka o 5.20 nie jest najgorzej :D
Powiem wam, że dziś był teatr :) Przyjechali we trzech i wystąpili w Komedzie. A mianowicie trzech mężczyzn ukazało w ciągu chyba dwóch godzinek, nawet niecałych wszystkie dzieła Szekspira. Zaczęło się od "Romeo i Julia" a zakończywszy na "Hamlecie". A wszystko nie byłoby takie piękne, gdyby nie to, iż ukazanie odbyło się za pomocą parodii. Długo by opisywać i wspominać, ja powiem tyle, że było to świetne. Podziw wielki dla aktorów, z tym "czymś" trzeba się chyba urodzić :)
Jak już się wszystko zakończyło oczywiście ludzie zaczęli opuszczać sale. Dominika z tekstem "Idziemy po autografy?" No pewnie że się zgodziłam. A Magda stwierdziła, ze jesteśmy głupie :) Weszłyśmy na scenę, znalazłyśmy dziurę w kurtynie i zjawiłyśmy się po drugiej stronie. Tam niestety panów aktororów nie było, ale po chwili się zjawili. Przywitaliśmy się ładni i że o fotkę chodzi i autograf, to oni że nie ma sprawy. No i kurtynę rozsunięto, to nagle prawie pół obecnego tam ekonomika do zdjęcia przyszło. Ale żeby zaczęć to nikogo nie było.





Przepraszam za jakość, ale tak wyszły i nic nie poradzę. :( Jakby były wątpliwości ja to ta w niebieskiej kurtce... Eh no fakt są dwie :)

Dziś tak krótko, ale już mam pomysł na następny post więc może jutro się coś pojawi :)
Ahojj :D

poniedziałek, 10 marca 2014

Maraton Filmowy :)

Miałam iść spać, nawet powiem wam, ze mi się chcę. Z drugiej strony i tak nie zasnę więc co mi szkodzi coś napisać? Tym bardziej, że mam jeszcze jeden powód. Zrobiłam sobie herbatkę, jest taka gorąca, ze szkoda mi jej zostawiać :) Coś czuję, ze mnie znów coś chwyta. Gardełko mnie zaczyna boleć i kaszelek dostaje ;/ Nie lubię tego stanu, ale cóż poradzić? :)
Pamiętacie jak wspominałam o maratonie? Zdałam sobie sprawę, że już dawno minął tydzień, a ja jeszcze ani słowa nie napisałam. Więc był tak....
Piątek. Jeszcze wam powiem, że tego dnia byłam na strzelnicy w Pleszewie :) Tak mi się źle strzelało, ze masakra :) Ale wyprawa była spoko i nawet tak się złożyło, ze wróciłam wcześniej do domu. O 15 już chyba byłam. Miałam trzy godziny. Poszłam pobiegać :) Jak ja to uwielbiam. Dziś tak sobie myślała, że skoro o 18.30 jest chyba jeszcze na dworze widać, to zacznę sobie po powrocie ze szkoły biegać, taki króciutki dystans ale zawsze coś. Wracając do tematu. Jakoś około 40 minut może mi to zajęło i o 16.15 jakoś byłam w domu. Okazało się że migają prądem. No pięknie. Zapowiadało się cudownie. Gdy tata z Dawidem przyjechali z pracy prąd zniknął już na dobre. A mnie czekał prysznic przy świecach. Nawet było przyjemnie gdyby nie fakt, że potem musiałam uruchomić suszarkę bez prądu. I jak to zrobić? Zaczęło się "suszenie" ręcznikiem. Dla efektów świetlnych otworzyłam drzwi, aby trochę widzieć, albowiem na korytarzu było jasno. Mój pomysłowy braciszek wpadł na pomysł by mi świeczki pogasić. Ciekawa jestem czy przed zdmuchnięciem pomyślał życzenie :) Kilka minut się z nim siłowałam i broniłam świeczkę przed jego podmuchami, ale nie dałam rady. Zadowolony ze swych efektów opuścił mnie, a ja musiałam szukać zapałek, które postanowiły zabawić się w chowanego. Włosy na szczęście w efekcie końcowym były suche :) Nadeszła godzina 18. Ja chciałam być tam na czas. Ale wyszło jak wyszło. W rezultacie było tylko chyba 10 minutek spóźnienia i na szczęście nikt nie zauważył.
Co prawda gimnazjum skończyłam 2 lata temu, szmat czasu, ale ja nadal z przyjemnością tam wracam. Tym bardziej jak są takie miłe okazje. Podkreślę jeszcze raz fakt, że maraton zaczął się bez prądu. Na szczęście było miłe wprowadzenie, a później niespodzianka. Oddali prąd :) Jak to na maraton filmowy przystało nie obeszło się bez filmów. Najpierw "Róbmy zdjęcie" film ukazujący na planie prace reżysera i całej ekipy filmowej. Idąc do kina, czy nawet w domku przed TV nie zdajemy sobie sprawy ile ludzi jest zaangażowanych w pracę nad filmem i ile trzeba to sił i energii włożyć. Kolejnym filmem był "Wymyk" jeden z filmów pokazujących człowieka. Jeden z tych filmów, który po zakończeniu pozostawia nas w dylemacie i z zapytaniem do samego siebie, a może i także do Boga- dlaczego tak jest? Jeden z tych filmów, który warto obejrzeć i samemu poznać jego przesłanie. Przyszedł czas także na jeszcze jeden film "motyl i skafander"- obraz, który przypomniał mi losy Mateusza z książki przeczytanej kilka miesięcy wstecz "chce się żyć". Obaj mężczyźni mieli coś wspólnego. I obydwoje na końcu zostali zrozumiani  przez drugiego człowieka. Tylko, że u Mateusza było to znacznie później. Podobało mi się w tym filmie także umiejscowienie kamery, większość chyba czasu ukazany świat był pokazywany z perspektywy wzroku głównego bohatera. Zapuszczone w późniejszych godzinach filmy to obrazy, które już wcześniej widziałam: "Młodzi gniewni", "Niezłomny" i "siła spokoju" - chyba nic nie ominęłam :) W między czasie nie mogło zabraknąć rozgrzewania umysłu. Najpierw kalamburki, chyba tak to się jakoś nazywa. Dostajesz tytuł filmu i musisz pokazać, a reszta zgaduje. Sama nie wieże w to, ze poszłam na ochotnika. Na szczęście miałam najłatwiejsze jakie może być. W pierwszym zapożyczyłam na sekund 5 maskotkę i od razu było wiadomo, ze chodzi o MISIA. Poczułam jednak, ze poszłam na łatwiznę, więc poszłam i drugi raz. Było trudniej, ale pomysł szybko mi wpadł do głowy. Pożyczyłam tym razem obrączkę. Pierwsza myśl jaka mi wpadła do głowy to uklęknąć i założyć obrączkę na rękę. Ale przecież to nie chodziło o zaręczyny, a o wesele. Więc wszystko odbyło się na stojąco, że tak powiem. Ale statystkę miałam wspaniałą :) Dwie minuty po zakończeniu ceremonii i oczywiście po odgadnięciu WESELA wpadł mi genialny pomysł jak można by to było lepiej przedstawić. Niestety było już za późno. Zawsze genialne pomysły przychodzą mi za późno :(
I tak oto właśnie cała noc z piątku na sobotę została nie przespana :) W miłym towarzystwie i dobrej zabawie.
Na zakończenie, dziękuję raz jeszcze na zaproszenie. :) Było genialnie i mam nadzieje, żę będzie jeszcze okazja i zostanę zaproszona :)

Moje rozmyślanie nad tym jak to wszystko ukazać.
Z panią Ulą w roli głównej , która to mi statystowała, jak to wcześniej nazwałam :) 

A to zdjęcie ukazuje najlepiej, że to właśnie ja potrafię dobrać sobie wspaniale miejsce spoczynku :)

Na razie tylko dwie foty :) Czekam na więcej, więc kiedyś może coś wrzucę :)
A teraz herbatka się skończyła, czas się skończył więc wszyscy idą spać :) Ahoj!


sobota, 8 marca 2014

Najlepszego

Świat się dziwnie kręci... Ostatnio często rozmyślam nad tym czy nie zrezygnować z tego bloga, ostatnio jest coraz mniej weny, a jednocześnie i czasu. Ale jeżeli ja dostaje sms'a z pytaniem czy wstawię coś na bloga, to to mnie trochę motywuje. Nawet nie trochę :) I nie zrezygnuję! Posty będą może rzadziej wstawiane, może nie będą tak ciekawe, ale coś będzie :D Jeszcze jeden powód. Dziś po obiedzie siedziałam przez chwilę i skorzystałam z okazji by wyciągnąć telefon i sprawdzić pocztę. A tam miła niespodzianka w kształcie komentarzy. Super uczucie przeczytać pozytywną opinie na temat tego co piszę.
Zmieniając temat, nie sądzicie, że mamy przepiękną pogodę? Dziś cały dzień na dworze :) Ale nie myślicie sobie że nic nie robiłam, otóż robiłam :) Tata obcinał drzewa, a ja zbierałam gałęzie. Co prawda się trochę poprzecinałam, bo mądra ja nie pomyślałam o rękawiczkach. Jutro ma być jeszcze ładniej więc polecam aktywność fizyczną :) Ja chyba wybiorę się na długą wyprawę rowerową. Tylko nie wiem czy mi wypali, no założę się, że chcieć mi się nie będzie chciało :)
No i patrzcie, znów to samo. Miałam tyle tematów o których chciałam napisać, a teraz już nie wiem co to było. Właśnie tego najbardziej nie lubię. Bym musiała w ciągu tygodnia zapisywać sobie wszystko co mi do głowy przyjdzie i potem byłoby łatwiej :)

A tak na zakończenie jeszcze wszystkim moim czytelniczką życzę wszystkiego naj naj. Bądźcie szczęśliwe i nigdy się nie poddawajcie :)
Dla was laski:

 

sobota, 1 marca 2014

Monotonia

Czy mam dzisiaj wenę? Oto jest pytanie godne zastanowienia. Po tej ostatniej nocy, będzie z nią ciężko, ale coś spróbuję z siebie wydobyć.
Jednak dziś nie będzie o maratonie. Muszę się porządnie wyspać i zebrać myśli w całość, czyli jutro albo w poniedziałek :)
Dziś rano, gdy wróciłam, poszłam spać na trzy godzinki, gdy się obudziłam nadal byłam niewyspana, ale już zasnąć nie mogła, więc włączyłam sobie Chopina i tak sobie leżałam rozmyślając nad życiem. Doszłam do wniosku po raz kolejny, że czym więcej myślisz tym gorzej. Ale nieraz nie idzie inaczej.
Ja mam po prostu dość tej całej monotonii codziennego dnia. Mam dość codziennego wstawania, przechodzenia tej samej ulicy, wchodzenia do tego samego budynku i uczenia się rzeczy, które najprawdopodobniej nigdy mi się nie przydadzą. To niby dlaczego czegoś nie zmienię? No fakt jestem głupia. Ale tak szczerze co bym miała zmienić? Przecież gdy już wracam z tej szkoły to jest późno i nie ma na nic czasu, bo jeszcze trzeba się nauczyć. Jedyną odskocznią jest książka, na którą jest czas w busie lub czasami przed snem, gdy jeszcze nie jestem aż tak bardzo zmęczona i jeszcze przy niej nie zasypiam, no i ćwiczenia, na które staram się znaleźć czas. Fajnie jest gdy już się przyjdzie ze szkoły wcześniej, można iść pobiegać tak jak to było wczoraj. Wtedy człowiek czuje ten wysiłek, ten pot, ten ból, który mnie dopadł na pewnym odcinku.
W pewnym momencie człowiek zdaje sobie nawet sprawę, że nie ma na tym świecie osoby, która by tak zwyczajnie z tobą pogadała. Każdy jest tak zabiegany. A tak często przecież tego brakuje. Żeby po prostu usiąść i wszystko powiedzieć, to co cię gnębi, gryzie i niszczy. Nie ma nawet takiego kogoś kto strzeli ci w twarz i powie "ogarnij się".
A może to ja za dużo wymagam od świata, może jednak musi być tak jak jest, że muszę sama do wszystkiego dojść i sama sobie radzić....