Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"


sobota, 27 lutego 2016

Żyj :)

Siemka mordeczki :)
Uciekają teraz te dni tak szybko, że nie nadążam ich wszystkich łapać. Jest nowy dzień, za chwilę już znika. Straszne. Dzisiaj na przykład. Dzień wolny od szkoły. Jak wstałam, to nawet dałam radę zacząć oglądać film. Sukces. Potem obiad, po obiedzie do babci, od babci do cioci na imieniny i tak nastał wieczór. Tu napiszę parę słów i trzeba się za matmę brać. Znowu jakiś sprawdzian będzie ;/ ile można? A więc zmykam się uczyć.


Po prostu żyj!
Idę liczyć zadanka z matmy :/
Trzymajcie się i do usłyszenia :)

czwartek, 18 lutego 2016

Zdzisław :)

No siema :) Wiem, wiem, wiem, mam wkuwać niemca, a tak wkuwam że aż wcale ;/ Nie jestem z tego zadowolona, ale jak to widzę te wszystkie notatki to mi się nie chcę :(
Powiem wam jednak o czymś przyjemniejszym :) W ubiegłą niedzielę, pojawił się w moim życiu pewien przystojniak. Nawet wam go przedstawię :
Oto...
Tantadadam....


Zdzisław :)

Zdzisiu jest milutki i bardzo sympatyczny, a co najważniejsze od wspaniałej osoby...

Tak między nami to chyba jednak musiałabym się trochę pouczyć :(
Trzymajcie się :)

czwartek, 11 lutego 2016

Tajemnica szczęścia

...A przecież tajemnicą szczęścia jest umieć czasem przystanąć.                                                                  ~Michael Quoist

Siema, wszyscy pędzą. Nawet ja sama zaczynam zmieniać się w takiego człowieka. Przeraża mnie to coraz bardziej. Jedna lektura się kończy zaczyna się druga, albo wracam do tej, na którą nie miałam wcześniej czasu. Ostatnio taką normalną książkę przeczytałam po świętach, a przypominam mamy luty. Nie pamiętam takiego beztroskiego dnia, kiedy siedziałam w domu na spokojnie bez książki. Jak nie angielski, to matma, ale jak już matma to na całego- dzień w dzień. Jeszcze teraz mi polski dojdzie, bo przecież po powrotnej zmianie nauczyciela ja już nic nie wiem. Teraz staram się szybko coś napisać, żeby coś napisać, bo chce to z siebie wyrzucić. Utknęliśmy i chyba coraz bardziej się pogrążamy w tym świecie. Takie jest moje ostatnio zaobserwowane uczucie.
- Hej, jak tam?
- Wszystko ok, ale przepraszam nie mam czasu, bo muszę jeszcze coś zrobić.

Ostatnio częste w rozmowach, i sama tego używam :(
Bo jutro sprawdzian i jeszcze kartkówka, na drugi dzień muszę nauczyć bo też coś tam piszemy, następny dzień wolny, o jak fajnie, a nie zapomniałam, że matura niedługo i trzeba ogarnąć trochę materiał, następnego dnia znowu kartkóweczka, a na kolejny dnień już się nie muszę uczyć? CO to za dziwne zjawisko? Zapomniałam, ze to już sobota.
Dzień za dniem, tydzień za tygodniem...

P,S, Pochwalę się jeszcze, że mój wiersz został wyróżniony w konkursie. Co prawda zrobiło się lekkie zamieszanie z nazwiskami, ale wiersz był mój. Wstawię go niedługo to będziecie mogli przeczytać.

Miłego niezabieganego życia :)
Ahoj!

wtorek, 9 lutego 2016

Coraz bliżej

Troszkę mnie dzisiaj rozłożyło :( Jestem 84 dni przed maturą i co? Leżę w łóżku i nie mam na nic ochoty i siły. Ostatnio trochę zawalam, ale czas się wziąć, tylko że mam jeden problem. Jak ja się do czegoś uczę to wychodzi mi jeszcze gorzej. To wszystko nie dla mnie...


piątek, 5 lutego 2016

Zebra

Oj te zebry :)


Jednak czarny koń w czarne paski rozwala wszystkie systemy :)

Ten tydzień mnie rozwalił. To dopiero pierwszy tydzień po feriach, a ja się czuję jakby żadnych feri nie było. Na szczęście mamy weekend. Odpoczywajmy! Należy nam się :)
Ahoj!!

wtorek, 2 lutego 2016

Kraków

Witam wszystkich. Wiem, wiem minął prawie miesiąc od mojej ostatniej wizyty tutaj. Wybaczcie, były ferie, wydaje mi się, że własnie z tego powodu powinnam mieć więcej czasu. Lipa, bo nie miałam go ani więcej, ani mniej. tyle tylko, że nie spędziłam czasu w szykole. ;) Jeden plus :) 
Dwa tygodnie ferii, przeleciało jak dwie godziny. Poniedziałek, pierwszy dzień ferii, zdecydowałam że jednak pojadę do tej szkoły. Dodatkowa matma, bo przecież do matury trzeba się przygotować, angielski, bo przecież matura niedługo... Wszędzie tylko matura, matura, matura. Szału idzie dostać.. Weszłam na pięć minut tu, pięć tu i pojechałam do domu. Byłam? Byłam- zaliczone. Nawet bym nie pomyślałam, że w pierwszy dzień ferii tyle ludzi chodzi do szkoły. Straszne rzeczy się dzieją. Reszta tygodnia była taka, że albo siedziałam i czytałam 'Pana Tadeusza". Tu muszę się pochwalić, podchodziłam do tej lektury chyba po raz trzeci i w końcu ją przeczytałam. Jestem z siebie dumna. Jak nie lekturka to matematyka. Wieczory w książkach. Fantastycznie. Niby coś tam z tego wiem, a;e czasu też trochę na to poświęciłam. Bo co innego można robić w ferie- uczyć się. Jeszcze tylko trzy miesiące. No i potem tylko 8 egzaminów do zdania. Żyć nie umierać. 
Więc w ferie miałam trzy dni odpoczynku. Kiedy to wybraliśmy się do Krakowa. Szczerze? mam prawie dwadzieścia lat i byłam tam po raz pierwszy. piękne miasto i jest co zwiedzać. Co tu dużo mówić? To były piękne trzy dni. Po przyjeździe trochę pobłądziliśmy, ale trafiliśmy na miejsce. Zakwaterowaliśmy się no i stwierdziliśmy, że nie ma co tracić czasu idziemy gdzieś. Bartek stwierdził, że może zaczniemy od tego co najdalej. No świetny pomysł, brzegiem Wisły podążyliśmy na Kopiec Kościuszki, przechrzczony przez nas na Kopiec Kreta. Ładniej brzmi, krótsza nazwa, lepiej zapamiętać, no tylko był jeden problem bo mapa nam nie chciała wyszukać :) Zrobiliśmy tego dnia jakieś 10 km, wieczorem miał być jeszcze spacer po rozświetlonym Krakowie, ale tak padliśmy, że nie było siły wstać. Więc przełożyliśmy to na drugi dzień :) W poniedziałek zwiedziliśmy Wawel chyba po całości, rynek, kościoły i te wszystkie bramy, znaczy się na pewno nie wszystkie, okno papieskie, rycerza spotkałam :) A wieczorem? Mecz! Główne centrum kibica- czy jakoś tak się to nazywało. na małym rynku wielki namiot, w środku pełno kibiców, wielki telebim i kibicowanie ;) Potem jeszcze spacerek i czas spać. No i niestety jak to zawsze przychodzi czas odjazdu. Trochę pospacerowaliśmy, jeszcze trochę pozwiedzaliśmy i trzeba było iść na ciapąg. I do domku :( 
Jednak było super! Kilka fotek z wyjazdu :

Na kopcu kreta :) 
Pewnie nie każdy to dostrzegł, ale na tym zdjęciu nie chodzi o mnie, tu chodzi o tego ptaka :)

Moi rycerze 

Wisła!

Łapka z mistrzostw na rynku :)

Tam wszędzie były smoki! :) Jakby to Kraków był 
No to się dobrały dwa Bałwany!

"Gdy patrzę w twoje oczy wiem, że nie muszę już niczego szukać"