Pomyśleć, że gdybym trzy lata temu dokonała innego wyboru to dziś miałabym za sobą etap szkoły ponadgimnazjalnej zakończony. Ale nie, zachciało mi się technika to teraz jeszcze muszę się męczyć przez rok. Plus jest taki, że z maturą zmierzę się dopiero za rok, a nie za tydzień ;) Jednak jest to jedyny plus w tym wszystkim. Mimo wszystko wolałabym to wszystko mieć już za sobą.
Żyjmy tym co jest, a nie tym co mogłoby być.
Po kolei
Czwartek: Pomyśleć, że jesteśmy w trzeciej klasie technikum, a sprawia nam radość urodzinowy cukierek koleżanki. :)
Przyznaje się, pozostało we mnie coś z dziecka :)
A każdemu dziecku najwięcej radości sprawiają papierki a nie cukierki :)
Co robiłyśmy na lekcji wychowawczej? zawijałyśmy papierki stwarzając magiczne cukierki :) Poza tym stworzyłam drzewko szczęścia :) Tak oto minął czwartek.
W piątek skosiłam ogródek :) a wieczorem Dominika wyciągnęła mnie do Ostrowa. Taki tam nocny wypad. Deserek, spacerek i pogawędki. O godzinie pierwszej na piaskach jest na serio super. Cicho, spokojnie i pięknie :)
Mam nadzieję, ze Dominika mnie nie zabije za te zdjęcia :)
W domu była po drugiej, potem jeszcze trochę posiedziałam i poszłam spać. Nazajutrz byłam niewyspana, ale na szczęście żywa. Jak to w sobotę, zawsze jest coś do zrobienia. Tym bardziej, że była piękna pogoda. Znalazłam czas i chęci dla siebie i tak oto około godziny 16 wbiłam w buciki i pobiegłam. Do końca nie wiedziałam gdzie. Jeszcze takiego dylematu nigdy nie miałam. Brakuje mi jednej leśnej drogi. Połączenia Głogowa- Raszków. Jak wbiegnę w jeden las to kończy mi się droga właśnie w Głogowie, a jak w drugi to Bieganin, Grudzielec i całkiem inny kierunek. Lipa. Pozostaje mi Ligota i trasa na Krotoszyn. Jeżeli bym chciała takie kółeczko zrobić, to to jest około 20 kilometrów, a na taki dystans nie jestem jeszcze gotowa. Mam nadzieję że już w maju zbliżę się do tego dystansu, chciałabym :) Brakuje mi ostatnio czasu i siły na regularne trening. Jestem z tego powodu strasznie na siebie wściekła.
Wróćmy do soboty. Pobiegłam do Agaty. Czyli około 10 kilometrów, Dokładnie 9,73. Tam trochę posiedziałam, odwiedziłam ciocię, pogadałam z Nikodemem. Przyszedł czas powrotu. Jednak z powrotem postanowiłam wziąć rolki i na nich wrócić. Pożyczyłam kiedyś Agacie i do tej pory były u niej. Niestety w takim razie musiałam zostawić swoje buty, ale mam nadzieje, że nie zapomniała ich przekazać Michałowi i już jutro do mnie wrócą. Trochę jestem zła na siebie, bo dziś była wspaniała pogoda na bieganie. No cóż, bywa :) Tak oto powrotna droga miała dystans 11.71 kilometrów. Gdy zajechałam do domu i ściągnęłam rolki po prostu mi ulżyło :) Jednak super się jechało! Brak wiatru, brak samochodów na drodze i muzyka w słuchawkach. W sumie wczoraj zrobiłam 21,44 kilometrów na swoich nóżkach. Powiem wam, że nawet dzisiaj tego nie czuję :)
Koniec relacji, czas iść spać, bo jutro nie wstanę .
Dobranoc :)