Ostatnio trochę mało czasu, ale jakoś daje radę :) Powiem wam, że ten tydzień jest taki luźniejszy jeśli chodzi o szkołę, ale za to poza nią się trochę dzieje. Poniedziałek musiałam wstać o 5 więc jak przyszłam ze szkoły byłam zmęczona, potem jeszcze ciocia z wujem przyjechali, wiec czas dość szybko zleciał. I nadszedł wtorek, czyli do 17.30 w szkole. Masakra. Potem poszłam do wujka, a tak załapałam się na pizze :) Więc są i plusy. Minus jednak taki, że w domu dopiero przed 21. To jedyny dzień, w którym tak na serio oglądam TV, taka godzinka dla mnie. I sennn... Ostatnio strasznie mi go brakuje. Mimo wszystko wczoraj wybrałam się do kina. I to skorzystałam z okazji i obejrzałam dwa filmy. Najpierw Miasto 44, a potem Bogowie. Co do filmów to oczywiście świetny repertuar, no i oczywiście polski. Jeśli chodzi o pierwszy film szczerze? Po niektórych recenzjach, które słyszałam spodziewałam się czegoś więcej. Nie wiem, może mam wygórowane oczekiwania co do filmów. Co mi się nie spodobało? Niektóre spowalnianie akcji, takie sztuczne to było, jest ostrzał, a ci się całują na środku i wszystkie kule przechodzą obok nich. No bo oczywiście główny bohater musi przeżyć. Ścieżka dźwiękowa w niektórych miejscach była beznadziejna. Były też sytuacje takie drastyczne, jak ja to mówię- mocne, na których można było się przerazić. A jeżeli są ciary na ciele to znaczy że był dobry film. Więc, był dobry. A Bogowie? Dla mnie bomba. Świetna rola Tomasza Kota. Ukazanie człowieka, który miał swoją misje na tym świecie. Ukazanie człowieka nie ukrywajmy który lubi wypić i gdziekolwiek jest ma fajkę w ustach. Jedynie przy operacji ma puste usta :) Człowiek z poczuciem humoru i który się nie poddaje. Walczy o swoje i się łatwo nie poddaje. Więcej takich ludzi powinno być. W ten oto sposób wczoraj w domu byłam nieco przed północą. Podkreślmy fakt, że dziś musiałam wstać o piątej. Z jednej strony to był genialny pomysł by się przejść do kina, złe było to, że w środku tygodnia. Jednak kto da radę, jak nie ja? Więc po czterech i pół godzinie snu wstałam i poszłam do szkoły. Nawet dobrze, że tak wyszło. Bo miałam przynajmniej ponad 30 minut przed lekcją i mogłam odrobić zadanie domowe. Więc wszystko dobrze się skończyło. Jeszcze miałam mieć kartkówkę, ale nie było. No a po trzeciej lekcji na zawody i tak zleciał dzień, a dzięki temu jestem wcześniej w domu. Jeszcze zostałam pochwalona, bo miała zwolnienie z całego dnia, a poszłam na pierwsze lekcje :)
Jak tu mnie nauczycielka pochwaliła, to kilka dni temu się znowu mnie czepiała, co prawda inna, ale nauczycielka to nauczycielka. No sorry, ale to nie jest normalne. Jeżeli dużo osób bierze kropki, bo nie mieli zadania, a ona akurat mnie zapytała, czy takie trudne było, że nie mam. Odpowiedziałam grzecznie NIE, a ona "No to dlaczego nie zrobiłaś?" Już chciałam : To jest moja prywatna sprawa i zacząć jej gadkę o tym, że mam prawo wziąć kropkę i nie muszę się jej z niczego tłumaczyć. Jednak się ugryzłam w język i powiedziałam grzecznie, że nie miałam czasu. Nie chce przez nią złapać ujemnych punktów.A co to za lekcja? Oczywiście polski. Ta kobieta nie dosyć, że się na mnie tak dziwnie patrzy, to jeszcze się mnie czepia, a dlaczego? Dlatego, ze jej raz prawdę powiedziałam? Jeszcze kilka sytuacji i nie wytrzymam ;/
Wrzucę wam parę fotek z ostatnich dni :)
Żonkilowe Pola Nadziei, czyi krótka część artystyczna i sadzenie żonkili przed szkołą. Szczerze? Było tam trochę ludzi, a mnie nawet stres nie dopadł. Mówiłam tak, jakbym to mówiła do koleżanki na przerwie. Normalnie nawet potem usłyszałam, że było ładnie :)
 |
| Taka wyrośnięta jestem na tym zdjęciu :) |
No a na końcu trzeba było je zakopać :)
I to by było na tyle z piątku :)
A jakoś w ostatnie dni tak mnie waliło i strzeliłam sobie super focie.
Ale nie śmiejcie się :)
Taki mój rokezik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz