Miałam tą sytuację przemilczeć, ale jednak mnie to zbulwersowało i nie potrafię. Pamiętam jeszcze w 2 klasie na wieść, że po przerwie będzie polski to się cieszyłam, a gdybym się dowiedziała, że tak jak będzie teraz w poniedziałek i we wtorek polski mi przepada to bym złapała załamke. Kto by pomyslał, że w tym roku jest wręcz przeciwnie? Bo ja nigdy! Dlaczego akurat nam musieli zmienić nauczycielkę? Nie wiem! Ale wiem jedno, ta zmiana nie wpłynie dobrze na moje oceny, na maturę, którą piszę za rok i na pewno nie na moją psychikę, która już teraz nie wytrzymuje. Dzisiaj wybuchłam, ale podejrzewam że to jeszcze nic. Jednak muszę się hamować. Bo przecież dzisiaj jeszcze nie mieliśmy przedstawionej skali punktowania zachowania, a ja już bym miała na koncie minus 20 punktów! Ale przecież to nie moja wina! Ja po prostu nie trawię takiego zachowania, a jak się zdenerwuję to automatycznie podnosi mi się głos i po prostu nad tym nie panuję. Taka już jestem! Taką mnie stworzono. Nie raz w domu Dawid d mnie że mam nie krzyczeć, a ja nawet nie wiedziałam że tak mocno podniosłam głos. Jednak do rzeczy. Język polski. Rozwiązujemy test. W poleceniu jest, że z akapitu tego i tego.... Czyli trzeba je przeczytać- logiczne. No to cała klasa próbuję skupić się na czytaniu. Pierwsze zdanie czytam po raz piąty i nadal nie wiem o co w nim chodzi. Dlaczego? Bo logiczne jest także to, że jak ktoś cały czas nawija to skupić się nie idzie. A ona zamiast dać nam chociaż kilka minut na spokojne przeczytanie to co chwile gadała- trzeba zwrócić uwagę na to, jeszcze na tamto, to trzeba tak, to inaczej, najlepiej byłoby gdybyśmy to... Aż kolega (zachowam jego anonimowość) odezwał się takim tekstem "To niech nam pani da przeczytać" chyba nie zaczaiła o co chodzi, bo odparła, że przecież mamy książki i nam nie zabrania czy coś w tym stylu. No to ja jej przerwałam zdaniem "Ale pani co chwile mówi i my się nie możemy skupić" byłam z siebie dumna, bo w końcu zapadła cisza. Przez najbliższe kilka minut ani słowem się nie odezwała. Mi się chciało śmiać ale już się powstrzymałam, bo by się jeszcze czepiała. pod koniec lekcji doszliśmy do polecenia ósmego. Trzeba było napisać definicję myślenia jakiegoś, mitycznego, albo coś w ten deseń. Czyta pierwszy uczeń- źle, drugi- źle, trzeci- źle, czwarty- źle, piąty- yyy.... źle. W takim razie zrobicie to w domu, bo ona nie ma czasu poświęcać tyle lekcji na jeden test. Sorry, ale jeżeli cała klasa rozwiązała to zadanie nieprawidłowo, to już mi się zapaliła lampka, że coś jest nie tak i powinna nam to wytłumaczyć. Chwila, chwila, od czego jest nauczyciel? Yyy... żeby nauczył, a jak czegoś nie potrafimy, żeby wytłumaczył. Czy może mi się coś pomyliło i powinien tylko podać notatkę nie mówiąc nawet skąd się to wzięło? Nie wiem może ja mam wyobrażony zły obraz nauczyciela, wygooglujmy to: osoba zajmująca się nauczaniem; osoba posiadająca potwierdzone osobiste predyspozycje i kompetencje poparte odpowiednim wykształceniem wyższym – kierunkowym oraz przygotowaniem pedagogicznym i zawodowym do nauczania formalnego w oświacie
Więc w takim razie, powinna nas chociaż naprowadzić na trop, pomóc w tym zadaniu, a nie jak się pojawi problem zawinąć ręce i zsunąć wszystko na zadanie domowe. Dla mnie to jet nie pojęte. A więc wybuchłam. Nie no, po prostu się zdenerwowałam. I jej powiedziałam, że jeżeli tego nie potrafimy i każdy miał źle to powinna nam w tym pomóc, a ona że mam nie podnosić głosu. Już chciałam.... ale zadzwonił dzwonek i mnie wybawił od złego. Jeszcze głośno z dziewczynami mówiłyśmy, że idziemy do pani Zawidzkiej zapytać jak to powinno być i prawdopodobnie to słyszała, i dobrze! Miała słyszeć. Tylko niestety pani była zajęta. Po przerwie był jeszcze jeden polski i na samym początku lekcji zostałam poinformowana, ze następnym razem bez żadnego słowa wpisze mi punkty ujemne. Stwierdziłam, że super :) Reasumując mamy cztery lekcje polskiego w tygodniu czyli w tydzień stracę około 80 punktów, bo za taki wybryk jest 20. Będę musiała to jakoś odrobić, żeby chociaż poprawne mieć na świadectwie. Bo nie wiem czy wspominałam, że zrobii nam punktowy system oceniania zachowania? To jest masakra, ale przynajmniej sprawiedliwie. Co się dalej działo na lekcji? Stwierdziła, że jednak powie nam jak to powinno być. Normalnie wielka hojność. I okazało się, że to było w sumie bardzo podobne do tego, co ktoś już czytał. Różniło się może 2 wyrazami? Jakoś tak. Jednak nie chcieli się przyznać i mówi się trudno. Gdy zmienił się temat lekcji odpowiedziałam razy na jej pytanie- dziwnym trafem nie usłyszała, ale gdy to samo powtórzył ktoś z drugiej strony klasy to okazało się że jest to bardzo dobra odpowiedź.
Ja będę się starać, będę robić wszystko żeby nad sobą panować, ale ja ostatnio mam słabe nerwy i mogę wybuchnąć w każdej chwili, więc jak mnie zdenerwuję to wybuchnę.
Tyle na temat polskiego. Wiem, że są małe szansę, a nawet nikłe że będzie to czytać nasza była polonistka, ale jeżeli nawet to NIECH PANI WRÓCI! Choć niewiele pani może :(
p.s Dobra wiadomość z wczoraj- mam pierwszą ocenkę z niemieckiego. Nigdy byście nie zgadli. Dostałam piątkę :)
Może moje życie nie jest zbytnio ciekawe, ale w niektórych momentach skomplikowane a czasami nawet beznadziejne... Jednak są osoby, dla których warto żyć i dzięki którym w ogóle tu jestem. To właśnie im dedykuję wszystkie poniższe słowa...
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."
Paulo Coelho "Alchemik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz